Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Zagrywką w Lechię. MKS ograł wicelidera! FOTO

Ponad 20 punktowych serwisów w wykonaniu siatkarzy MKS-u okazało się kluczem do ogrania wicelidera drugiej ligi, Lechii Tomaszów Mazowiecki. Kaliszanie po dobrym spotkaniu zwyciężyli przy Łódzkiej 3:1, dzięki czemu zmniejszyli dystans do najlepszej czwórki. – Dobrze weszliśmy w ten mecz zagrywką, a to w siatkówce jest bardzo ważne – mówi nam trener Mariusz Pieczonka.
Zagrywką w Lechię. MKS ograł wicelidera! FOTO

Przed sezonem szkoleniowcy i zawodnicy kaliskiego zespołu powtarzali, że czas będzie działał na ich korzyść. I rzeczywiście z każdym kolejnym tygodniem gra MKS-u zaczyna się zazębiać. Wyraźnie widoczne stało się to po noworocznej przerwie. W Rząśni nie przełożyło się to jeszcze na punktową zdobycz, ale już w starciu z Lechią Tomaszów Mazowiecki przyniosło wymierny efekt. – Tydzień temu zabrakło drobiazgów i trochę szczęścia. Teraz, gdy w pierwszym secie to szczęście nam dopisało, wiedziałem, że mecz ułoży się dobrze – oznajmia nam trener Mariusz Pieczonka.



W sobotę miejscowi nie przypominali już zespołu, który w pierwszej rundzie wrócił z Tomaszowa na tarczy. W rewanżu od początku narzucili rywalom swoje warunki, a z ich poczynań emanowała pewność siebie. To sprawiło, że komplet punktów, po czterosetowym boju, pozostał w Kaliszu. – Mecz w Tomaszowie całkowicie nam nie wyszedł. Tam dostaliśmy strasznego łupnia. W rewanżowe spotkanie dobrze weszliśmy zagrywką, a to w siatkówce jest bardzo ważne – nie ukrywa szkoleniowiec MKS-u.

Punktowy serwis okazał się kluczem do sukcesu. Ten element dał kaliszanom aż 25 oczek i niemal w każdym secie pozwalał im budować przewagę. Tylko w pierwszej partii, dzięki udanym zagrywkom Tobiasza Piechocińskiego, Wojciecha Pytlarza i Krzysztofa Porady, gospodarze odskakiwali na 8:3, 17:10, 20:12 i 23:13. Podobnie układały się trzecia i czwarta odsłona, w której punkty z pola serwisowego zdobywali też Daniel Telega, Miłosz Zasłonka i Marcin Ozdowski. Jedynie w drugim secie przyjezdni mieli mniej problemów z przyjęciem. – Wszystko zaczyna się od zagrywki. Jeśli ona nie zawodzi, to później wszystkie inne elementy lepiej funkcjonują. I to było widać w tym meczu. Cieszy mnie też, że nie psuliśmy piłek z kontry – ocenia Mariusz Pieczonka.

Spośród jego podopiecznych, niemal każdy, który pojawił się w sobotę na parkiecie bocznej hali przy Łódzkiej, dołożył swoją cegiełkę do cennego triumfu. Tę ostatnią wmurował Tobiasz Piechociński, który umiejętnie serwował w końcówce czwartego seta i dodatkowo popisał się znakomitą obroną, po której piłka przeszła na drugą stronę boiska i wpadła w pole, dając miejscowym zwycięski punkt. – Piłka trafiła w linię. Gdyby był możliwy challenge, to z pewnością by to wykazał – przekonuje opiekun kaliskiej szóstki.

MKS zachował ósme miejsce, ale zmniejszył stratę do czwartego w tabeli SMS PZPS II Spała do dziewięciu oczek. Z tą ekipą kaliszanie zmierzą się już za tydzień na własnym parkiecie. Nieco wcześniej, bo w środę, czeka ich jeszcze trudny pojedynek w Częstochowie.


Michał Sobczak




Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 13°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 6 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama