Legenda o czarownicy z Łysej Góry i zaklętych pszczołach
Łysa Góra, znana też jako Święty Krzyż, to miejsce spotkań nie tylko pielgrzymów, ale i czarownic. Według jednej z najstarszych ludowych legend, w noc przesilenia letniego, gdy księżyc stawał wysoko nad szczytem, zlatywały się tu wiedźmy z całej Polski. Jedna z nich, znana jako Dzika Wanda, posiadała sekretny ul – nie byle jaki, bo utkany z pajęczyny i górskiej mgły, ukryty w skalnym załomie, dostępny tylko tym, którzy rozumieją mowę pszczół.
Wanda nie używała miodu do czarów. Ona słuchała pszczół i dzieliła się z nimi myślami. Twierdziła, że pszczoły to posłanniczki przodków, a ich miodowy trud to nie tylko pokarm, lecz wiadomość od zmarłych. Podobno, gdy raz zdradziła ten sekret zachłannemu kupcowi z Kielc, ul zniknął, a pszczoły zamieniły się w łany gryki, które do dziś kwitną w dolinie pod Świętym Krzyżem.
Pamiętam jedno szczególne przeżycie sprzed kilku lat, kiedy prowadziłem grupę dzieciaków ze szkoły podstawowej w Sandomierzu. Pogoda nie dopisywała – mgła sięgała kolan, a szczyt ledwie majaczył w oddali. Mimo to wspinaliśmy się dzielnie. Nagle jeden z chłopców, Michał, zatrzymał się, przysiadł przy mchu i powiedział: "Panie Marku, ja czuję, jakby ktoś do mnie mówił, tylko że to nie słowa, tylko... zapach". Zapytałem, co czuje. "Jak herbata z miodem u babci" – odpowiedział. I w tej wilgoci, wśród ciszy i zamglenia, poczułem to samo.
Intensywny zapach miodu świętokrzyskiego. I wtedy zrozumiałem, że Łysa Góra naprawdę przemawia – nie językiem, ale zmysłami.
Niektórzy mówią, że to tylko legenda. Ale ci, którzy kochają góry i słuchają sercem, wiedzą, że to, co niewidzialne, bywa najprawdziwsze. Ul Wandy może zniknął z kamiennej niszy, ale jego echo krąży wśród świętokrzyskich łąk i pól. Pszczoły niosą nie tylko nektar, ale też pamięć i opowieść, zaklętą w kroplach miodu.
Chcesz wiedzieć więcej?
● O Łysej Górze i jej magicznej historii przeczytaj na Swietokrzyskie.travel
● Poznaj właściwości i historię Świętokrzyskiego miodu gryczanego na stronie Pasieka24
● O pszczołach i ich roli w kulturach świata przeczytasz w Bee Culture Magazine (EN)
● Symbolika pszczół w tradycjach ludowych opisana została przez Folklife Today – Library of Congress (EN)
Gdy kiedyś zawędrujesz na Łysą Górę, zatrzymaj się na chwilę. Posłuchaj pszczół i lasu, pozwól się ponieść legendzie. Może i Tobie pszczoły szepną coś, czego nie znajdziesz w żadnym przewodniku.
Złote ule Benedyktynów – gdzie kryje się miodowy skarb?
Od średniowiecza opactwo na Świętym Krzyżu tętniło życiem nie tylko duchowym. Benedyktyni, znani z pracowitości i wiedzy zielarskiej, prowadzili tu ogrody, sady i – co najcenniejsze – klasztorne pasieki. Według lokalnych przekazów, pewnego dnia do klasztoru przybył nieznajomy brat z Warmii. Miał przy sobie szkatułkę z nasionami unikalnej gryki oraz tajemniczą recepturę na wyjątkowo trwały, ciemny miód. Mnisi przyjęli go pod dach, a gdy zmarł, jego notatki i nasiona zamknięto w klasztornych archiwach. Z biegiem lat ich ślad zaginął, a dawne ule na zboczach Łyśca zarosły mchem i historią.
Kilka lat temu prowadziłem grupę miłośników historii klasztornej. Schodziliśmy z tarasu widokowego, gdy starszy pan – emerytowany leśniczy z Nowej Słupi – podszedł do mnie i powiedział: „Panie Marku, widział pan te stare ule za ogrodzeniem, w cieniu jodły? One nie są przypadkowe. Tam ponoć zakopali skarb, ale nie ze złota. Słoje miodu sprzed stuleci, zamknięte w ceramice, z pieczęciami benedyktynów. Niech pan poszpera w kronikach”.
Zaintrygowany, spędziłem wieczór w schronisku z kubkiem herbaty z miodem lipowym i notatnikiem pełnym zapisków. Następnego dnia odwiedziłem Bibliotekę Diecezjalną w Sandomierzu. Wśród pożółkłych kart znalazłem rękopis z 1703 roku – ledwie czytelny, ale wyraźnie wspomina o „mellis sanctum” – świętym miodzie z uli pod opactwem. Trzymając ten dokument w dłoni, czułem dreszcz. Przed oczami stanęły mi rzędy glinianych naczyń wypełnionych bursztynowym skarbem – symbolem duchowej i przyrodniczej harmonii.
Zdarzyło mi się kiedyś nocować samotnie przy klasztornym murze. Cisza była niemal dotkliwa, a powietrze miało ten niepowtarzalny zapach – zioła, drewno i... coś słodkiego. Obudziłem się w środku nocy, gdy księżyc oświetlał dziedziniec. I wtedy, jakby zza muru, dotarł do mnie dźwięk. Nie szum drzew, nie wiatr – ale brzęczenie. Krótkie, głuche, jakby stłumione pod ziemią. Leżałem bez ruchu, serce waliło jak młot. Może to tylko sen, a może... może niektóre pszczoły czuwają do dziś.
Podróżnikom i pasjonatom historii naturalnej proponuję:
● Historia klasztoru na Świętym Krzyżu: Opactwo Benedyktyńskie Święty Krzyż
● Archiwalia i źródła etnograficzne o pszczelarstwie: Repozytorium UMCS – Etnografia Świętokrzyska
● Tradycyjne pszczelarstwo benedyktynów w Europie: Medievalists – Beekeeping Monks (EN)
● Znaczenie miodu w liturgii i kulturze chrześcijańskiej: Christian History Institute – Honey in the Church (EN)
● Właściwości Świętokrzyskiego miodu gryczanego: Pasieka24 – artykuły o miodzie
● Miód w dawnych recepturach zielarskich i kuchni szlacheckiej: Polona – Biblioteka Narodowa
Święty Ambroży nad Wąchockiem – patron pszczelarzy i jego cuda
Święty Ambroży – biskup Mediolanu, doktor Kościoła i oficjalny patron pszczelarzy – ma w Wąchocku swoje duchowe echo. Według miejscowej tradycji, jego figura trzymająca ul z pszczołami pojawiła się tu w niewyjaśnionych okolicznościach, przyniesiona przez nieznanego pielgrzyma. Od tamtej pory stała się symbolem opieki nad miododajną krainą i celem cichych pielgrzymek bartników z całej Polski.
To nie przypadek. Okolice Wąchocka, bogate w spadź, dziką grykę, lipy i zioła porastające zbocza Doliny Kamiennej, od wieków słynęły z pasiek. Mnisi cystersi, którzy przybyli tu z Morimond, szybko dostrzegli potencjał tych ziem i założyli jedną z najstarszych, udokumentowanych pasiek w regionie świętokrzyskim. W archiwach klasztoru znajdują się wzmianki o specjalnych modlitwach do św. Ambrożego.
Pamiętam pewien majowy poranek. Prowadziłem grupę turystów z Piotrkowa Trybunalskiego przez leśne trakty, aż dotarliśmy do bramy opactwa. Na dziedzińcu podszedł do mnie starszy pan z pszczelarskim kapeluszem przytroczonym do plecaka. Spojrzał w stronę niewielkiej kapliczki przy murze i powiedział: „Widział pan Ambrożego? Ja zawsze zostawiam mu słoiczek świeżego miodu. Nie dla ludzi – dla niego. Niech strzeże moich pszczół” i uśmiechnął się.
Wróciłem tam wieczorem. Uklęknąłem przy figurze. Cisza była niemal doskonała. I choć nie było widać żadnej pszczoły, czułem, jakby nad murami unosiła się niewidzialna obecność. Słodki, ciężki zapach – mieszanka naturalnego wosku, starego miodu i ziół – wypełniał powietrze. Pomyślałem wtedy, że święci faktycznie nie odchodzą. Może Ambroży krąży po wąchockich opactwie, niewidzialny jak zapach miodu w letnie popołudnie. A Wam najmilsi polecam:
● Historia opactwa cystersów i romańskiej architektury: wachock.pl – Opactwo Cystersów
● Biografia i kult Świętego Ambrożego: Santiebeati.it – Saint Ambrose (EN)
● Tradycje pszczelarstwa chrześcijańskiego w Europie: Bees for Development Trust (EN)
● Pszczelarstwo klasztorne i jego rola w Polsce: Pasieka24 – historia pszczelarstwa
● Znaczenie pszczół i miodu w ikonografii chrześcijańskiej: Christian Symbols – Bees and Honey (EN)
● Muzealne dziedzictwo bartnicze regionu świętokrzyskiego: Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach
Niektórzy przyjeżdżają do Wąchocka po uśmiech. Ja wracam tam po coś znacznie
cenniejszego – ciszę, zapach miodu i obecność patrona, który może i nie przemawia słowami, ale jego pszczoły zostawiają ślad w sercu każdego, kto potrafi słuchać.
Duch pasiecznika z Bodzentyna – stróż pszczół i sprawiedliwości
Bodzentyn to miasteczko o królewskiej przeszłości i pszczelarskiej duszy, gdzie – jak głosi lokalna legenda – nocą nad polami i lasami unosi się duch dawnego bartnika. Nie szuka zemsty, ale... równowagi. Równowagi między człowiekiem a przyrodą, między miodem a sumieniem.
Wśród ruin bodzentyńskiego zamku, porośniętych bluszczem i mchem, od wieków krąży opowieść o Jakubie, który słynął z tego, że mówił do pszczół po imieniu. Nie był on zwykłym bartnikiem – wedle starych kronik pełnił rolę „strażnika królewskiego miodu”. Mówiono, że znał każdą barć i każdą pszczołę, a jego ule nigdy nie padły ofiarą rabunku ani choroby. Gdy w czasach rozbiorów zamek pustoszał, Jakub odmówił opuszczenia swoich uli. Zginął podczas jednej z burz, gdy próbował ratować rój ze zniszczonej barci.
Od tamtej pory, jak głoszą mieszkańcy Bodzentyna, o zmierzchu słychać ciche brzęczenie. Czasem pojawia się też postać w lnianej koszuli, z siwą brodą i kapeluszem przysłaniającym twarz. Nie mówi. Ale jeśli przyłapie kogoś na niszczeniu natury, hałasowaniu przy ulach lub kradzieży miodu – pszczoły potrafią się nagle obudzić. I ukąsić celnie. Zbyt celnie, by to był przypadek. Był taki dzień, który do dziś noszę w pamięci jak ślad po użądleniu pszczoły – nie bolesny, lecz żywy. Prowadziłem grupę dawnymi śladami. Zeszliśmy z grupą z Łysej Góry i skręciliśmy ku Bodzentynowi. Po drodze spotkaliśmy staruszkę z koszykiem pełnym jabłek i pęczków pokrzyw. Zatrzymała nas, spojrzała uważnie i zapytała, czy idziemy w kierunku starych barci. „To przekażcie Jakubowi, że miodu lipowego w tym roku w bród jak kiedyś.”
Nie zrozumiałem. Dopiero wieczorem, kiedy siedziałem przy ruinach i czułem w powietrzu zapach wilgotnej ziemi, propolisu i... jabłek, uświadomiłem sobie, że niektóre wiadomości nie są dla nas. Są dla ducha. Dla kogoś, kto czuwa. Dla Jakuba – bodzentyńskiego stróża miodu świętokrzyskiego i sprawiedliwości. Jeśli chcesz pogłębić ten temat, to polecam ci serdecznie:
● Historia Bodzentyna i średniowiecznego zamku królewskiego: Zamek w Bodzentynie – Świętokrzyskie Travel
● Dziedzictwo pszczelarskie regionu świętokrzyskiego: Pasieka24 – pszczelarstwo świętokrzyskie
● Historia bartnictwa w Polsce: Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej
● Opowieści o leśnych duchach i strażnikach przyrody: Mythopedia – Forest Spirits (EN)
● Pszczoły i miód w tradycjach duchowych świata: Folklife Today – Library of Congress (EN)
● Symboliczne znaczenie miodu w mitologii i religii: The Honey and the Sacred (EN) – Sacred Foods Project
Bodzentyn to nie tylko średniowieczne ruiny i historia królów. To także duchowe dziedzictwo pszczelarstwa, opowieść o wierności, trosce i pszczołach, które pamiętają więcej, niż nam się wydaje. A jeśli staniesz tam w ciszy – może poczujesz, że ktoś patrzy. Z zapachem miodu na dłoniach i życzliwością w spojrzeniu.
Miodowy dąb spod Nowej Słupi – drzewo, które rodziło pszczoły
Niedaleko Nowej Słupi w Górach Świętokrzyskich, rośnie wyjątkowy okaz – legendarny miodowy dąb. Miejscowi mówią o nim: „drzewo, które rodzi pszczoły”. Nie dlatego, że rodził żołędzie... ale dlatego, że z jego wnętrza co roku wychodził rój.
Według ludowych podań, ten samotny dąb rósł tu jeszcze zanim pojawiły się pierwsze ślady osadnictwa w dolinie. W jego pniu – grubym, spróchniałym, lecz wciąż żywym – każdego roku o tej samej porze pojawiały się roje dzikich pszczół. I nie były to zwykłe pszczoły. Miały skrzydła błyszczące jak bursztyn i miód, który zbierały, pachniał lipą nawet wtedy, gdy wokół rosły jedynie paprocie. Ludzie wierzyli, że to drzewo zostało pobłogosławione przez dawnych bogów lasu albo samego Świętowita.
Podczas jednej z moich wędrówek z młodzieżą z Ostrowca natrafiliśmy na to drzewo przypadkiem. Mieliśmy nocować pod namiotem, ale rozszalała się burza. Zeszliśmy ze szlaku i wtedy je zobaczyliśmy – samotne, jakby zawieszone między czasem a przestrzenią. Gdy ucichł deszcz, uniósł się zapach. Tak intensywny, że aż przysiedliśmy. Jakby ktoś właśnie otworzył wielką beczułkę miodu. A potem – ciche bzyczenie. Choć był początek kwietnia i nie powinno być jeszcze pszczół.
Stary chłop z pobliskich Paprocic powiedział mi kiedyś: „Nie rób zdjęć temu dębowi. On się obraża. Ale jak dasz mu kawałek chleba z miodem, to ci się przyśni.” Przyśnił mi się. Stałem pod koroną drzewa, a z jego konarów spływały setki pszczół. Nie atakowały. Tańczyły. A ja czułem w ustach smak miodu lipowego, jakiego nie da się kupić – dzikiego, żywego, pradawnego.
Pamiętam też samotny marsz z Łysej Góry do Nowej Słupi. Zatrzymałem się w lesie, na skraju Gołoszyc. Usłyszałem wtedy brzęczenie dochodzące spod ziemi. Nie zrozumiałem tego od razu. Dopiero później poczułem znajomy zapach i wilgoć w powietrzu. Była jesień. Z pozoru nic szczególnego – ale wokół unosiła się aura spokoju, której nie da się sfotografować. Można ją tylko przeżyć.
Dla wielu to tylko stare drzewo. Dla innych – żywe dziedzictwo świętokrzyskiej przyrody, symbol równowagi między człowiekiem a naturą. Pamięć. Powidok dawnych czasów, kiedy człowiek siadał przy pniu, jadł chleb z miodem i słuchał, co mówi las. Aby lepiej zrozumieć zajrzyj też:
● Rezerwat Świętokrzyski i region Nowej Słupi: Świętokrzyski Park Narodowy
● Historia bartnictwa leśnego w Polsce: Las Polski – bartnictwo w Puszczy
● Opowieści i mitologie słowiańskie o drzewach: Mitologia Słowiańska – Histmag
● Drzewa jako domy dla pszczół w tradycji bartniczej: Bee Culture – The Tree and the Hive (EN)
● Pszczoły w kulturze ludowej i duchowości: Folklife Today – Library of Congress (EN)
● Sacred trees in beekeeping cultures worldwide: Sacred Land Stories (EN)
Nie każde drzewo daje owoce. Czasem daje wspomnienia. I pszczoły, które wracają – nie wiadomo skąd. Może z pamięci. Może z legendy. A może z samego serca świętokrzyskiej ziemi, gdzie miód i mit spotykają się w cieniu jednego dębu.
O chłopcu, co usłyszał język pszczół – baśń o porozumieniu
Znasz baśń o chłopcu, który dzięki uważności i czułości wobec natury odkrył coś, co dla innych pozostaje tajemnicą? To historia o porozumieniu człowieka z pszczołami – o harmonii, jakiej można doświadczyć tylko w bezruchu i ciszy.
