Był to zupełnie inny mecz od tego, który kaliszanki rozegrały w pierwszej rundzie w Świdnicy. Tam były lepsze od rywalek co najmniej o dwie klasy, zwyciężając w setach do 14, 7 i 9. Tym razem przeciwniczki zawiesiły poprzeczkę zdecydowanie wyżej. Można się było tego spodziewać, bo do Kalisza świdniczanki przyjechały po trzech kolejnych triumfach, m.in. nad faworyzowanym PLKS-em Pszczyna. – To nie był przypadek. Świdniczanki są na fali wznoszącej. Dzisiaj bardzo dobrze trzymały przyjęcie, a my nie wykorzystaliśmy naszego atutu, jakim jest zagrywka – uważa Daniel Przybylski.
W sobotę tylko pierwszy set ułożył się po myśli jego podopiecznych. Wygrały go w swoim stylu, pewnie, od samego początku odskakując z wynikiem (7:2, 14:8). W ataku niezastąpiona była Edyta Kucharska i to ona zdobyła decydujący punkt na 25:20. Na fali entuzjazmu spowodowanego korzystnym przebiegiem rywalizacji kaliszanki przystąpiły do drugiej odsłony, zaczynając ją od prowadzenia 5:1. Potem niestety było już tylko gorzej. Choć do połowy setów miejscowe pilnowały, aby przeciwniczki za bardzo im nie uciekły, to w końcówkach pozostawały bezsilne. Tak było chociażby w czwartej odsłonie, w której odrobiły pięciopunktową stratę, wyrównując stan dzięki skutecznym serwisom Nikoli Paluszczak i bezbłędnej kontrze w wykonaniu Karoliny Janczak (14:14). Później jednak ich gra szwankowała praktycznie w każdym elemencie, a ilość błędów własnych była dla szkoleniowca nie do przyjęcia. – Jeżeli popełniamy w secie 10-11 błędów, z czego część takich naprawdę niewymuszonych, to bardzo ciężko jest myśleć o wygranej. Uważam, że jesteśmy lepszym zespołem od Świdnicy, ale dzisiaj po prostu zagraliśmy słabszy mecz. Przeciwniczki z kolei zanotowały bardzo dobre spotkanie – ocenia szkoleniowiec MKS-u.
Pośrednio na słabszą postawę kaliszanek z pewnością wpłynęła tymczasowa zmiana hali z Areny na kameralny obiekt przy Łódzkiej, który jak na razie nie jest dla nich szczęśliwy. Na początku sezonu nie poradziły sobie tam z Olimpią Jawor. – Nie ukrywam, że ciężko jest nam przechodzić z Areny na halę OSRiR-u. Próbowaliśmy trochę obniżyć przyjęcie przez ten niski sufit, ale chyba było ono zbyt niskie. Wiem, że to nie jest żadne tłumaczenie, ale grając u siebie chcielibyśmy naprawdę grać u siebie, czyli w hali, w której na co dzień trenujemy. Taką halą jest Arena, w której czujemy się swobodnie – zaznacza opiekun kaliskiej drużyny.
Świąteczno-noworoczną przerwę kaliski beniaminek spędzi na piątym miejscu w tabeli grupy 2 drugiej ligi. Strata do czołowych ekip wciąż jest jednak niewielka. Na pozycję wicelidera wróciła drużyna z Pszczyny, do której MKS traci tylko cztery oczka. Walka o czołową czwórkę zapowiada się emocjonująco, tym bardziej, że realne szanse na grę w fazie play-off ma nawet osiem zespołów. Rozgrywki wznowione zostaną 9 stycznia.
Michał Sobczak
Wyniki 14. kolejki grupy 2 drugiej ligi siatkarek
MKS Kalisz - MKS Świdnica 1:3 (25:20, 21:25, 18:25, 22:25)
AZS Opole - Sokół 43 AZS AWF Katowice 3:1 (23:25, 27:25, 25:19, 25:13)
PLKS Pszczyna - MKS Zorza Wodzisław Śląski 3:0 (25:10, 25:15, 25:23)
KS Polonia Łaziska Górne - MKS Sokół Radzionków 1:3 (13:25, 25:23, 19:25, 13:25)
TKS Tychy - KS AJD Częstochowianka Częstochowa 3:2 (25:16, 25:11, 22:25, 18:25, 16:14)
pauza – Olimpia Jawor
Tabela grupy 2 drugiej ligi siatkarek
1. AZS Opole 12 35 36-4
2. PLKS Pszczyna 13 25 28-18
3. MKS Sokół Radzionków 13 24 28-24
4. KS Olimpia Jawor 12 23 28-18
5. MKS Kalisz 13 21 27-21
6. Sokół 43 AZS AWF Katowice 12 20 26-21
7. Częstochowianka Częstochowa 13 19 23-25
8. MKS Świdnica 13 18 22-29
9. TKS Tychy 13 13 19-32
10. MKS Zorza Wodzisław Śląski 13 7 16-37
11. KS Polonia Łaziska Górne 13 5 12-36
Napisz komentarz
Komentarze