Roman Wiertelak przez prawie 25 lat kierował Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji w Kaliszu. Od kilku lat także Spółką Wodno – Ściekową Prosna. Od kilku miesięcy spekulowano, że ma zostać nie tylko odwołany z tej pierwszej funkcji, ale nawet zwolniony przez nowe władze Kalisza. W lipcu przestał być prezesem, ale ze względu na wiek i ochronę przedemerytalną nie można go było zwolnić. Zgodnie z prawem Miasto musiało mu także płacić dotychczasową pensję.
Jako doradca Zarządu miał zająć się tworzeniem nowej taryfy opłat za ścieki. I tutaj, według Andrzeja Anczykowskiego, nowego prezesa PWiK, doszło do konfliktu interesów między przedsiębiorstwem, w którym był doradcą a spółką Prosna, w której nadal jest prezesem. - Ostatnio otrzymane informacje, wiarygodne informacje dotyczące spółki Wodno-Ściekowej świadczą o tym, że pan prezes Wiertelak posiadał informacje odnośnie dobrej kondycji tej spółki i nastąpił konflikt interesów. Otóż wynik finansowy spółki Wodno-Ściekowej Prosna umożliwiał obniżenie taryfy poprzez obniżenie ceny ścieków, a tym samym obniżenie tej ceny dla mieszkańców Kalisza, co było przedmiotem działań - mówi.
Obecnie kaliszanie za metr sześcienny płacą 6,61 groszy netto. Jak mówi Anczykowski, PWiK chciało te cenę utrzymać lub obniżyć. Jak wyglądała propozycja, którą przygotował były prezes, obecny szef spółki nie zdradził. Zwolniony dyscyplinarnie Roman Wiertelak nie chce komentować całej sytuacji, ponieważ złożył pozew do Sądu Pracy. Podkreślił jednak, że zarzuty działania na niekorzyść firmy, którą kierował, rozbudowywał przez prawie 25 lat i która jest dla niego jak dziecko to dla niego cios. Same oskarżenia, powiedział w rozmowie telefonicznej Wertelak, nie mają uzasadnienia prawnego. Dodał, że nie spodziewał się takiego działania ze strony prezydenta, który wystąpił także z wnioskiem o zwołanie 2 grudnia walnego zgromadzenia spółki Wodno – Ściekowej Prosna w celu odwołania zarządu na czele, którego także stoi Wiertelak.
AW, zdjęcie autor, arch.
Napisz komentarz
Komentarze