Część scen powstającego filmu zrealizowano na korytarzach, sali głównej i 3. piętrze pałacu. Filmowcy w Antoninie pojawili się 24 lutego, a wyjechali 2 marca. Anna Martinetz w rozmowie z Radiem Centrum przyznała, że wnętrza pałacu są idealnym miejscem dla drugiego w jej karierze filmu fabularnego. - Kiedy szukałam odpowiedniej lokalizacji zależało mi na miejscu, w którym możliwe byłoby wielopoziomowe spotkanie, w którym aktorów można rozmieścić przestrzennie na różnych poziomach. W poszukiwaniu takiego miejsca przeszukałam internet i znalazłam Antonin. Zakochałam się w pałacu, kiedy tu przyjechaliśmy. Spodobały mi się galerie, umiejscowiony centralnie komin, który ciągnie się aż po sufit. Zrozumiałam wtedy, że pałac w Antoninie to miejsce, w którym mogę zrealizować moje zamierzenia inscenizacyjne - stwierdziła.
Ekipa pracę zaczynała o 7:30. Pierwsi na planie pojawiali się reżyserka i operator. Wtedy też montowano oświetlenie i przygotowywano plan. Aktorzy przychodzili godzinę później. Praca była, bo reżyserce zależało, by we wnętrzach było jak najwięcej naturalnego światła. Po południu omawiano zrobione w danym dniu zdjęcia i plan na następny dzień. - Do Antonina właściwie nie musieliśmy niczego przywozić, mamy tylko drobne rekwizyty, takie jak książka, mapa, czyli elementy, których potrzebują aktorzy. Zawsze kiedy poszukuję lokalizacji dla filmu, staram się wybierać miejsca, których nie trzeba dodatkowo aranżować, które to wszystko czego potrzebuję mają już w sobie – dodała Anna Martinetz.
Po wizycie w Antoninie ekipa filmowa przeniosła się do zamku Czocha, granicznej warowni nad Zalewem Leśniańskim na Kwisie. Wcześniej sceny do niemieckiej wersji „Wujaszka Wani” realizowano w bibliotece, na terenie dawnego klasztoru augustianów w Żaganiu.
AW, Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu
Napisz komentarz
Komentarze