Jak na razie kaliski zespół zajmuje w drugoligowej tabeli ósme miejsce. Wszystkie punkty zgromadził w meczach rozgrywanych u siebie. W pięciu wyjazdowych bojach ugrał tylko jednego seta. – Trudno jest nam zaaklimatyzować się w innych halach, nie czujemy się w nich pewnie – nie ukrywa Marcin Ozdowski, grający z konieczności na środku. – Przez to mamy problem z przyjęciem, inne elementy też nie wychodzą nam tak, jak na treningach. W Kaliszu gra się nam zdecydowanie wygodniej, bo swój teren doskonale znamy – wyjaśnia.
Grając u siebie, kaliszanie nie zawodzą i tak właśnie było w minioną sobotę. Mecz z outsiderem z Ozorkowa kontrolowali przez całe trzy sety. – Było spokojnie, choć moim zdaniem nie zagraliśmy super meczu. Brakowało w szczególności zagrywki. Rywal nie był jednak wymagający, miał problem z przyjęciem, mało grał środkiem, co ułatwiło nam zadanie – uważa Ozdowski.
Mimo odległej lokaty kaliszanie wciąż zachowują szansę na grę w fazie play-off. Do najlepszej czwórki tracą w tej chwili osiem punktów, co spróbują odrobić w rundzie rewanżowej. – Patrząc na ostatnie sezony, na pewno mogłoby być lepiej, ale na razie trzeba się cieszyć z tego, co jest. Zmienił się przecież skład i nie jest tak optymalny, jak chociażby przed rokiem. Walczymy, jak możemy i wydaje mi się, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej – przekonuje środkowy MKS-u.
Faza zasadnicza drugiej ligi zbliża się do półmetka. W pierwszej rundzie podopieczni Mariusza Pieczonki i Andrzeja Płócienniczaka rozegrają jeszcze jedno spotkanie. W najbliższy weekend ich rywalem będzie beniaminek z Kluczborka. – Nie wiemy tak naprawdę, czego się spodziewać, bo jeszcze nikt z nas nie zna tej drużyny. Wiemy tylko, że spisuje się przyzwoicie, o czym świadczy piąte miejsce. Staramy się jednak jak najlepiej przygotować do tego meczu i zrobimy wszystko, żeby wygrać za trzy punkty – zakończył Marcin Ozdowski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze