Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Zabójstwo przy Stawiszyńskiej: na jaw wyszły nowe okoliczności

Czy nastoletni bracia oskarżonej potwierdzą, że to nie ona zabiła konkubenta ich matki? Odpowiadająca za morderstwo 21-latka od początku nie przyznaje się do winy i chce poddać się badaniu wariografem, a przed sądem wychodzą na jaw nowe fakty dotyczące feralnej imprezy, w trakcie której od ciosu nożem zginął 38-latek.
Zabójstwo przy Stawiszyńskiej: na jaw wyszły nowe okoliczności

Tragedia rozegrała się w listopadzie zeszłego roku jednym z mieszkań przy ul. Stawiszyńskiej, podczas imprezy urodzinowej 42-letniej gospodyni. Według ustaleń prokuratury w pewnym momencie między 38-letnim partnerem kobiety a jej córką miało dojść do awantury, w następstwie której 21-letnia Magdalena K. chwyciła za nóż o długości ostrza 19,5 cm i ugodziła nim mężczyznę w okolice serca. Cios okazał się śmiertelny.

Domniemana sprawczyni wybiegła z mieszkania i kilka godzin później sama zgłosiła się na policję. Magdalena K. od początku utrzymywała, że to nie ona dopuściła się zbrodni, a uciekła, bo była w szoku. Twierdzi, że zabójstwa dopuściła się któraś z kobiet. Mimo tego właśnie ona usłyszała zarzut.

Kto był w mieszkaniu w chwili zabójstwa?

Zeznania uczestników biesiady są niespójne, bo wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że w mieszkaniu - oprócz gospodyni  - był jej konkubent, koleżanka, Magdalena K. oraz przyjaciel rodziny Piotr Ż. Mężczyzna miał się zebrać do wyjścia, gdy atmosfera między Magdaleną K. a późniejszą ofiarą zrobiła się napięta. O zabójstwie miała go powiadomić przez telefon matka oskarżonej. 

W lokalu pozostały więc trzy kobiety i późniejsza ofiara – tak przynajmniej sądzono do tej pory. Podczas ostatniej rozprawy przed sądem na jaw wyszły nowe okoliczności.

Nastolatkowie świadkami zabójstwa?

Przyjaciółka gospodyni zeznała niespodziewanie, że w chwili zabójstwa w mieszkaniu byli obecni jeszcze dwaj synowie jubilatki w wieku 13 i 15 lat – przyrodni bracia oskarżonej. Kobieta ujawniła ten fakt w czasie składania drugich zeznań, po zapoznaniu się z dowodami z eksperymentu procesowego. Dodała, że chłopcy wszystko widzieli, a jeden z nich umył nóż, którym zadano ciosy. Kaliszanka w trakcie wyjaśnień nie była w stanie opanować nerwów. Płakała i mdlała, a na koniec wyznała, że matka oskarżonej zakazała jej mówić, co tak naprawdę wydarzyło się w czasie imprezy.

Wcześniej przyjaciółka gospodyni twierdziła, że spała i nic nie widziała. W trakcie śledztwa okazało się także, że obie kobiety przed przyjazdem policji założyły nowe ubrania. Zeznały wówczas, że chciały ładnie wyglądać.

Zostaną przesłuchani

Sąd zdecydował o przesłuchaniu chłopców poza salą sądową. Sama oskarżona wciąż podtrzymuje, że jest niewinna - Jej matka odmówiła zeznań, więc zostają tylko zeznania mojej klientki, która mówi, że odwróciła się od całego towarzystwa, by spakować swoje rzeczy i wtedy usłyszała krzyk. Kiedy wróciła do pokoju zobaczyła, że pokrzywdzony ma ranę i leży na wersalce. Ktoś ten cios musiał zadać, ale oskarżona nie wie kto – przekonuje o niewinności Magdaleny K. mecenas Karolina Skrzypczyńska. - Zeznania trzeciej kobiety są sprzeczne, ta pani co chwilę zmienia wersję wydarzeń i zasłania się niepamięcią związaną ze spożywaniem alkoholu. 

Stąd wniosek samej oskarżonej o poddanie się badaniu wariografem. Ten winnego nie wskaże, ale może pokazać, czy Magdalena K. mówi prawdę.

Zgodę na badanie prokuratura wyraziła już w czasie śledztwa, jednak nie można było go przeprowadzić ze względu na pandemię. Wniosek zostanie ponowiony przez obronę oskarżonej już przed sądem.

AW, fot. archiwum


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 16°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1004 hPa
Wiatr: 2 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama