Kaliszanie rozegrali dwie różne połowy. W pierwszej powtórzyli scenariusz doskonale im znany ze spotkań wyjazdowych, zostawiając rywalom zbyt wiele swobody, szczególnie w poczynaniach ofensywnych. To sprawiło, że płocczanie uciekli w 12. minucie na 9:4. Na szczęście gospodarze w porę zareagowali i nie dali się gościom rozpędzić. W ostatnim kwadransie przed przerwą tracili do nich co najwyżej trzy gole. – Bardzo trudno było nam wejść w ten mecz. To nie pierwsza taka sytuacja i musimy nad tym popracować. Problem nie leży w umiejętnościach, a w mentalności – przyznaje trener Paweł Rusek.
W drugiej połowie miejscowi w sposób wyraźny poprawili swoją grę. Przede wszystkim postawę w obronie, która kulała w pierwszej części. – Grając u siebie nie możemy tracić w pierwszej połowie aż 17 bramek. Przed przerwą graliśmy praktycznie bez bramkarza. Niestety trzeba to sobie powiedzieć. 15-18 procent skuteczności w interwencjach to zdecydowanie za mało, jak na ten poziom – analizuje trener Rusek. Jego podopieczni sukcesywnie jednak odrabiali straty. W 42. minucie, po rzucie Arkadiusza Galewskiego, objęli prowadzenie (20:19), którego nie oddali już do końca. Popisowa w ich wykonaniu była końcówka spotkania. W 58. minucie odjechali przeciwnikom na sześć trafień (32:26), po serii czterech celnych rzutów. Jedno z tych trafień było dziełem najskuteczniejszego na parkiecie Michała Dreja, zdobywcy dziewięciu bramek. – Druga połowa była zdecydowanie lepsza. Cieszymy się z kolejnych dwóch punktów – oznajmił opiekun pierwszoligowca z Kalisza.
Wygraną 35:29 kaliska siódemka obroniła twierdzę Arena. W hali na Dobrzecu rozegrała w tym sezonie cztery spotkania i we wszystkich zgarnęła komplet punktów. Przed „Nafciarzami” z pustymi rękoma gród nad Prosną opuszczali szczypiorniści z Poznania, Elbląga i Wolsztyna. Tak kolorowo nie wygląda jednak sytuacja MKS-u w meczach wyjazdowych, stąd na razie plasują się w połowie pierwszoligowej stawki, ale ze stratą zaledwie dwóch punktów do wicelidera. W tym roku podopieczni Pawła Ruska i Mateusza Różańskiego powalczą o wzbogacenie dorobku jeszcze w trzech potyczkach.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze