Kaliszanie zupełnie nie przypominali zespołu, który w sobotę w świetnym stylu ograł mocną ekipę z Tomaszowa Mazowieckiego. To, co w tej potyczce, było silną bronią kaliskiej drużyny, w Częstochowie w ogóle nie zdało egzaminu. Mowa o zagrywce, która w środę przynosiła więcej strat niż pożytku. – Popełniliśmy dużo błędów nie tylko w serwisie, ale też w ataku. W każdym secie oddaliśmy rywalom kilkanaście punktów, więc trudno w tej sytuacji myśleć o nawiązaniu walki – oznajmia nam trener Płócienniczak.
Każda z partii środowego pojedynku układała się w podobny sposób. Miejscowi dość szybko uzyskiwaliby kilkupunktową przewagę i pielęgnowali ją do ostatnich piłek. W efekcie w żadnym z trzech rozegranych setów przyjezdni nie wyszli poza granicę 20 punktów, zdobywając odpowiednio 17, 18 i 12 oczek. – Źle weszliśmy w ten mecz i to się odbiło na dalszych jego losach. Nie grając od początku seta swojej siatkówki, ciężko jest później wrócić do tego, co najlepiej się potrafi. Rywale dość precyzyjnie zagrywali, nie zawsze mocno, ale sprawiało nam to sporo kłopotów w przyjęciu. Trudno mi znaleźć wytłumaczenie. Być może sobotnie zwycięstwo za bardzo rozluźniło chłopaków – wyjaśnia Andrzej Płócienniczak.
Zatrzeć złe wrażenie kaliszanie będą mogli w najbliższą sobotę. Świetną okazją ku temu będzie starcie z drugim zespołem SMS PZPS Spała, który balansuje na krawędzi gry w fazie play-off. Tylko wygrana w tym boju może przedłużyć matematyczne szanse MKS-u na dogonienie drugoligowej czołówki. Aktualnie kaliski team jest ósmy.
Michał Sobczak
***
Exact Systems Norwid Częstochowa – MKS Kalisz 3:0 (25:17, 25:18, 25:12)
Norwid: Kraś, Kryński, Maruszczyk, Kogut, Mucha, Zawalski oraz Ciesiółka (l), Kopytnik (l), Dąbrowski, Szopiak, Kołosowski.
MKS: Porada, Pytlarz, Zasłonka, Ozdowski, Telega, Piechociński oraz Ziomek (l), Lenartowicz (l), Zieliński, Łazarowicz, Raszewski, Czajkowski.
Napisz komentarz
Komentarze