W dolinie Wilkowskiej, w sercu Gór Świętokrzyskich, mieszkał kiedyś chłopiec o imieniu Jasiek. Inny niż reszta dzieci – spokojny, zamyślony, najczęściej można go było spotkać wśród dzikich łąk i lasów, gdzie z nosem przy ziemi obserwował owady. Nie gonił, nie rozpraszał. Słuchał. I właśnie dlatego pewnego dnia... usłyszał pszczoły.
W upalny dzień, kiedy las zamilkł, a świat wydał się zbyt gorący na jakikolwiek ruch, Jasiek usłyszał coś niezwykłego. To nie było zwykłe brzęczenie. To były... słowa. Ciche, skrzydlate, wypowiadane z miodową łagodnością. „Nie depcz. Nie krzycz. Oddychaj z nami.” Jasiek zrozumiał je instynktownie. Od tego momentu codziennie siadał w tym samym miejscu i nasłuchiwał. Pszczoły opowiadały mu o nektarze, pogodzie, o tym, co czuje łąka, kiedy jest spokojna. I uczyły go języka – zapachów, wibracji, dotyku skrzydeł.
Z czasem Jasiek pomagał bartnikowi z pobliskiej osady, choć nie wyjawił mu sekretu. Kiedy ten chciał użyć podkurzacza, Jasiek powiedział tylko: „Nie rób tego.” I to wystarczyło.
Dorosły Jasiek został opiekunem leśnej pasieki. Znano go jako Cichego Bartnika. Mówiono, że pszczoły same układały się przy nim do snu, że dzieci, które spędzały z nim czas, przestawały się bać. A kiedy nad lasem pojawiła się burza, Jasiek wyszedł z chaty, rozłożył ręce i powiedział: „Tu jest równowaga.” I chmury rozstąpiły się nad puszczą.
Pamiętam jedną wyprawę z dziećmi z Kielc. Zatrzymaliśmy się przy starej pasiece w rejonie Łysej Góry. Jeden z chłopców, Franek, przysiadł przy ulu i patrzył długo, nic nie mówiąc. Po chwili podszedł i szepnął: „One coś mówią. Trzeba być bardzo spokojnym, żeby usłyszeć.” Wtedy zrozumiałem, że baśń Jaśka trwa. Że być może Franek już zna język pszczół.
Na jednym z pni przy starym ulu wypalono słowa: „Słuchaj, zanim powiesz. Pszczoły wiedzą więcej, niż myślisz.” I może to jest właśnie lekcja tej opowieści – spokój i gotowość, by usłyszeć głos przyrody. Sprawdź więcej:
● Komunikacja pszczół – taniec i zapach: National Geographic – Bees' Dance Language (EN)
● Symbolika pszczół w kulturze i duchowości: Symbolism of Bees – Myths and Legends (EN)
● Edukacja przyrodnicza dla dzieci: Zielone Szkoły Świętokrzyskie
● Tradycja ciszy i słuchania w kulturze słowiańskiej: Dzika Droga – Magia Ciszy
● Uważność i pszczelarstwo – podejście holistyczne: Beekeeping and Mindfulness (EN)
● Równowaga człowieka z naturą – edukacja głębokiej ekologii: Center for Humans and Nature (EN)
Nie każda baśń zaczyna się od „dawno, dawno temu”. Czasem wystarczy, że ucichnie wiatr, a z ula doleci cichy szept. Jeśli go usłyszysz – nie przerywaj. Odpowiedz ciszą.
Świętokrzyskie legendy miodem pachnące – najczęściej zadawane pytania (FAQ)
Dlaczego pszczoły i miód tak często pojawiają się w świętokrzyskich legendach? W regionie świętokrzyskim bartnictwo i pszczelarstwo mają wielowiekową tradycję. Dawniej uważano, że pszczoły są związane ze światem duchów, bogów i natury – jako stworzenia między ziemią a niebem. Miód traktowano jako dar święty, a opowieści o jego cudownym pochodzeniu wzmacniały przekaz o harmonii człowieka z przyrodą.
Czy miejsca opisane w legendach są prawdziwe? Tak, większość z nich ma swoje realne odpowiedniki: Łysa Góra, Bodzentyn, Wąchock, Nowa Słupia – to lokalizacje z autentyczną historią, często związaną z klasztorami, zamkami, bartnikami i tradycyjną przyrodą regionu. Legendy splatają fakty z wyobraźnią, ale wszystkie odnoszą się do rzeczywistych miejsc i krajobrazów.
Kim jest Marek? Marek jest lokalnym przewodnik PTTK. Chociaż na wiele historii i legend, to nie lubi kamery i mikrofonu. Może spotkasz go kiedyś na świętokrzyskim szlaku.
Czy opowieści mają podłoże historyczne? Wiele z nich czerpie z regionalnej historii – jak tradycje benedyktyńskie, cysterskie bartnictwo czy podania słowiańskie. Niektóre postacie (np. Święty Ambroży, mnisi z Łyśca) są historyczne, inne (jak Jakub pasiecznik czy Jasiek) to symbole szerszych wartości – troski, ciszy, opieki nad światem przyrody.
Czy miód gryczany naprawdę występuje w tych rejonach? Tak – Świętokrzyski Miód Gryczany to lokalny produkt o wyjątkowym aromacie i ciemnej barwie. Występuje w wielu miejscach Gór Świętokrzyskich. Jest ceniony za swoje właściwości odżywcze, przeciwutleniające i symboliczne znaczenie w opowieściach.
Gdzie można dowiedzieć się więcej o pszczelarstwie i legendach regionu?
● Pasieka24 – portal o pszczelarstwie
● Świętokrzyski Park Narodowy – ochrona przyrody
● Muzeum Wsi Kieleckiej – tradycje regionu
● Zielone Szkoły Świętokrzyskie – edukacja terenowa
● Bee Culture (EN) – pszczoły w kulturze
● Folklife Today – opowieści i folklor (EN) Jeśli masz własne pytania – zapytaj pszczelarzy ze Stowarzyszenia Pszczelarzy Staropolskich, oni też znają wiele lokalnych opowieści.
Świętokrzyskie legendy miodem pachnące – podsumowanie i zaproszenie
Każda z opowieści, którą przeczytałeś, była nie tylko wędrówką po ścieżkach Gór Świętokrzyskich, ale też wyprawą w głąb tradycji, pamięci i uważności. Historie o czarownicy z Łysej Góry, złotych ulach benedyktynów, duchach pasieczników i dzieciach słuchających pszczół – tworzą wspólną mapę wartości, która mówi o harmonii z przyrodą, o szacunku dla pszczół i o roli, jaką miód odgrywa w lokalnej kulturze. Miód Świętokrzyski (zarówno Świętokrzyski Miód Gryczany jak i miód lipowy) – obecne w tle opowieści – nie są tylko dodatkiem do chleba. To elementy regionu, jego zapachów, smaków i rytmu życia. Pojawiają się nie jako produkt, lecz również jako bohater – cichy, lecz znaczący.
Nie traktuj tych tekstów jako bajek z przeszłości. Potraktuj je jako drogowskazy. Może zaprowadzą Cię na spacer do lasu. Może sprawią, że sięgniesz po łyżkę miodu z lokalnej pasieki. A może po prostu – zatrzymasz się na chwilę i posłuchasz tego, co mówi cisza wokół. Zapraszamy Cię do dalszego odkrywania legend miodem pachnących. Sięgnij po lokalne źródła. Porozmawiaj z pszczelarzem, a może odezwij się do Miodowego Scyzoryka. A przede wszystkim odwiedzaj Góry Świętokrzyskie. Odkrywaj lokalne legendy, zwiedzaj i smakuj Świętokrzyskie. Tu znajdziesz atrakcje na każdą porę roku. Odpoczniesz, zrelaksujesz się i zasmakujesz tradycyjnej kuchni. Zarówno tej na słodko z miodem gryczanym, lipowy, akacjowym czy wielokwiatowym. Ale również tej wytrawnej. A nasze góry to wspaniałe miejsce na piesze wędrówki, wypady rowerowe, czy szusowanie na nartach. W naszym rejonie możesz zarówno odbyć warsztaty pszczelarskie, spędzić dzień w pasiece, a także skorzystać z apiterapii. A wszystko to z widokiem na cudne Góry Świętokrzyskie i
Święty Krzyż. I pamiętaj Świętokrzyski Miód to prawdziwy cud!
Marek jest wieloletnim przewodnikiem PTTK ziemi Świętokrzyskiej. Zna wiele tajemnic i historii tego przepięknego regionu. Pewnie jeszcze nie raz zaskoczy nas jakąś lokalną anegdotą.

































Napisz komentarz
Komentarze