Wczoraj, w poniedziałek 29 grudnia dotarła do nas smutna informacja o śmierci Wiesława Jarycha – wieloletniego właściciela baru Joker w Kaliszu. Był osobą dobrze znaną mieszkańcom, związaną z miejscem, które przez lata pełniło funkcję punktu spotkań.
Joker nie był zwykłym barem. Dla wielu był drugim domem. Miejscem, w którym zasiadało się do spotkań świątecznych, gdzie płynęły szczere, serdeczne życzenia prosto z serca, ale też gdzie na co dzień przewijała się zwykła, czasem trudna proza życia. Tutaj radość spotykała się ze smutkiem, śmiech z ciszą, a każdy mógł być sobą.
Dziś jesteśmy w tym lokalu po raz ostatni – razem z tymi, którzy pozostali. Wielu odeszło wcześniej. Żegnaliśmy ich zawsze gremialnie, tak jak dziś żegnaliśmy Wiesława. Razem. Bo tu nigdy nikt nie był sam.
Zamyka się dziś pewna historia naszego miasta. Miejsca, w którym przy jednym stole potrafili usiąść inteligent i robotnik, lekarz i policjant, adwokat, radny miejski, prezydent i dziennikarz czy pracodawca, bezrobotny, a nawet były premier. Nikt nie był obcy. Gdzie dziś znaleźć lokal, w którym po wejściu wszyscy podają sobie rękę?
Rozmowy o mieście, o ludziach, o polityce i sporcie toczyły się tu nieustannie. Bywały gorące, zacięte spory, ale zawsze był Wiesław – ten, który potrafił je wyciszyć, złagodzić, przywrócić spokój i uśmiech.
Dziś pozostała cisza i milczenie.
Ale pamięć zostanie na zawsze.
Wiesławie – dziękujemy za dom, który stworzyłeś.
Za ludzi, których połączyłeś.
Za miejsce, którego nie da się zastąpić.
Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci.
- czytamy na fanpage Lepszy Kalisz



























Napisz komentarz
Komentarze