List poparty zdjęciami ogołoconych drzew mieszkańcy budynku przy ul. Podmiejskiej 34 w Kaliszu – bo tak się podpisali – wysłali do wszystkich redakcji. Dowodzą w nim, że spółdzielnia zniszczyła ich „malutką zieloną oazę”.
Część mieszkańców bloku jest zdania, że drzewa zostały zniszczone. Spółdzielnia uspokaja, że redukcji koron dokonano profesjonalnie
„Do tak drastycznej przycinki drzew zachęciły Administrację głosy niektórych mieszkańców, nie tolerujących obecności ptaków. I chociaż były inne propozycje rozwiązania tego problemu (np. sugerowane przez ekologów, ornitologów), Administracja wybrała właśnie tę najprostszą (równa się: najtańszą) metodę – piszą autorzy maila. - Należy nadmienić, że ta malutka „zielona oaza” była dla wielu starszych, często samotnych mieszkańców „blokowiska” jedynym miejscem odpoczynku i towarzyskich spotkań na ławeczkach, w cieniu drzew. Na przyjemnie ocienionym placu zabaw bawiły się dzieci, mamy spacerowały z wózeczkami. Obecnie istnieje obawa, że wiele z tak brutalnie podciętych drzew uschnie – bo to są już drzewa stare, a o zasadzeniu młodych nie ma mowy. I jedno jest pewne – wiele starszych mieszkańców bloku 34 już nie posiedzi w cieniu tych drzew – nie doczekają, bo jeśli w ogóle one się odrodzą, będzie to trwało lata” – przekonują oburzeni.
W lipcu ub.r. gościliśmy na Dobrzecu na zaproszenie mieszkańców tego samego budynku. Wówczas uskarżali się na tysiące szpaków, które każdego lata całymi dniami wysiadują na gałęziach drzew, brudzą i hałasują. - Tak jest od lat, ale w tym roku to szczególne okropieństwo – mówił jeden z naszych rozmówców. Mieszkańcy skarżyli się także na problemy zdrowotne. - Wszystkich nas bolą gardła – dowodził inny lokator. – Smród niesamowity. Nie można otworzyć balkonu. Cały czas słychać takie głośne świergotanie. Ptaki siedzą na drzewach, ich odchody lecą na dół, na plac zabaw, a dzieci bawią się w tym smrodzie. (Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ)
Tak wyglądały okolice bloków przy ul. Podmiejskiej ubiegłego lata. Spółdzielnia na wyraźne żądanie mieszkańców przycięła drzewa, ale jak się okazuje - nie wszystkim się to podoba
Lokatorzy zarzucali wówczas spółdzielni, że nie chce przyjść im z pomocą i zredukować koron drzew, na których gromadzą się ptaki. Dziś, gdy to uczyniła, ściągnęła na siebie niezadowolenie innej części mieszkańców. Tego samego bloku. – Drzewa zostały wycięte za zgodą Urzędu Miejskiego, przez profesjonalną firmę. Na pewno nie uschną – mówi Sabina Szymańska, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Dobrzec”. Dodaje przy tym, że administracja osiedla wyjątkowo dba o zieleń, regularnie dokonując nowych nasadzeń. – Nawet jeśli jakieś drzewo wypadnie, sadzimy w jego miejsce nowe – podkreśla.
Część mieszkańców walczy o pozostawienie świerku, którego inni z kolei chcieliby się pozbyć, bo ogranicza im dostęp światła słonecznego. W tej sytuacji każda decyzja urzędników też będzie zła
Przed spółdzielnią jeszcze jedna trudna decyzja: w sprawie świerku rosnącego przy tym samym bloku. O jego wycinkę poprosili mieszkańcy lokali położonych najniżej. – To drzewo zostało posadzone przez mieszkańców i z czasem mocno się rozrosło. Rodziny mieszkające na parterze i I piętrze mają zupełnie ciemno – mówi Sabina Szymańska. Tymczasem inni lokatorzy apelują o pozostawienie świerku w spokoju; w tej sprawie zebrali nawet podpisy, które zanieśli do spółdzielni. – O losie świerku zdecyduje Urząd Miejski w Kaliszu. My na razie nic w tym temacie nie robimy, niczego nie wycinamy – zapewnia wiceszefowa Spółdzielni Mieszkaniowej „Dobrzec”.
MIK, fot. mieszkańcy bloku przy ul. Podmiejskiej 34, arch.
Napisz komentarz
Komentarze