Na przestrzeni ostatnich lat kaliska siódemka wielokrotnie toczyła z ŚKPR-em zacięte boje. Kilku z nich nie wspomina najlepiej. Tyle że zazwyczaj obie drużyny miały podobne priorytety, a w ligowej tabeli plasowały się blisko siebie. Teraz miało być inaczej, bo świdniczanie przyjechali do Kalisza jako drużyna, która straciła szanse na utrzymanie w pierwszej lidze, podczas gdy MKS aspiruje do tego, by zakończyć rozgrywki w czołowej piątce. Kaliszanie byli zatem zdecydowanym faworytem środowego starcia.
Zamiast łatwej i przyjemnej przeprawy, była jednak prawdziwa droga przez mękę. Nie dość, że przez premierowe minuty gospodarzom nie udało się wypracować wyraźnej przewagi nad teoretycznie słabszym oponentem, to na dodatek pod koniec pierwszej połowy przyjezdni dość nieoczekiwanie zniwelowali dwubramkową stratę i uciekli na trzy bramki (17:14). Kaliszanie znaleźli się w tarapatach, ale wykaraskali się z nich po przerwie. Kolejne trafienia Kamila Adamskiego i Michała Bałwasa powodowały, że sytuacja zaczęła wracać do normy. MKS znów był na prowadzeniu, a w 50. minucie odjechał gościom na sześć goli (29:23). Wydawało się, że tylko niespodziewany kataklizm może jeszcze odmienić losy tej potyczki. Kataklizmu może i nie było, ale tego, co wydarzyło się w ostatnich pięciu minutach, chyba nikt z obecnych na meczu nie mógł przewidzieć.
Ekipa miejscowych, mimo że prowadziła przed tym fragmentem 31:26, nie dowiozła wygranej do końca. Straciła bowiem pięć bramek, nie zdobywając w tym czasie żadnej. A okazje były, choćby z karnego, którego nie wykorzystał Arkadiusz Galewski. Świdniczanie natomiast nie marnowali swoich szans i nawet świetna postawa w bramce Błażeja Potockiego nie uchroniła jego drużyny przed stratą cennego punktu. Z drugiej jednak strony to swojemu golkiperowi team znad Prosny może zawdzięczać zdobyte oczko, bo nie pozwolił on przeciwnikom spożytkować piłki meczowej. Nie może przy tym umknąć fakt, że środowe zawody kaliszanie kończyli w podwójnym osłabieniu, a urazów lewej ręki nabawili się w międzyczasie Łukasz Kobusiński i Krzysztof Książek.
Remisując z outsiderem MKS ograniczył do minimum szanse na zakończenie pierwszoligowego sezonu na czwartej lokacie. Trudno będzie też obronić zajmowaną obecnie przez kaliszan piątą pozycję. Wprawdzie mają oni teraz trzy punkty przewagi nad szóstą Spójnią Gdynia, ale ta rozegrała od nich dwa mecze mniej. Podopieczni Pawła Ruska i Mateusza Różańskiego mogą wzbogacić swój dorobek jeszcze tylko w jednym pojedynku. Na koniec rozgrywek kaliska drużyna podejmie w Arenie ostatnią w tabeli ekipę z Grudziądza. To spotkanie rozegrane zostanie 7 maja.
Michał Sobczak
***
MKS Kalisz – ŚKPR Świdnica 31:31 (16:17)
Kary: MKS – 12. min, ŚKPR – 8. min. Rzuty karne: MKS 4/6, ŚKPR 4/4. Sędziowali: Michał Boczek (Piekary Śląskie) i Olgierd Sikora (Chorzów). Widzów: 80.
MKS: Jarosz, Potocki – Adamski 10, Bałwas 6, Książek 5, S. Nowakowski 5, Czerwiński 2, Sieg 2, Galewski 1, Kobusiński, Misiejuk, M. Nowakowski.
ŚKPR: Bajkiewicz, Wasilewicz – K. Rogaczewski 5, Bruy 4, Chaber 4, Makowiejew 4, P. Rogaczewski 4, Yefimenko 4, Grochowski 3, Piędziak 2, Motylewski 1, Jarząbek, Kijek.
Napisz komentarz
Komentarze