Kaliszanki były rewelacją pierwszej rundy. Wprawdzie zapłaciły frycowe, przegrywając na powitanie z drugą ligą dwa mecze, ale obie porażki wynikały bardziej z krótszego od pozostałych ekip okresu przygotowawczego. Gdy złapały właściwy rytm, licznik punktów bił z każdym kolejnym meczem. Sześć z rzędu zwycięstw wywindowało kaliską drużynę na trzecie miejsce, na którym utrzymywała się ona przez pięć serii spotkań. – Gdyby tak naprawdę ktoś przed sezonem powiedział, że po 10. kolejkach będziemy zajmować trzecie miejsce, to bralibyśmy to w ciemno – mówi w rozmowie z naszym portalem trener Daniel Przybylski. – W tej chwili znamy już siłę wszystkich zespołów, znamy też swoje możliwości. Będziemy pracować z tym składem i takim materiałem, jaki mamy, a są to bardzo fajne dziewczyny – dodaje.
Pierwszy triumf na drugoligowych parkietach kaliszanki zanotowały w meczu 3. kolejki w Świdnicy z ówczesnym wiceliderem. Był to przełomowy moment w ich poczynaniach, bo zapoczątkował zwycięską serię i pozwolił uwierzyć we własne umiejętności. – Bardzo wysoka wygrana, gdzie w dwóch setach rywalki nie wyszły poza granicę 10 punktów, była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Negatywnym był na pewno trzeci set wyjazdowego meczu w Opolu, gdzie głowy pozostały poza boiskiem – uważa szkoleniowiec.
Mieszanka doświadczenia z młodością, którą charakteryzuje się kadra MKS-u, okazała się strzałem w dziesiątkę. Prowadzących zespół – Daniela Przybylskiego i Edytę Kucharską – cieszy przede wszystkim dyspozycja najmłodszych siatkarek, które do ligowej rywalizacji na szczeblu centralnym wprowadziły się bez żadnych kompleksów. Miejsce w wyjściowej szóstce wywalczyły sobie Karolina Janczak, Maja Łysiak i Katarzyna Drewniak, a dobrymi zmianami służyły m.in. Justyna Andrzejczak i Nikola Paluszczak. – W tej chwili mamy w szóstce trzy dziewczyny 17-, 18-letnie. Wszystkie młode zawodniczki bardzo szybko uczą się od starszych koleżanek. To dobrze rokuje na przyszłość – przyznaje nam trener Przybylski.
Nastroje w kaliskiej drużynie przed rundą rewanżową są bojowe i zarazem optymistyczne, mimo że beniaminka nie omijają problemy zdrowotne. – Gdyby nie dopadały nas różnego rodzaju kontuzje, to myślę, że moglibyśmy powalczyć nawet o zwycięstwo w tej lidze – nie ukrywa opiekun MKS-u. Skrupulatna analiza dotychczasowych spotkań pozwoliła mu jednak wyznaczyć realny cel, do którego jego podopieczne będą dążyły w drugiej części fazy zasadniczej. – Będziemy walczyć o to, żeby znaleźć się w czwórce i grać w play-off’ach. Jeśli będziemy pracować tak, jak do tej pory, to szanse na to są spore. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie. Miejsca 3-7 są bardzo blisko siebie, więc walka będzie trwała do samego końca. Zapewniam jednak, że będziemy starać się wejść do czwórki. Mało kto chyba się spodziewał, że już w pierwszym roku będziemy rywalizować o fazę play-off – zakończył Daniel Przybylski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze