Już przed sobotnim meczem kaliscy szczypiorniści byli pewni szóstej lokaty, ale w Opolu zagrali na pełnych obrotach, godnie kończąc sezon. Z miejscową Gwardią prowadzili od pierwszej do ostatniej minuty, przez znakomitą większość potyczki utrzymując kilkubramkowy dystans.
– W końcu bardzo dobrze wyszła nam obrona 3-2-1. To na ogromny plus. Szkoda tylko, że dopiero w ostatnim w tym sezonie meczu. Wydawało się, że gdy zespół z Opola zmniejszył dystans na dwie bramki, to zrobi się nerwowo, ale udało nam się ten kryzys przetrwać, zrobiliśmy przewagę i bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Choć wiemy, w jak trudnej sytuacji kadrowej znajdują się rywale, dlatego chylę przed nimi czoła, że w drugiej rundzie walczyli, punktowali i kilka razy wychodzili z opresji – ocenił Paweł Noch, trener Energa MKS.
Po ośmiu minutach kaliszanie prowadzili 6:2, a w 23. minucie 12:6. Gospodarze jednak walczyli i na dziesięć minut przed końcem rywalizacji zmniejszyli stratę do dwóch goli (21:19). Decydujące fragmenty należały jednak do gości, którzy szybko odjechali na kilka trafień i wygrali 31:23.
Autorem ostatniego gola był najmłodszy w zespole Gracjan Wróbel, ale pierwszoplanową rolę tradycyjnie odegrał Kacper Adamski. Lewy rozgrywający Energa MKS znów zanotował dwucyfrową liczbę trafień, rzucając tym razem 11 bramek. W ten sposób jest o krok od zdobycia korony króla strzelców.
***
Gwardia Opole – Energa MKS Kalisz 23:31 (11:15)
Gwardia: Malcher, Ałaj, Lellek – Mauer 9, Jankowski 4, Monczka 2, Scisłowicz 2, Sosna 2, Zarzycki 2, Klimków 1, Morawski 1, Fabianowicz, Klimenko, Milewski.
Kary: 10. min. Czerwona kartka: Jan Klimków (36. min, gradacja kar). Rzuty karne: 3/3.
Energa MKS: Zakreta 1, Krekora – Adamski 11, Kamyszek 4, Bekisz 3, Góralski 3, K. Pilitowski 3, M. Pilitowski 2, Drej 1, Kus 1, Szpera 1, Wróbel 1, Krępa, Makowiejew.
Kary: 6. min. Rzuty karne: 4/4.
Sędziowali: Jakub Jerlecki i Maciej Łabuń (Szczecin)
Widzów: 1200
Napisz komentarz
Komentarze