Są objawy, które z pozoru wydają się błahe – tłumaczone zmęczeniem, napięciem, chwilowym przeciążeniem. Często czekamy, aż same miną, wierząc, że to nic poważnego. Tak właśnie zaczęła się historia 18-letniej Karoliny z Kalisza.
Z początku pojawił się dyskomfort w okolicy szyi, sztywność karku i ograniczony ruch głowy – nic, co od razu sugerowałoby chorobę nowotworową. Z czasem jednak symptomy zaczęły się nasilać. Powiększone węzły chłonne, narastający ból i obrzęk, który z dnia na dzień stawał się coraz bardziej widoczny, skłoniły ją do wizyty w szpitalu.
6 września w szpitalu w Pleszewie lekarze pobrali wycinek węzła chłonnego spod prawej pachy. Diagnoza była jednoznaczna i wstrząsająca – chłoniak T-komórkowy, rozlany i złośliwy. Zaledwie kilka dni później przyszły kolejne wyniki, a wraz z nimi druga diagnoza: ostra białaczka limfoblastyczna.
Dwie diagnozy, dwa nowotwory – ogromny ciężar, który trudno udźwignąć nawet najbardziej silnym. W jednej chwili Karolina straciła poczucie bezpieczeństwa i pewność jutra. To, co jeszcze niedawno było codziennością, stało się walką o życie.

Decyzją lekarzy dalsze leczenie Karolina kontynuuje we Wrocławiu. Początkowo konieczne było wzmocnienie wątroby, dlatego wdrożono terapię wspomagającą. Następnie rozpoczęto chemioterapię – najpierw pięciodniową serię, a później tzw. „czerwoną chemię”, wyjątkowo silną, podawaną co tydzień przez cztery kolejne tygodnie.
Karolina jest już po trzecim cyklu leczenia. Każdy dzień to dla niej walka z bólem, osłabieniem i lękiem, ale też z determinacją, która nie pozwala się poddać. Mimo ogromnego zmęczenia wciąż wierzy, że wygra – że wróci do życia, które kochała: do malowania, rozmów z bliskimi i zwyczajnych chwil, które dziś mają dla niej największą wartość.
Od wielu tygodni Karolina przebywa w szpitalu. Jej dni mijają w rytmie badań, leków i cichego oczekiwania. Odwiedzają ją bliscy, przynosząc nadzieję i ciepło, ale między wizytami pozostaje samotność, której nie da się wypełnić.
Największym marzeniem Karoliny jest powrót do domu. Dom stał się dla niej symbolem nadziei – obietnicą, że gdy leczenie przyniesie efekty, życie będzie można odbudować krok po kroku, z drobnych, codziennych chwil.
Dziś Karolina potrzebuje wsparcia – by kontynuować terapię, by mieć siłę walczyć i by znów wrócić do domu, który na nią czeka.
Napisz komentarz
Komentarze