Passa spotkań bez pełnej puli trwała przez osiem kolejek. Tę niemoc podopieczne Daniela Przybylskiego i Edyty Kucharskiej przełamały w sobotę pokonując w trzech setach TKS Tychy. – Tym razem uniknęłyśmy nerwowych momentów. Byłyśmy dobrze przygotowane do tego meczu, a poza tym drużyna przeciwna popełniła zbyt dużo błędów, by spróbować nawiązać z nami walkę – uważa Katarzyna Drewniak.
Młoda środkowa przyznaje, że ważnym czynnikiem, który przyczynił się do dziewiątego w sezonie zwycięstwa, był dobry serwis. – Zagrywka odgrywała kluczową rolę. W drugim secie mogłyśmy wprawdzie uniknąć kilku błędów w tym elemencie, bo w sumie straciłyśmy przez to sześć punktów, ale w wielu momentach po naszych zagrywkach piłka wpadała w pole i dzięki temu nasza przewaga rosła – twierdzi zawodniczka kaliskiej ekipy.
Po sobotniej wygranej MKS wrócił na szóste miejsce w tabeli grupy 2 drugiej ligi. Do czwartej w zestawieniu drużyny z Jawora traci dwa punkty, ale trzeba pamiętać, że ma rozegrany o jeden mecz więcej od kilku ekip z czołówki. To, czy kaliszanki zagrają w play-off'ach, zależy już nie tylko od nich. Mimo to są dobrej myśli. – To zwycięstwo za trzy punkty było ważne, bo pozwoliło nam odbudować się po ostatniej porażce. Cały czas jestem optymistką i wierzę, że mamy szansę na czwórkę. Postaramy się ją wykorzystać – zapewnia Katarzyna Drewniak.
W fazie zasadniczej kaliski zespół rozegra jeszcze trzy spotkania. Z każdym kolejnym poprzeczka będzie ustawiona wyżej. Najpierw kaliszanki zmierzą się na wyjeździe z outsiderem z Łazisk Górnych, potem ugoszczą wicelidera z Pszczyny, by zakończyć rundę meczem w Arenie z niepokonanym liderem z Opola.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze