Po fazie zasadniczej wyżej notowana była drużyna z Rzeczycy, ale kaliszanie nie zamierzali tanio sprzedać skóry. To zwiastowało zacięty bój. I już pierwszy set to potwierdził. W nim gospodarze odrobili kilkupunktową stratę, przez co jego losy ważyły się do ostatniej akcji. Tę na swoje konto zapisali goście, wygrywając do 23. – Kibice mogli być zadowoleni, bo mecz był bardzo dobry. Jeden z najlepszych w tym sezonie i nie mówię tutaj tylko o naszej postawie. Chcieliśmy pokazać, że umiemy grać w siatkówkę i potrafimy się bawić tą piękną grą – zaznacza opiekun kaliskiej szóstki.
Emocji nie brakowało też w kolejnych odsłonach. Druga była w wykonaniu miejscowych popisowa. Przede wszystkim jeśli chodzi o serwis, czyli ten element, który w całym sezonie wnosił do gry MKS-u wiele dobrego. Tym razem pozwolił on kaliszanom zwyciężyć do 17. I gdyby skuteczność na zagrywce udało się zachować w dwóch kolejnych partiach, to prawdopodobnie to gospodarze cieszyliby się z triumfu. Niestety ich gra w trzecim i czwartym secie nacechowana była brakiem stabilności niemal w każdym elemencie. Szczególnie w ostatnim akcie, gdzie po asie Krzysztofa Porady jego team odskoczył na 11:9, ale prowadzenia długo nie utrzymał, tracąc wkrótce kilka oczek z rzędu. – W końcówkach brakowało trochę punktów naszych najlepszych zagrywających. Na pewno nie mieliśmy też szczęścia, bo kilka straconych piłek można było rozstrzygnąć na naszą korzyść – uważa trener Pieczonka.
Nierówna gra była mankamentem kaliszan nie tylko w sobotnim boju, ale też podczas całego sezonu. – Ten mecz był odzwierciedleniem tego, jak graliśmy przez cały sezon. Nasze problemy, niedostatki w składzie – to było dzisiaj widoczne. Szkoda, że z powodów zdrowotnych nie mógł zagrać Bartek Łazarowicz, bo na pewno przydałaby się mocniejsza zmiana w ataku. A właśnie atakiem przegraliśmy ten pojedynek – podsumował szkoleniowiec MKS-u.
Porażka 1:3 jeszcze o niczym nie przesądza. Tym bardziej, że nie tylko w sobotę, ale też w fazie zasadniczej kaliski zespół udowodnił, że ze spadkowiczem z pierwszej ligi potrafi nawiązać walkę. O tym, kto zajmie piąte miejsce na koniec sezonu, zadecyduje spotkanie rewanżowe w Rzeczycy. Odbędzie się ono w najbliższą sobotę.
Michał Sobczak
***
MKS Kalisz – Caro Rzeczyca 1:3 (23:25, 25:17, 19:25, 21:25)
MKS: Porada, Pytlarz, Zasłonka, Ozdowski, Telega, Piechociński oraz Lenartowicz (l), Ziomek (l), Raszewski, Zieliński.
Caro: Badura, Parkitny, Sendalski, Wilkoński, Szumielewicz, Kucharski oraz Popiela (l), Kosz.
Sędziowali: Marcin Dobrzański i Ireneusz Wolszczyniak (Częstochowa).
Napisz komentarz
Komentarze