Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

„Trzeba było poderżnąć gardło”. Dramatyczne zdarzenie na trasie pod Kaliszem

Choć natychmiast wezwała pomoc, przez ponad dwie godziny nikt nie był w stanie skutecznie zareagować. Weterynarze odmawiali interwencji z powodu granic administracyjnych gmin, a służby były bezradne. Gdzie zgłosić martwe zwierzę?
„Trzeba było poderżnąć gardło”. Dramatyczne zdarzenie na trasie pod Kaliszem

O sprawie poinformowała nas czytelniczka portalu, która podzieliła się swoją wstrząsającą historią również w mediach społecznościowych. Jadąc autem przez Żelazków (powiat kaliski), kobieta zauważyła na trasie do Kalisza ranną sarnę leżącą na pasie ruchu. Młoda samica została najprawdopodobniej potrącona przez samochód i – jak relacjonuje świadek – desperacko walczyła o życie.

– Nie byłam pewna, czy żyje, ale oczywiście nawrotka na wstecznym. Okazało się, że to młoda sarenka silnie uderzona przez auto, która za wszelką cenę walczyła o życie – pisze kobieta.

Dzwoniąc na straż miejską, kobieta została skierowana do numeru alarmowego 112. Zgłoszenie zostało przyjęte, jednak w praktyce – jak wynika z relacji – pomoc miała nadejść z dużym opóźnieniem.

Na miejscu zatrzymywało się wielu kierowców, ale – jak się okazało – realną pomoc oferowali głównie ci związani z kołami łowieckimi. Niestety, niektórzy z nich nie pozostawili złudzeń – sugerowali, że nie warto robić sobie problemów, a zwierzę i tak nie przeżyje. Jedna z takich osób miała powiedzieć wprost, że „trzeba poderżnąć jej gardło”.

– Zadzwonił do kolegi z koła łowieckiego, że sobie ją odbierze – relacjonuje kobieta

Sama nie wyobrażała sobie zostawić zwierzęcia na pastwę losu. Czuwała przy niej ponad godzinę, głaszcząc i starając się uspokoić przerażoną sarnę.

Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Po ponad godzinie zwierzę zaczęło konać – z pyska wydobywała się krew, najprawdopodobniej wskutek uszkodzonych płuc. Dopiero po ponad dwóch godzinach od zgłoszenia na miejscu pojawił się patrol policji.

Z informacji przekazanych kobiecie wynikało, że wezwany weterynarz z powiatu nie może udzielić pomocy zwierzęciu, które znajduje się na terenie innej gminy, niż ta, z którą ma podpisaną umowę.

– Zapytałam, czy jeśli weterynarz miałby zdarzenie ze zwierzęciem w innej gminie, to też nie może mu pomóc? To jaki to ma sens? – pytała bezradnie kobieta.

W końcu, po wielu staraniach, udało się uzyskać zgodę na eutanazję zwierzęcia. Weterynarz zgodził się – mimo ryzyka konsekwencji służbowych – i przyjechał nieodpłatnie, by zakończyć cierpienie sarny. Z relacji wynika, że została podana dawka środka usypiającego, jednak nawet ona nie wystarczyła – wola życia była tak silna.

Ostatecznie sarna odeszła, ale jej historia obnażyła bolesną prawdę: wciąż brakuje realnego, szybkiego systemu interwencji w takich przypadkach. Jak wskazuje czytelniczka – w sytuacjach wymagających natychmiastowej reakcji liczą się minuty, nie godziny.

– Nikt nie chce się zatrzymywać i pomagać – dlaczego? Część z nas nie wie, gdzie szukać pomocy, a system też nie działa jak należy – podsumowuje kobieta.

Czy są rozwiązania? Zdaniem naszej czytelniczki – tak. Potrzebny jest dyżurny weterynarz dla każdego powiatu, dostępny także nocą, w weekendy i święta, który mógłby podejmować interwencje w stanach zagrożenia życia dzikich zwierząt – niezależnie od formalnych umów między gminami.

Za bezinteresowną pomoc kobieta podziękowała weterynarzowi, który – mimo wszystko – przyjechał i skrócił cierpienie zwierzęcia.

***

Zgłaszanie martwych zwierząt na terenie Miasta Kalisza

W przypadku znalezienia martwego zwierzęcia na terenie administracyjnym Miasta Kalisza, którego właściciela nie da się ustalić, należy zgłosić ten fakt do jednej z poniższych instytucji:

1. Straż Miejska Kalisza
📞 tel. 62 764 69 00 lub 986 (numer bezpłatny)
🕐 Dyżur całodobowy

2. Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Kalisza
📞 tel. 62 765 44 07 lub 62 765 44 04
🕐 Godziny pracy: poniedziałek–piątek, 7:30–15:30

Zgłoszenia dotyczące martwych zwierząt trafiające do Ochotniczej Straży Pożarnej w Sulisławicach dotyczą najczęściej ofiar wypadków drogowych – zarówno zwierząt domowych (np. psy, koty), jak i dzikich (np. sarny, gołębie).

Ze względu na często drastyczny stan zwłok po wypadkach, nie są podejmowane działania mające na celu ustalenie właścicieli martwych zwierząt domowych.

 

KLIKNIJ I PRZECZYTAJ TAKŻE:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Moralny 10.06.2025 01:59
Tak to jest jak się dzieci wychowuje nie mogąc dać im nawet klapsa żeby wiedziały co to ból i cierpienie to i w przyszłości empatia jest im obca wobec ludzi jak i zwierząt...

kobieta 09.06.2025 14:12
zwierzę cierpi tak jak człowiek, czuje ból, a ludzie są gorsi id zwierząt , zrobią im krzywdę i porzucą. Trzeba to koniecznie zmienić, Reakcja powinna być natychmiastowa. Powinny być wytyczne, procedury co robić w takim wypadku, a nie przerzucanie odpowiedzialności

Karas 09.06.2025 11:49
Po co taki artykuł?

fgdfxc 09.06.2025 14:13
Komentarz zablokowany

Lisek 09.06.2025 17:32
To po grzyba czytasz dzbanie ?

Karas 09.06.2025 21:31
Wolny Kraj to czytam

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 22°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1014 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama