Wystawa Fundacji Pro z makabrycznymi zdjęciami usuniętych płodów przyjechała do Kalisza 17 stycznia br. Prolajferzy zorganizowali ją na płocie Katedry Kaliskiej. Drastyczne obrazy miały wisieć w Kaliszu przez tydzień, ale okazało się, że organizatorzy nie mieli zgody od Konserwatora Zabytków na wywieszenie instalacji na zabytkowym płocie przed Katedrą. Wystawę zamknięto po 4 dniach, ale w między czasie zdążyła wywołać falę komentarzy. Jedni uważali za konieczne pokazywanie tak okrutnych, ale prawdziwych obrazów. Inni byli przeciwni używania drastycznych zdjęć w przestrzeni publicznej. WIĘCEJ O WYSTAWIE PRZECZYTACIE TUTAJ.
Jak informuje Fundacja Pro, już w drugi dzień trwania wystawy do Sądu Rejonowego w Kaliszu wpłynął pozew przeciwko Mateuszowi Rosikowi, organizatorowi wystawy i proboszczowi parafii pw. Św. Mikołaja w Kaliszu. Powódka, mieszkanka Kalisza, zarzucała pozwanym zakłócanie spokoju i porządku publicznego przez publikowanie wielkoformatowych zdjęć abortowanych dzieci. 28 października Sąd Rejonowy w Kaliszu umorzył postępowanie w tej sprawie. – Sąd nie dopatrzył się w naszym działaniu złamania prawa. Wziąć też pod uwagę wyroki w podobnych sprawach w innych częściach kraju, gdzie również organizujemy wystawy – wyjaśnia Mateusz Rosik, koordynator Fundacji Pro z Leszna. - Jako obrońca życia, jestem dumny z tego, że kolejny raz w Sądzie wygrywa prawda. Ta prawda, która jest niewygodna w mediach mainstreamowych i przestrzeni publicznej!- dodaje Rosik.
Prolajfer dodaje, że w pozew przeciwko wystawie w Kaliszu, to pierwszy taki przypadek w Wielkopolsce, mimo, że wystawy organizują również w innych miastach regionu. Tylko w tym tygodniu wystawę antyaborcyjną można oglądać w Gostyniu i Ostrowie Wielkopolskim.
Rosik dodaje, że wyrok kaliskiego sądu utrzymuje ich w przekonaniu, że ich działalność jest słuszna i konieczna. Na początku września Fundacja Pro zorganizowała w Kaliszu spotkanie rekrutacyjne. Zdaniem Mateusza Rosika zgłosiło się dość chętnych osób, by zorganizować stałą strukturę Fundacji w tym mieście.
M. Spętany, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze