Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nie obronili twierdzy. Byli kadrowicze górą FOTO

Od porażki rundę rewanżową w pierwszej lidze zaczęli szczypiorniści MKS-u Kalisz. W piątek po raz pierwszy w tym sezonie przegrali w hali Arena. Sposób na gospodarzy znaleźli piłkarze ręczni Wybrzeża Gdańsk, których prowadzi duet byłych reprezentantów Polski i dwukrotnych medalistów Mistrzostw Świata – Damian Wleklak i Marcin Lijewski.
Nie obronili twierdzy. Byli kadrowicze górą FOTO

Jeszcze niedawno Wleklak i Lijewski byli podporą kadry prowadzonej wówczas przez Bogdana Wentę. W biało-czerwonych barwach sięgnęli po srebro i brąz mistrzostw świata. Teraz realizują się jako szkoleniowcy. Na ławce radzą sobie równie dobrze jak na boisku, bo prowadzone przez nich Wybrzeże jest wiceliderem grupy A pierwszej ligi. Niemniej jednak przed piątkowym meczem nie kryli obaw, pamiętając, że z kaliską ekipą niemiłosiernie męczyli się na inaugurację ligi, wygrywając różnicą zaledwie jednej bramki. Ich obawy okazały się, niestety, zbyteczne. Rewanż nie miał już bowiem tak wyrównanego zabarwienia jak spotkanie w Gdańsku. Tym razem wygrana Wybrzeża była zdecydowana. – To nie był łatwy mecz. Wiedzieliśmy, że Kalisz postawi nam trudne warunki, bo pamiętamy mecz z Gdańska, gdzie wygraliśmy jedną bramką. Jestem bardzo zadowolony z postawy mojego zespołu. Mimo wszystkich braków kadrowych pokazaliśmy wspaniałą piłkę ręczną, duży charakter i walkę – skomentował Damian Wleklak.



Woli walki z pewnością nie brakowało też kaliszanom, ale w wielu momentach byli po prostu bezradni. Może poza początkiem spotkania, bo jeszcze w dziewiątej minucie remisowali 4:4. Potem jednak mnożyły się po ich stronie niewymuszone błędy. A to była woda na młyn przyjezdnych, którzy konsekwentnie wykorzystywali każde potknięcie gospodarzy, budując w ten sposób przewagę. Wydarzenia, które odcisnęły piętno na końcowym rezultacie, nastąpiły w ostatnich pięciu minutach przed przerwą. Ten fragment goście wygrali 5-1 odskakując na 16:9, a kaliszanie stracili już do końca spotkania lidera swojej obrony Łukasza Kobusińskiego, który wyleciał z parkietu za rzekome uderzenie w twarz rywala. Zdaniem wielu obserwatorów, decyzja sędziów w tym wypadku była zbyt pochopna. – Co do zasady nie narzekam na sędziów, ale uważam, że tutaj kilkoma gwizdkami nas skrzywdzili. W pewnym sensie pomogli przeciwnikowi odejść z wynikiem. Nie zmienia to jednak faktu, że rywale byli dynamiczniejsi, grali zdecydowanie szybciej, piłka chodziła po całym obwodzie, wykorzystywali skrzydła. Tego niestety nie możemy powiedzieć o naszej drużynie. Nie graliśmy skrzydłami, tylko pchaliśmy się środkiem, grając przez obrotowego, co nie do końca nam wychodziło – przyznaje trener MKS-u Paweł Rusek.

Nieco lepsza w wykonaniu gospodarzy była druga połowa, ale strata do gdańszczan była na tyle duża, że ci mogli spokojnie kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń i dowieźć zwycięstwo do końcowej syreny. Dystans dzielący obie drużyny praktycznie nie schodził poniżej poziomu 7-8 trafień. Większych pretensji nie można było mieć w zasadzie tylko do bramkarzy, bo Filip Jarosz i Błażej Potocki zrobili swoje, odbijając kilka piłek. Gdy losy meczu były już rozstrzygnięte miejscowi dorzucili w ostatnich dwóch minutach trzy bramki z rzędu, ustalając w ten sposób wynik na 28:23 dla Wybrzeża. – Druga połowa była wyrównana, ale absolutnie nie wynikało to z naszej dobrej gry. Gdańszczanie wiedzieli, że prowadzą, grali więc bezpiecznie, nie pozwolili nam złapać kontaktu. Taki jest sport, raz się wygrywa, raz przegrywa. Szkoda tylko, że taka porażka przytrafiła nam się w Arenie, gdzie do tej pory nie przegraliśmy. Pięć bramek straty to moim zdaniem najniższy wymiar kary – ocenił trener Rusek.

Po pierwszej kolejce rundy rewanżowej kaliska siódemka spadła w tabeli na siódme miejsce. Z szóstej lokaty strąciła ją Pomezania Malbork, z którą zagrają na wyjeździe w przyszły weekend.

Michał Sobczak


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 14°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1019 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama