W końcówce trzeciego seta tylko niepoprawni optymiści wierzyli, że kaliszanki są w stanie coś jeszcze wskórać. Wiary i ambicji z pewnością nie brakowało podopiecznym Daniela Przybylskiego i Edyty Kucharskiej, które w niewiarygodny sposób obroniły cztery meczbole i przywróciły nadzieję na korzystny wynik. – Najpierw doprowadziłyśmy do gry na przewagi, a gdy punkt z zagrywki zdobyła Karolina Janczak, zaczęło nam się lepiej grać. Wcześniej brakowało spokoju i lepszej postawy w obronie. Za dużo było nieporozumień i przez to zbyt dużo prostych piłek wpadło w nasze boisko – tłumaczy Maja Łysiak, podstawowa przyjmująca kaliskiej drużyny.
Nerwowo było też w tie-breaku, w którym miejscowe znów musiały bronić się przed piłkami meczowymi. Znów jednak czyniły to skutecznie, a ostateczny cios zadała właśnie Maja Łysiak, celnie zbijając z lewego skrzydła. – W sumie wygrałyśmy ten mecz atakiem, bo z upływem czasu mieliśmy coraz lepszą skuteczność. W przyjęciu było trochę gorzej, ale dałyśmy radę. Grałyśmy z wiceliderem, więc takie zwycięstwo mocno nas cieszy – przekonuje zawodniczka MKS-u.
Kaliszanki po raz drugi w tym sezonie pokonały drużynę z Radzionkowa. Wcześniej na parkiecie przeciwniczek wygrały gładko, w trzech setach. Teraz było zdecydowanie trudniej. – W porównaniu z tamtym meczem brakowało nam na pewno Madzi Fedorów, która właśnie w Radzionkowie doznała kontuzji. Poza tym wyszłyśmy na rewanż z gorącą głową i od początku byłyśmy zestresowane. Później na szczęście ochłonęłyśmy i z akcji na akcję grałyśmy coraz lepiej – tłumaczy kaliska przyjmująca.
Beniaminek z Kalisza zdobył dwa cenne punkty. Ważne w kontekście gry w fazie play-off będą również najbliższe mecze. W tym tygodniu kaliszanki rozegrają aż dwa spotkania. W środę pojadą do Częstochowy na starcie z miejscową Częstochowianką, a w sobotę powalczą w Arenie z TKS-em Tychy. – To też są bardzo dobre zespoły, ale myślę, że damy radę i zdobędziemy kolejne punkty. Na pewno, żeby znaleźć się w czwórce, musimy jeszcze bardziej przyłożyć się do treningów. Awans do play-off’ów jest realny – kończy Maja Łysiak.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze