Reklama
piątek, 26 grudnia 2025 06:29
Reklama
Reklama
Reklama

„Idzie ulicą, wszędzie trupy”. Mroczne historie Kalisza

Koniec wojny był już przesądzony, ale Niemcy nie poddawali się bez walki. Na początku 1945 roku w Kaliszu rozgrywały się zacięte walki, których dowodem są dzisiaj dwa cmentarze; żołnierzy niemieckich i żołnierzy rosyjskich. O wyzwoleniu Kalisza, które stało się nowym, ale sowieckim zniewoleniem, w internecie opowiada znany youtuber.
„Idzie ulicą, wszędzie trupy”. Mroczne historie Kalisza

Cały odcinek wydarzeniom z Kalisza, ze stycznia 1945 roku poświęca na You Tubie znany filmowiec i historyk Łukasz Kazek z kanału History Story. Jego kanał na YT obserwuje prawie ćwierć miliona obserwujących. Kazek ostatni swój film poświęca Kaliszowi. Twórca nakreśla kontekst historyczny sześcioletniej, niemieckiej okupacji naszego miasta. 

- To miasto doznało całego wachlarzu niemieckiego terroru, bestialstwa i upodlenia. W Kaliszu wywożono, gładzono, rozstrzeliwano, głodzono, a także mordowano polskich duchownych, germanizowano polskie dzieci, niszczono i plugawiono dobra polskiej kultury – mówi Łukasz Kazek.

Gdy los wojny wydawał się przesądzony i nawet ówcześni ludzie wiedzieli, że od wschodu zbliża się armia czerwona, Niemcy nie tracili brutalnego ducha walki. Nasilali wręcz swój terror na społeczności polskiej. 

- Niemcy do ostatnich godzin stosowali bezwzględny terror. 19 stycznia 1945 roku zabijają 56 osób z antyhitlerowskiego podziemia. W lesie skarszewskim. Za 4- 3 dni wchodzą już oddziały armii czerwonej – słyszymy w reportażu poświęconym Kaliszowi. 

Niemcy, by spowolnić marsz Rosjan wysadzali mosty na Prośnie i na Bernardynce. Tam gdzie hitlerowcy opuszczali kolejne ulice, kaliszanie zabierali wszystko, co mogło im pomóc w przetrwaniu mroźnego stycznia ostatniego roku wojny. 

 - Polacy zaczęli szabrować, to co niemieckie. Włamywano się  do magazynów, wyciągano żywność i zabierano wszystko to, co było poniemieckie. Co mogło się przydać i w tych niepewnych chwilach uratować życie – mówi Łukasz Kazek.

W połowie stycznia 1945 roku miasto wydawało się puste, ciche i wymarłe. Ale tylko pozornie. Sowieci, pierwsze wojska frontowe nie mogły się tutaj czuć swobodnie. 

- Rosjanie myśleli, że miasto będzie puste. Wchodzą. A tu na wieżyczkach świątyni pańskiej św. Józefa siedzą karabiny maszynowe i snajperzy i prują do Rosjan. Kilku padło, zaczęli się chować w pobliskich domach, ale Rosjanie podciągają ciężki sprzęt – mówi reportażysta na YT.

Niemcy jedną z ostatnich zasadzek zorganizowali przy moście na Prośnie w Parku Miejskim. Los chciał, że jedną z ofiar tej zasadzki padli sami Niemcy. 

 - Podjechał czołg pod piekarnię, sowiecki czołg. Piekarz ukrywał na strychu trzech Niemców. Sowieci wchodzą do piekarni, są głodni, szukają jedzenia. A Niemcy widząc to wyskakują bokiem i buch do sowieckiego czołgu i dawaj na most. A tam niemieckie wyrostki, myśląc, że to sowiecki czołg i bum! Most leci w powietrze. A Niemcy z czołgiem do wody. Wspominali jeszcze kaliszanie, że po wojnie można było w tym czołgu nurkować, leżał tam dość długo czasu zatopiony – relacjonuje opowieść kaliszanina, świadka tej historii youtuber Kazek. 
-  W mieście są już Rosjanie. Idzie ulicą, wszędzie trupy, głównie żołnierzy niemieckich. Pamiętam też trup konia, który leżał na ulicy. Ktoś dla jakiegoś tragikomizmu i czarnego humoru położył temu martwemu koniowi na głowę czapkę SS. Widziałem niemieckiego żołnierza, leżał rozkrzyżowany, rozpruta głowa. A wokół niego dokumenty i rodzinne zdjęcia – przytacza kolejne wspomnienia Kazek. 

Youtuber przypomina, że żołnierze armii radzieckiej imponowali wielu młodym kaliszanom. Byli zdeterminowani, wytrzymali, umundurowani w białe, zimowe stroje. Wydawali się nieoznaczalni.

- Ludzie wspominali, że rosyjski żołnierz w śniegu położył kufajkę, położył się na niej na chodniku, przykrył jakąś szmatą, podrzemał z godzinę, wstał, otrzepał się, jakby wyszedł z normalnego łóżka. Przetarł nos i ruszył dalej – słyszymy w reportażu. 

Młodych, mieli zazwyczaj po 19 – 20 lat, żołnierzy zza wschodu często wykańczała nie tylko walka z Niemcami, ale ich słabość do alkoholu i nieznajomość zachodnich produktów spirytusowych. 

- Oni nie są ranni, nałykali się spirytusu drzewnego, którego Niemcy używali do opału i zaczęli umierać w męczarniach. Jeden z rosyjskich żołnierzy powiedział do pielęgniarki, żeby napisała do jego matki, że on poległ w boju, a nie, że wykończył go spirytus po Niemcach – opowiada Łukasz Kazek.

Do  szpitala polowego dla żołnierzy armii czerwonej w Kaliszu równie często trafiali żołnierze ranni w boju, co i ci zatruci alkoholu. Zazwyczaj ze szpitala trafiali na cmentarz, który do dziś jest przy Parku Miejskim. 

- Te pogrzeby nie były uroczyste. Dół był zalany do połowy wodą i tam wrzucano ciała. Należy też pamiętać, że przecież cały czas trwała wojna – przypomina historyk z You Tube. 

Rosjanie przepędzili Niemców z Kalisza. To nie znaczy, że byli wyzwolicielami,  o których mogliby marzyć ówcześni Polacy. Jednak innych wyzwolicieli nie było. 

W 1946 roku Zarząd Miejski podsumował, że armia czerwona ukradła z Kalisza i powiatu kaliskiego 1276 koni, ponad 1600 krów, 32 cielęta, 14 wołów, 1060 owiec, ponad 2300 świń i ponad 4300 sztuk drobiu – wylicza Łukasz Kazek. 
- W całej tej historii są opowieści o różnych ludziach. Tam gdzie Rosjanie mordowali, gwałcili i byli bezwzględnymi mordercami, zawsze o tym mówimy i należy o tym mówić. Ale tam, gdzie ratowali ludzkie życie i nie robili nikomu krzywdy również należy mówić – podsumowuje internetowy historyk.

Poniżej cały reportaż poświęcony wydarzeniom ze stycznia 1945 roku w Kaliszu. 


PRZECZYTAJ TAKŻE:

 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: -5°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1032 hPa
Wiatr: 11 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama