Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jechał do pacjenta - zdarzył się wypadek. Kierowca karetki odpowiada za śmierć mężczyzny

Kierowca karetki ostrowskiego pogotowia ratunkowego przed sądem. Mężczyzna odpowiada za śmierć 71-latka, w którego samochód uderzył prowadzony przez niego ambulans. Kierowca „erki” nie przyznaje się do winy, a przed sądem – odpowiadając na pytania swojego obrońcy – wyjaśnił, jak według niego wyglądała sytuacja na drodze w momencie zdarzenia. Kilka miesięcy po tragicznym w skutkach wypadku 43-letni ratownik odzyskał prawo jazdy i wrócił do pracy.
Jechał do pacjenta - zdarzył się wypadek. Kierowca karetki odpowiada za śmierć mężczyzny

Śmiertelny wypadek wydarzył się w grudniu ubiegłego roku. Oba pojazdy jechały ul. Staroprzygodzką w Ostrowie Wielkopolskim, w tym samym kierunku.

W pewnym momencie Jacek A. podjął manewr wyprzedzania opla, którym jechał 71-latek. Jak zeznawał, odpowiadając na pytania swojego obrońcy, był pewien, że kierowca samochodu osobowego widział, co chce zrobić. - Potem nastąpiło zderzenie, nie pamiętam, czy było to przed skrzyżowaniem czy już na nim. W wyniku zderzenia straciłem panowanie nad ambulansem, zjechałem w lewo i uderzyłem w drzewo – mówił Jacek A. - Znajdowałem się między siedzeniem a deską rozdzielczą, kolega pomógł mi się wydostać, a później pobiegł do opla sprawdzić stan mężczyzny kierującego osobówką. Ja nie mogłem samodzielnie się ruszać, więc  nie pomagałem. Z relacji mojego kolegi wynikało, że kierowca jest przytomny, rozmawia logicznie, ale mówił, że nie czuje nóg. Kolega próbował dostać się do pojazdu, ale na siedzeniu z  tyłu był duży pies i dlatego zrezygnował z wydobycia tego pana. Później przyjechały służby – relacjonował przed sądem.

Przekroczył prędkość

Na miejscu pojawiła się także córka kierowcy opla. Kobieta przed sądem podkreśliła, że ojciec był przytomny i z nią rozmawiał. Mówił, że nie czuje nóg i był blady, ale był z nim kontakt. - Byłam przy wsadzaniu ojca do helikoptera. Jedną z rzeczy, której świadkami byli ratownicy, było moje pytanie: Tato, czy nie słyszałeś ich? - karetki, która jadąc szybko powinna mieć włączone światła i sygnały dźwiękowe – przypomniała chwilę po zdarzeniu córka mężczyzny. - To było moje pytanie i mówię to z pełną świadomością, bo ktoś może mieć wątpliwości, ale tak spytałam ojca i mój tato powiedział: Nie słyszałem ich.

Według prokuratury oskarżony przekroczył prędkość, chociaż pojazd, którym kierował nie był wówczas uprzywilejowany. W momencie kiedy wyprzedzał opla karetka nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych WIĘCEJ. -  W wyniku manewru wyprzedzania skręcającego w ulicę Dekarską ze Staroprzygodzkiej samochodu marki opel, doprowadził na lewym pasie do zderzenia obu pojazdów, w wyniku czego kierowca tego drugiego zmarł po przewiezieniu do szpitala – mówiła prokurator Alina Poczta.

„Jechali ratować ludzkie życie”

Obrona 43-latka od początku podkreśla, że kierowca ambulansu zachował wszystkie zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. A co ważniejsze w momencie zdarzenia jechał do osoby chorej, czyli wykonywał swoją pracę i w takiej sytuacji powinien być chroniony. – Pamiętajmy, że karetka jechała po lewej stronie jezdni, a zatem sytuacja, która była, była dla kierowcy karetki zaskoczeniem – wyjaśniał adwokat. – Przecież to, czy miał sygnały dźwiękowe nie miało znaczenia dla tego wypadku, ponieważ pokrzywdzony powinien korzystać z lewego lusterka i widzieć, czy ktoś jedzie za nim. To ratownikom powierzamy życie i zdrowie. To są ludzie, którzy muszą być pod ochroną. Nie może być tak, że boją się nadjeżdżać na skrzyżowanie, boją się jechać, bo w tej konkretnej sytuacji jechali ratować ludzkie życie. Jechali w najwyższym celu, w jakim zostali ustanowieni.

Lawina komentarzy

W sprawie będzie przesłuchanych jeszcze kilkudziesięciu świadków. Samo zdarzenie wywołało lawinę komentarzy. Ofiarą był znany w Ostrowie Wielkopolskim społecznik, a na kierowców pogotowia i sposób ich jazdy spadła lawina krytyki. Dlatego też sami pracownicy pogotowia zabrali wtedy głos WIĘCEJ.

Oskarżonemu grozi 8 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna odpowiada z wolnej stopy. Kilka miesięcy po tragedii odzyskał prawo jazdy i wrócił do pracy.

AW, fot. infostrow.pl

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 11°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1016 hPa
Wiatr: 20 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: kaliszankaTreść komentarza: I właśnie przez to że takie pałace jak i inne są wystawiane za kolosalne pieniądze nikt ich nie kupuje i popadają powoli w ruinę, bo trzeba mieć kolejne miliony by go odrestaurować. Takie miejsca powinny być sprzedawane taniej to wtedy byłaby szansa, że przetrwają.Data dodania komentarza: 5.05.2025, 09:52Źródło komentarza: Cudo architektury ukryte w LESIE! Przyciąga ciekawskich z całego kraju ZDJĘCIAAutor komentarza: HenrykTreść komentarza: Niech Pan poseł Mosinski napisze co przez te lata posłowania zrobił dla Kalisza wtedy go ocenimy.A za taką jazdę pozbawienie uprawnień na zawsze.Data dodania komentarza: 5.05.2025, 09:51Źródło komentarza: „Do tragedii brakowało sekundy”. Za kierownicą kaliski posełAutor komentarza: dddTreść komentarza: I pawliczak która się będzie cieszyła, że kolej omija Kalisz.Data dodania komentarza: 5.05.2025, 09:24Źródło komentarza: Zabudowa do 50 m wysokości! Powstaje nowa strefa gospodarczaAutor komentarza: KazikTreść komentarza: Jak pijany polski kierowca wpada do rowu lub na drzewie ląduje, to większość przyjmuje to bez emocji i niemal jak objaw polskiego patriotyzmu. Ale jeśli taki sam numer wywinie ktoś z obcym paszportem, to zaraz jest wrzask okadzonych patriotów, że ten obcy i jemu podobni POLSKĘ NAM CHCĄ ZABRAĆ!!! Przypomnę (zwłaszcza tym poniżej), że w tym roku naćpany Polak ciężarówką jadąc, na autostradzie w RFN zmasakrował kilkadziesiąt aut. Straty obliczono na ok. 1,5 mln Euro.Data dodania komentarza: 5.05.2025, 08:07Źródło komentarza: Dachowanie busa. W środku sześć osób i pijany obcokrajowiec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama