Mecz z Nielbą otworzył wiosenną część trzecioligowego sezonu, podczas której kaliski zespół bić się będzie o utrzymanie w rozgrywkach. Dlatego ważne było, by już w inauguracyjnej potyczce zainkasować komplet punktów. Tym bardziej, że to gospodarzy należało kreować jako faworytów. I to nie ze względu, że są wyżej w tabeli, ale głównie przez brak doświadczenia w ekipie gości. W wyjściowej jedenastce tej drużyny wybiegło aż dziewięciu młodzieżowców, w tym dwóch z rocznika 1999, a na ławce znalazło się aż sześciu juniorów.
Młodzieńczej fantazji, charakteryzującej przyjezdnych, obawiał się trener KKS-u Sławomir Suchomski. Te obawy okazały się w pełni uzasadnione, bo już na początku jego podopieczni dali się zaskoczyć. Dokładnie w 18. minucie, w której składną i szybką akcję lewym skrzydłem sfinalizował Filip Konarski. W ten sposób goście nieoczekiwanie objęli prowadzenie.
Falstartu mało kto się spodziewał, ale na szczęście kaliszanie szybko wrócili do realizowania przedmeczowych założeń. Ich reakcja na stratę bramki była adekwatna, bo objawiała się błyskawicznym kasowaniem akcji przeciwników i próbą tworzenia podbramkowych zagrożeń. Aktywny na szpicy był Joshua Balogun, który górował nad obrońcami Nielby dynamiką i zwrotnością. W 21. minucie dzięki tym cechom uciekł defensywie gości, ale sytuacji sam na sam nie zdołał zakończyć strzałem. Trzy minuty później zapracował jednak na zdobycie gola wyrównującego. Po jego dryblingu futbolówka znalazła się pod nogami Konrada Chojnackiego, który przedarł się przez trójkę defensorów, minął golkipera i trafił do pustaka. To była ważna bramka, bo rozochociła miejscowych do tworzenia kolejnych okazji. Skłaniała także do większego luzu, czego dowodem mogło być efektowne dośrodkowanie krzyżakiem w wykonaniu Iwelina Kostowa, po którym tuż obok słupka główkował Mateusz Gawlik. Ta sytuacja gola nie przyniosła, ale kolejna już tak. Tym razem prawą stroną zerwał się Błażej Ciesielski i dograł płasko w pole karne wprost na nogę nadbiegającego Chojnackiego, który wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Rozstrzygnięcie rywalizacji zapadło praktycznie w kilka chwil po przerwie. Najpierw, zaledwie po upływie kilkudziesięciu sekund od wznowienia gry, arbiter podyktował karnego dla KKS-u, którego na bramkę zamienił Gawlik (faulowany w obrębie szesnastki był wówczas Marcin Tomaszewski). Chwilę później natomiast szeregi wągrowieckiej drużyny nieco się przerzedziły, bo za drugą żółtą kartkę z murawy wyleciał doświadczony defensor Dawid Jasiński. Nielba musiała się zatem skoncentrować nie na ruszeniu w pogoń za wynikiem, a na tym, by rozmiary porażki były jak najmniejsze.
wideo: Norbert Gałązka
Zanosiło się na pogrom i pewnie padłoby jeszcze kilka bramek, gdyby niebiesko-biało-zieloni byli skuteczni. Łatwość stwarzania przez nich sytuacji mogła skłaniać kibiców do oklasków, ale wykończenie już nie. Stuprocentowych okazji nie wykorzystali Marcin Tomaszewski (silny strzał kapitalnie obronił Oskar Czapliński), Iwelin Kostow (pogubił się w sytuacji sam na sam) i Błażej Ciesielski (trafił w nogi golkipera). Najlepszą akcję kaliszanie przeprowadzili w 68. minucie, gdy aż trzech z nich znalazło się samotnie przed bramkarzem. Wydawało się, że musi paść gol, tym bardziej, że piłka zmierzała już do stojącego przed pustą bramką Konrada Chojnackiego. Strzelec dwóch goli źle jednak przyjął futbolówkę, co pozwoliło powracającemu defensorowi na wybicie jej poza plac gry. Potem sporo zamieszania w obronnej linii gości czynił wprowadzony w drugiej połowie Przemysław Balcerzak. On sam miał aż dwie „setki”, ale przegrywał pojedynki z bramkarzem. Za trzecim razem w końcu się udało. W 90. minucie znów stanął oko w oko z golkiperem. Tym razem zdecydował się jednak na wyłożenie piłki Ciesielskiemu, który ustalił rezultat na 4:1.
Batalię o utrzymanie w trzeciej lidze KKS zaczął obiecująco, choć na pewno kaliszanie muszą popracować nad skutecznością. Być może to, co nie pozwalało im na sprawne kończenie akcji, było wynikiem grząskiej i nierównej murawy, która na pewno nie ułatwiała zadania. Niemniej jednak zwycięstwo w pierwszym tej wiosny spotkaniu pozwoliło odetchnąć z ulgą i tchnąć nadzieję na dobrą rundę. Cieszyć może też to, że kaliski zespół odrobił straty z pierwszego spotkania z Nielbą. Jesienią w Wągrowcu rywale wygrali 3:1, więc w bezpośrednich konfrontacjach górą są „trójkolorowi”, co na koniec sezonu może mieć kolosalne znaczenie. Za tydzień o kolejny komplet punktów podopieczni trenera Suchomskiego powalczą w Świeciu.
Michał Sobczak
***
KKS Kalisz – Nielba Wągrowiec 4:1 (2:1)
Bramki: 0:1 Filip Konarski 18. min, 1:1 Konrad Chojnacki 24. min, 2:1 Konrad Chojnacki 35. min, 3:1 Mateusz Gawlik 47. min (karny), 4:1 Błażej Ciesielski 88. min.
Żółte kartki: Jasiński, Klawiński (Nielba). Czerwona kartka: Dawid Jasiński (Nielba, 50. min, druga żółta). Sędziowali: Dawid Maciejewski oraz Adam Szuda (obaj Poznań) i Kamil Danielczyk (Plewiska). Widzów: 500.
KKS: Wasiluk – Tomaszewski, Czech, Lis, Sówka – Ciesielski, Arian (80. Stojczew), Gawlik, Kostow (89. Budrowski), Chojnacki (69. Balcerzak) – Balogun.
Nielba: Czapliński – D. Chmielnicki (48. Moskalik), Jasiński, Soforek (69. Gruntkowski), D. Chmielnicki – Purol, Konarski, Klawiński, Urbański (90. Francuszkiewicz) – Kubiński (46. Joncel), Marchel.
Napisz komentarz
Komentarze