Przed tym spotkaniem kaliszanki zdawały sobie sprawę, że czeka jest prawdopodobnie najtrudniejsze zadanie w pierwszej rundzie drugoligowych rozgrywek. Opolski AZS jest bowiem głównym kandydatem do wywalczenia awansu na zaplecze OrlenLigi, co regularnie potwierdza na parkiecie, wciąż zachowując status niepokonanej drużyny. O możliwościach faworyzowanych rywalek podopieczne Daniela Przybylskiego i Edyty Kucharskiej przekonały się dość boleśnie, aczkolwiek były momenty, w których wyraźnie postraszyły faworyzowane przeciwniczki. – Opole jest naprawdę dobrym zespołem, z dużymi aspiracjami, o czym się przekonaliśmy w sobotę. Myślę jednak, że przy naszej dobrej grze jesteśmy w stanie powalczyć z tym zespołem o zwycięstwo – uważa szkoleniowiec MKS-u.
A że nie są to słowa rzucone na wiatr, jego podopieczne potwierdziły w drugiej odsłonie sobotniej potyczki. Po pierwszej, przegranej do 18, w kolejnej kaliszanki przeciwstawiły się silnym rywalkom i toczyły z nimi niesamowicie zacięty bój. Niewiele im zabrakło, by rozstrzygnąć go na swoją korzyść. Najpierw bowiem prowadziły 14:10, a przy stanie 24:23 miały piłkę setową. Niestety nie wykorzystały jej, pozwalając następnie opolankom na wygranie trzech z rzędu akcji. – Drugi set zadecydował o końcowym wyniku. W pierwszym miejscowe bardzo mocno weszły w ten mecz, przez co nie potrafiliśmy wyprowadzać kończących ataków. Ciężko nam się też grało w obronie. Poprawiliśmy to w drugiej odsłonie, ale błędy w końcówce przesądziły o przegranej – relacjonuje trener Przybylski.
fot. Paweł Sowa
Pechowa porażka w drugiej partii kompletnie odebrała przyjezdnym ochotę do gry. Przez to w trzeciej części spotkania były one tylko tłem dla rozpędzonych opolanek, które pierwszego meczbola miały już przy stanie 24:8. Wykorzystały trzecią szansę, kończąc zawody. – Trudno właściwie wytłumaczyć to, co się stało w trzecim secie. Wyglądało to tak, jakbyśmy w ogóle nie wyszli na boisko, a głowy zostały gdzieś daleko od parkietu – przyznaje opiekun kaliskiej szóstki.
Dodajmy, że sobotnie widowisko obserwował z wysokości trybun były trener reprezentacji Polski siatkarek, Andrzej Niemczyk. Obecność szkoleniowca, który ze swoimi podopiecznymi dwukrotnie wywalczył tytuł mistrzyń Europy, związana była z promocją jego biografii „Życiowy tie-break”.
fot. Paweł Sowa
W Opolu beniaminek z Kalisza zagrał bez dwóch podstawowych zawodniczek. Do kontuzjowanej już wcześniej Magdaleny Fedorów dołączyła bowiem Anna Głowiak. Mimo drugiej z rzędu porażki kaliszanki zachowały trzecią pozycję w grupie 2 drugiej ligi. W następnej kolejce, kończącej pierwszą rundę fazy zasadniczej, będą pauzować. Do rywalizacji wrócą za dwa tygodnie.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze