-Siedzimy! Płaczemy! Łzy leją się strumieniami - ZE SZCZĘŚCIA!!! - serce zabiło mocniej chyba każdemu kto przeczytał na facebooku wpis rodziców dwuletniej Oliwki - Ogłaszamy, że dzień 13.01.2015 rok - jest NAJPIEKNIĘSZYM dniem w Naszym życiu!!! Usłyszeliśmy: Wasza córka jest ZUPEŁNIE ZDROWA. Profesor Rene Chapot dokonał cudu. W Polsce powiedzieli, że mamy czekać na śmierć naszego szczęścia, że nie ma szans, aby z tego wyszła... Nie poddaliśmy się. W ekspresowym tempie zebraliśmy DZIĘKI WAM pieniążki i polecieliśmy walczyć o życie Oliwki do Essen! UDAŁO SIĘ!!! – napisali wzruszeni rodzice.
Ta radość nie byłaby możliwa gdyby nie ludzie, którzy pomogli w zbieraniu pieniędzy na ratujący życie dziewczynki zabieg. 235 tysięcy złotych – od tej kwoty zależał jej los.
PRZYPOMNIJMY: Oliwia przyszła na świat 8. sierpnia 2012 roku. Przez pierwsze pół roku rodzice nie zdawali sobie sprawy z jej choroby. Lekarze po wykonaniu usg przez ciemiączko, rezonansie i badaniu angiograficznym, postawili jednoznaczną diagnozę. Malformacja żyły Galena – typ VGAD. Choroba powodowała zmiany zanikowe w mózgu z poważnymi neurologicznymi skutkami oraz nadciśnienie żylne, które mogło powodować zmiany niedokrwienne.
Oliwia rozwijała się prawidłowo, ale każdy kolejny dzień był dla wszystkich jej bliskich i lekarzy wielką zagadką. Rodzice pomocy szukali w całej Polsce, bezskutecznie. Nawet specjaliści z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zdyskwalifikowali Oliwię z dalszego leczenia.
Miłość i intuicja kazały szukać pomocy za granicami kraju. Nawiązali kontakt z niemieckim neuroradiologiem, który po konsultacji podjął się leczenia Oliwki. Prof. Rene Chapot z Alfried Krupp Krankenhaus w Essen zaplanował dla dziewczynki dwa zabiegi w odstępie dwóch miesięcy – miała mieć wprowadzony cewnikiem przez tętnicę udową materiał zatorowy do malformacji, dzięki któremu będzie można zamknąć naczyniaki. Koszt jednego zabiegu to 44 tys. euro, czyli w sumie 88 tys. euro (ok. 370 tys. zł). Leczenie należało podjąć jak najszybciej, póki nie wystąpiły psychoruchowe skutki choroby.
Drugi zabieg dziewczynka przeszła 6 stycznia, lekarze mówią, że jest zdrowa.
Katarzyna Krzywda, fot. prywatne rodziców
Napisz komentarz
Komentarze