Rząd PiS przywrócił obowiązek szkolny od 7. roku życia, co oznacza, że we wrześniu "tegoroczne" siedmiolatki będą już w drugich klasach, a sześciolatki jeszcze w przedszkolach. Podczas gdy ubiegłym roku naukę w 67 oddziałach rozpoczynało 1409 pierwszoklasistów, tym razem będzie ich zdecydowanie mniej; klasy pierwsze tworzone będą wyłącznie z sześciolatków odroczonych w ubiegłym roku oraz dzieci, których rodzice zdecydują, by powtarzały klasę pierwszą lub poszły do szkoły wcześniej. – Na ten moment jedyna pewna liczba to 166 uczniów. Tylu sześciolatków zostało odroczonych w ubiegłym roku przez Poradnię Pedagogiczno-Psychologiczną, a więc teraz rozpoczną one naukę – mówi Mariusz Witczak, naczelnik Wydziału Edukacji w Kaliszu. – Pełen obraz sytuacji będziemy mieli dopiero w kwietniu. Nabór trwa bowiem do końca marca.
O swoją przyszłość drży 200 nauczycieli nauczania początkowego w Kaliszu. Wbrew zapewnieniom rządu, że żaden nie straci pracy obawy są, i to duże. – Aktualnie mam dwie klasy pierwsze. Szacuję, że we wrześniu uda mi się utworzyć jeden mały oddział – mówi Beata Zalewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kaliszu. – Mam natomiast dwie panie, które uczą obecnie klasy trzecie. Tak więc we wrześniu jedna z nich teoretycznie zostaje bez pracy.
Kaliska "siedmenastka" ma teraz 6 klas trzecich. Niemal pewne jest, że we wrześniu nie wszyscy wychowawcy, którzy muszą się z nimi pożegnać, otrzymają klasę pierwszą
Niepokoje panują także w „siedemnastce”, jednej z największych kaliskich szkół podstawowych. – Aktualnie mam 6 klas trzecich. Ich wychowawcy powinni od września objąć klasy pierwsze, a tylu przecież nie utworzymy – mówi Kinga Pisula, dyrektor SP 17. Według Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która we wtorek była gościem tvn24, pracę w całym kraju może stracić nawet 20 tysięcy nauczycieli wczesnoszkolnych.
Tymczasem z odwrotnym problemem – przepełnieniem mogą zmagać się przedszkola, w których pozostaną 6-latki. To oznacza, że może zabraknąć miejsc dla dzieci 3-letnich. Niektóre kaliskie placówki już zapowiadają, że otworzą prawdopodobnie mniej oddziałów dla najmłodszych maluchów. Władze oświatowe są jednak dobrej myśli, tym bardziej, że w Kaliszu od kilku już lat nie ma problemu z brakiem miejsc w przedszkolach. Sytuacja wyklaruje się po zakończeniu naboru – w kwietniu.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze