Doświadczony bokser z Kalisza walczył odważnie i kilkakrotnie dał się we znaki faworyzowanemu przeciwnikowi, który w 2014 roku sensacyjnie pokonał Dawida „Cygana” Kosteckiego. Po raz pierwszy w premierowej rundzie, kiedy równo z gongiem wyprowadził prawy sierp, po którym Sołdra przyklęknął. Sędzia ringowy nie zdecydował się jednak na liczenie. Podobnie jak na ostrzeżenie za ściąganie i trzymanie, mimo że w każdej rundzie zwracał na to uwagę rywalowi Skrzypczyńskiego. Atutem powracającego po prawie rocznej przerwie Sołdry był jego zasięg. I to pozwalało mu wyprowadzać więcej ciosów. Nie dało mu to jednak wyraźnej przewagi. Kaliszanin starał się boksować precyzyjnie. W ostatniej odsłonie sprawiał nawet lepsze wrażenie. Nic więc dziwnego, że werdykt arbitrów był niejednogłośny. Jeden z sędziów punktował zdecydowane zwycięstwo Skrzypczyńskiego (59-55). Pozostali jednak ocenili walkę na korzyść Andrzeja Sołdry (60-54, 60-54) i to on mógł cieszyć się z triumfu.
Po sobotniej walce Skrzypczyński legitymuje się bilansem 11-13-2, 5 KO, natomiast Sołdra – 12-2-1, 5 KO. Głównym pojedynkiem podczas gali w Legionowie, transmitowanej przez stację Polsat Sport, będzie starcie w wadze ciężkiej pomiędzy niepokonanym na zawodowych ringach Krzysztofem Zimnochem a Mike’em Mollo.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze