13-ka – jedni dobrze ją pamiętają. -Miałem bardzo ładną „trzynastkę”, czy jak pracowałem w zakładach Haftu, czy w Wistilu czy w MPK. Zawsze miało się na jakieś wydatki albo do oszczędności się dołożyło – wspomina kaliszanin, Stanisław.
Inni nigdy jej nie dostali. -Ja nigdy nie miałam do czynienia z „trzynastką”. A pewnie, że chciałoby się ją dostać – mówi Maria. Dziś „trzynastkę” otrzymują pracownicy sektora publicznego. Gwarantuje im to ustawa z grudnia 1997 roku o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników sfery budżetowej. Jest to zatem obowiązek państwa.
- Dodatkowe wynagrodzenie roczne, tzw. „trzynastka” stanowi 8,5 procent wynagrodzenia z poprzedniego roku – tłumaczy Irena Sawicka, skarbnik miasta Kalisza.
W przybliżeniu jej wysokość jest przybliżona do miesięcznego wynagrodzenia pracownika. Łącznie „trzynastki” za 2014 rok w Kaliszu pochłoną 7 mln 771 tysięcy złotych. Lwią część tej sumy stanowią wynagrodzenia dla pracowników kaliskiej oświaty. Na drugim miejscu jest Urząd Miejski. 988 tysięcy złotych zostanie rozdysponowane na 450 osób. Na „trzynastki” dla pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przeznaczono 333 tysiące złotych. Spora suma, bo 281 tysięcy złotych powędruje do zatrudnionych w kaliskim DPS-ie.
Dodatkowe wynagrodzenie otrzymają też pracownicy urzędu pracy, strażnicy miejscy, zatrudnieni w Zarządzie Dróg Miejskich, Domu Dziecka, Centrum Interwencji Kryzysowej, Tulipanie i Dziennym Domu Pomocy Społecznej. Do „trzynastki” ma prawo osoba, która przepracowała 12 miesięcy lub minimum 6 miesięcy.
Ale od tego warunku są wyjątki. Nie trzeba wcale przepracować min. 6 miesięcy, by załapać się na dodatkowe pieniądze. Dotyczy to m.in. nowo wybranego prezydenta Grzegorza Sapińskiego i wiceprezydentów: Karoliny Pawliczak i Piotra Kościelnego. (Wiceprezydent Artur Kijewski pracę zaczął w styczniu 2015 roku.) Ustawa przewiduje wypłatę „trzynastek”, jeżeli stosunek pracy został nawiązany w wyniku wyboru lub powołania. Prezydent został wybrany, a wiceprezydenci powołani, „trzynastka” się należy, ale o wiele niższa niż gdyby przepracowali rok.
- Nowo wybrany prezydent Sapiński otrzymał 8,5 procent kwoty za pracę wykonaną w grudniu, czyli 850 zł. Natomiast wiceprezydenci, którzy rozpoczęli już działalność w grudniu średnio, 400 zł – wyjaśnia skarbnik miasta, Irena Sawicka.
Ich poprzednicy za przepracowany 2014 rok otrzymają kolejno: były już prezydent 11 800 złotych, a byli wiceprezydenci średnio po 10 700 zł. Naczelnicy wydziałów urzędu miejskiego dostaną 6,5 tysiąca złotych. „Trzynastka” to dla pracownika budżetówki finansowy zastrzyk, na który nie mogą liczyć zatrudnieni w prywatnych firmach. Pracodawcy wprowadzenie takiej formy dodatkowego wynagrodzenia uzależniają od wyników finansowych przedsiębiorstwa. Często też szefowie wolą nagradzać tylko tych, którzy osiągnęli najlepsze rezultaty w pracy. W sektorze publicznym dodatkową pensje dostanie każdy, bez względu na starania. Dlatego jedni opowiadają się przeciw „trzynastkom”.
- Moim zdaniem nie powinno tego być. Na tym korzystają tylko urzędnicy, a reszta też ciężko pracuje i nie ma takich przywilejów. Można by wydać te pieniądze na jakiś pożyteczny cel – uważa Ewa.
A inni za:
- Ludzie robią po tyle godzin, należy się każdemu pracownikowi taka „trzynastka”. Dlaczego tylko budżetówka je dostaje? To boli. To powinien być obowiązek każdego pracodawcy – sądzi Stanisław.
Zwolenników i przeciwników łączy jednak ta sama logika: „trzynastka” dla wszystkich albo dla nikogo.
Agnieszka Gierz, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze