Rozpocznijmy od pytania, czy rządowe wsparcie w formie 13. i 14. emerytury to „rozdawnictwo”, czy „solidarność międzypokoleniowa”? Obecnie w polityce ścierają się takie dwa głosy, pierwszy płynie z ław opozycji, drugi z rządu.
Marlena Maląg: To pytanie, na które przede wszystkim powinni odpowiedzieć seniorzy - beneficjenci rządowego wsparcia. To nowe programy, które opracowane zostały w ministerstwie rodziny w ostatnich 4 latach. Nie spotkałam jeszcze nikogo, a rozmawiam naprawdę z wieloma Polkami i Polakami, kto powiedziałby mi, że takie wsparcie było czy jest niepotrzebne. Spotkałam za to wiele osób starszych, które mówią mi wprost, że godna, nie kilkuzłotowa waloryzacja świadczeń oraz 13. i 14. emerytury pozwalają im godnie żyć. Kiedy zapytałam, co się zmieniło w ich codzienności, to często słyszę, że mogą kupić w sklepie lepszej jakości produkty, nowe ubrania, czy dać prezent swoim wnukom. Obecni emeryci pracowali wiele na to, abyśmy dziś żyli w lepszych niż oni warunkach. I choćby dlatego musimy o nich zadbać w ramach solidarności międzypokoleniowej. Wystarczy przypomnieć sobie, jak za czasów rządu Donalda Tuska wyglądało wsparcie dla tej grupy społecznej. Groszowe waloryzacje i podwyższenie wieku emerytalnego najlepiej oddają ducha tamtych czasów. Już 15 października Polacy mogą zdecydować, która wizja polityki jest im bliższa i w jakiej Polsce chcą żyć. W silnej i nowoczesnej, która troszczy się o swoich obywateli, czy słabej, w której silni robią co im się żywnie podoba i za nic mają tych, którzy ze strony państwa potrzebują wsparcia – a więc m.in. seniorzy.
Ale w przypadku programu Rodzina 500+ sprawa już wygląda inaczej. Rodzice mogą zarobić na utrzymanie dzieci, nie muszą polegać na wsparciu państwa. Poza tym wielu polityków z opozycji wskazuje, że rządowe wsparcie dezaktywuje rodziców.
Marlena Maląg: Znam polityków opozycji, którzy krzyczą o rozdawnictwie, a na pytanie, czy pobierają świadczenia, odpowiadają, że tak. Czy to nie jest hipokryzja? Idąc dalej, ci sami politycy korzystają ze świadczeń i czy w związku z tym są zdezaktywowani? Nie, pracują dalej. Większość rodziców mądrze gospodaruje tymi środkami, najczęściej wysyłają dzieci na dodatkowe lekcje czy inwestują w ich pasje. Niektórzy odkładają pieniądze, a inni jadą na wymarzone wakacje. To z kolei ma ogromne i pozytywne znaczenie dla polskiej gospodarki. Pieniądze pochodzące z programów takich jak 500+, wkrótce 800+, czy 13. i 14. Emerytury zasilają różne branże polskiej gospodarki. Kiedyś rodziny, zwłaszcza wielodzietne, były spychane na margines, a dziś nie muszą się tego wstydzić, mogą być dumne ze swoich pociech. To są realne zmiany, nie tylko finansowe, ale i mentalne. Przywracamy godność polskim rodzinom. Poza bezpośrednim wsparciem finansowym staramy się tworzyć rozwiązania ułatwiające łączenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym. Służą temu dodatkowe miejsca w żłobkach w ramach takich programów jak Maluch+. Dziś mamy ponad 232 tys. miejsc w żłobkach, a kolejne 102 tys. są w trakcie tworzenia. Dla porównania w 2015 r. ok 80 tys. mogło korzystać z tej formy opieki. Naszym ambitnym, ale realnym celem jest żłobek w każdej gminie.
Natomiast w kontekście dezaktywacji rodziców warto wspomnieć, że dziś mamy najniższe od trzech dekad bezrobocie i najwyższy poziom zatrudnienia. Jesteśmy trzecim krajem w UE z najniższym bezrobociem. Trudno tutaj uzasadnić tezę o bierności i dezaktywacji rodziców, bo wszystkie fakty temu przeczą. W ministerstwie rodziny, którym zarządzam, mam dostęp do pełni danych, dlatego tę sytuację na bieżąco analizuję i przedstawiam informacje oparte na prawdziwych danych. Nie możemy także zapomnieć, że pieniądze na programy społeczne nie zostały wyczarowane, tylko pochodzą z naprawy finansów publicznych, odebrane tym, którzy okradali na potęgę polski budżet w czasach rządów ekipy pana Tuska. Znaleźliśmy sposób na mafie VAT-owskie, luka VAT-owska jest jedną z najniższych w Europie, na uszczelnienie systemu finansów publicznych, co pozwoliło nam opracować i wdrożyć niespotykane przed 2016 rokiem programy społeczno-gospodarcze, a więc de facto przekazać wygospodarowane środki Polkom i Polakom.
Zmierzmy się z jeszcze jednym argumentem, który pojawia się w przestrzeni publicznej. Programy społeczne generują inflację. Czy w Pani ocenie to prawda, czy fałsz?
Marlena Maląg: Fałsz. Przecież nasza gospodarka rośnie szybciej niż unijna średnia. PKB od 2015 roku wzrosło o 31 proc. pomimo pandemii i wojny w Ukrainie. Zwróćmy uwagę, że na inflację wpłynęły zawirowania ogólnoświatowe, w tym koszty paliw czy energii, które były efektem zastopowania relacji Europy z Rosją. Dziś sytuacja na rynku energetycznym wraca do normy, a za tym maleje wskaźnik inflacji. Pieniądze z programu Rodzina 500+ oraz 13. i 14. emerytur zasilają różne branże i wzmacniają tym samym polską gospodarkę. Nie dajmy sobie wmówić, że rodzic, który posłał swoje dziecko na dodatkowe lekcje języka angielskiego, albo naukę gry na pianinie, czy też emeryt robiący zakupy w sklepie spożywczym napędza spiralę inflacji. Czy pieniądze przekazywane samorządom na inwestycje lokalne takie jak żłobki, szkoły, drogi, wodociągi, a więc to z czego korzystamy na co dzień to główny czynnik inflacji? Przeciwnie, to nowe miejsca pracy, stad tak niskie bezrobocie w Polsce.
Swoją karierę rozpoczęła Pani od pracy jako nauczyciel, by następnie związać się z polityką. Czy nie tęskni Pani za nieco spokojniejszą pracą w szkole?
Marlena Maląg: Kiedy wspominam początki swojej pracy to wiem, że bycie nauczycielem dało mi ogromne podstawy do tego, by dziś móc pełnić funkcję posła i ministra. Dobry nauczyciel musi zapracować na szacunek wśród uczniów, co wbrew pozorom nie jest taką prostą sprawą. Dobry nauczyciel musi również umieć zbudować nić porozumienia z rodzicami i całym gronem pedagogicznym. Podobnie jest w polityce. Wyborcy oceniają, czy dany polityk jest pracowity, konsekwentny, wiarygodny i czy można mu zaufać oraz powierzyć sprawy wagi państwowej. Rodzice oczekują, by nauczyciel dysponował podobnymi cechami, bo chcą jak najlepiej dla swojego dziecka.
Wielokrotnie podkreśla Pani swój silny związek z południową Wielkopolską. Czy trudno łączyć pracę w Warszawie z życiem prywatnym?
Marlena Maląg: Moi bliscy wiedzą, że jak się za coś biorę, to angażuję się w całości. Moim życiowym mottem są słowa św Jana Pawła II: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali.” Nie jest ważne, czy robię to jako nauczyciel, czy minister. Niezależnie od zajęcia zawsze podchodzę do zadania najlepiej jak potrafię, bo nie jestem zwolenniczką półśrodków. Mam ogromne szczęście, którym jest wsparcie ze strony mojej rodziny, męża i córek, bo oni wiedzą, że ciąży na mnie ogromna odpowiedzialność za losy milionów ludzi. W trudnych momentach telefon od moich najbliższych jest na wagę złota, oprócz otuchy powoduje uśmiech na mojej twarzy. Od wielu lat to się nie zmienia i za to wsparcie jestem mojemu mężowi i córeczkom, choć są już same mamami, ogromnie wdzięczna.
Czy mąż nie ma Pani za złe, że działalność polityczna ogranicza Pani obecność w domu?
Marlena Maląg: Nigdy nie dał mi odczuć, że nie aprobuje mojej aktywności i pracy, które absorbują mnie w pełni przez większość dni w tygodniu. Zbyszek, mój mąż, jest moją podporą i najlepszym przyjacielem. I pomimo wielu lat spędzonych razem, niezależnie od tego, w jakim mieście pracuję, co robię, zawsze wiem, że na mogę na niego liczyć.
Zmierzając do końca naszej rozmowy, zapytam o nadchodzące wybory. Jak zachęciłaby Pani do udziału w nich naszych Czytelników?
Marlena Maląg: Polki i Polacy mogą dziś porównać Polskę w latach 2007-2015 z tą z ostatnich 8 lat i odpowiedzieć sobie na pytanie: kiedy żyło się lepiej? Z ilu programów naszych poprzedników skorzystali? Czy decyzje wbrew społeczeństwu, jak na przykład podwyższenie wieku emerytalnego z rozkazem PO „pracy niejednokrotnie aż do śmierci”, zagarnięcie 155 mld zł z OFE do budżetu, czy wyprzedaż majątku narodowego za blisko 60 mld zł miały charakter demokratyczny i obywatelski? Czy lider partii, który deklarował, że nie opuści stanowiska premiera, a następnie uciekł do Brukseli w pogoni za gigantycznymi osobistymi finansowymi korzyściami to lider wiarygodny? My stawiamy na wiarygodność i bezpieczna przyszłość polskich rodzin. Jeśli zapowiadamy programy rządowe, jak choćby Rodzina 800 +, czy 13. i 14. emerytury, to realizujemy je bez względu na to czy był COVID, czy miał miejsce kryzys gospodarczy wywołany agresją Rosji na Ukrainę. Jeśli dostrzegamy niebezpieczeństwo ze Wschodu, wzmacniamy granicę, budujemy silną i nowoczesną armię. Jeśli dziś prezentujemy program wyborczy, zrealizujemy go.
Przed nami najważniejsze po 89. roku wybory - połączone z referendum w kluczowych dla naszej przyszłości sprawach. To - jak wielu z nas weźmie udział w tych wyborach, jakich przedstawicieli wybierzemy na kolejną kadencję parlamentu, a także jak odniesiemy się kwestii zawartych w referendum - dotyczących bezpieczeństwa i przyszłości naszych rodzin - na wiele lat przesądzi o losach i kierunku rozwoju Polski. Wielu z nas zada sobie pytanie, czy mój głos ma znaczenie? Czy może coś zmienić? Po co właściwie mam głosować? Otóż, każdy, podkreślam bez wyjątku, absolutnie każdy głos się liczy! Bo każdy z nas ma jakieś marzenia, oczekiwania, do czegoś dąży, za czymś podąża. I właśnie w dniu wyborów może dać temu wyraz. Te wybory dotyczą przyszłości Polski, każdego z nas, naszych rodzin, bliskich, krewnych i znajomych. To w Państwa rękach, od Waszej decyzji zależeć będą losy milionów Polek i Polaków. W referendum 15. października możecie Państwo korzystając z zagwarantowanego Konstytucją RP prawa głosu zdecydować o: wyprzedaży pozostałości majątku państwowego, również zagranicznym podmiotom, podniesienia wieku emertytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn, bezpieczeństwie granic Polski i likwidacji muru na granicy z Białorusią, a także o przymusowej relokacji – przyjęciu dziesiątek tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Proszę o chwile refleksji i odpowiedź przed samym sobą na pytanie: co takiego mają na sumieniu, czego boją się, albo co mają do ukrycia Ci wszyscy, którzy chcą pozbawić Państwa konstytucyjnego prawa głosu namawiając do bojkotu referendum. Proszę nie dajcie się Państwo zwieść i omamić, nie bądźmy obojętni, zdecydujmy sami, nie pozwólmy, żeby inni zdecydowali za nas.
Dziękuję. Marlena Maląg
Dziękujemy za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze