Autorka artykułu odwiedziła kaliskie więzienie na dzień przed jego zamknięciem. Oprócz oglądania budynku rozmawiała również z pracownikami. ,,30 listopada 2015 rok był ostatnim dniem kaliskiego więzienia na Tyńcu. Ze 140 pracowników zostało 30 osób. Z prawie dwóch setek więźniów – tuzin. 170 lat muszą spakować do kartonów, tirów, więźniarek i wysłać do Ostrowa, Poznania, magazynów. Przemykają po budynku z papierami, i pudłami w rękach. – My przez lata żyliśmy nadzieją remontu. Dyspozycje co chwila się zmieniały, ale to nas nie przerażało, dopóki nie zaczęliśmy ściągać kamer, gniazdek – tłumaczą i pokazują wartownię. Tu były monitory. Sześć. Teraz są tylko jaśniejsze plamy na ścianie.’’
Tekst uzupełniony jest fotografiami Michała Łuczaka, który uchwycił nie tylko piękno zabytkowego obiektu, ale i dojmującą pustkę, która tam panuje. - Tutaj non stop był ruch. Tu spacery, tu ktoś idzie na świetlicę, na widzenie, na zajęcia, tu wychodzą do pracy, wracają z pracy, wciąż coś się działo, słychać było radiowęzeł – wspomina jeden z pracowników Zamku. Teraz słychać tylko echo kroków, urywane rozmowy i łoskot przesuwanych metalowych szaf. Powietrze ma kolor sepii, jakby ktoś już schował to wnętrze w starym albumie i odłożył na półkę.’’
Cały tekst dostępny jest w najnowszym tygodniku ,,Polityka’’.
Katarzyna Krzywda, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze