Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Całun Turyński w Kaliszu

Całun Turyński to płótno o niezwykłym znaczeniu dla chrześcijan. Jest dowodem męczeńskiej śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Jest też zagadką, nad którą od lat pochylają się naukowcy i próbują odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób powstało odbicie na materiale? Wierną kopię „ikony Wielkiej Soboty”, jak nazywany jest całun, można oglądać w kościele ojców Jezuitów. 
Całun Turyński w Kaliszu

Kopia

 

Kopia do Kalisza trafiła w 2003 roku. Wcześniej została pobłogosławiona przez Jana Pawła II. 11 lat temu, 30 czerwca, została uroczyście wprowadzona do świątyni przez ks. bp. Stanisława Napierałę. Była to 6 kopia w naszym kraju. Od tego czasu można oglądać ją w kościele oo. Jezuitów. Kaliski całun umieszczony jest po prawej stronie tuż obok obrazu Chrystusa Zmartwychwstałego, którego oryginał znajduje się w Wilnie, a został namalowany na podstawie wizji św. Faustyny. 

 

- Porównanie twarzy z całunu z twarzą z obrazu z Wilna daje ten sam wizerunek – mówi ks. Henryk Droździel zachęcając, by z bliska przyjrzeć się naszej kopii Całunu Turyńskiego. Zdjęcie zostało wykonane na folii fotograficznej i jest wtopione w materiał. Ma wymiary identyczne z oryginałem. To 437 centymetrów wysokości i 113 szerokości.  

Oryginał

Osoby wierzące nie mają wątpliwości, że płótno, przechowywane w Turynie, to materiał, w który po śmierci owinięto i złożono do grobu Jezusa. O szacie mówią też wszyscy ewangeliści. Przez lata losy całunu były nieznane. Nie widomo, gdzie był przechowywany i kto był jego właścicielem. W 1357 roku sporządzono istniejący do dziś dokument, w którym opisany jest materiał. Od tego czasu znana jest jego historia. W 1578 roku książęta Sabaudii przywieźli szatę do Turynu, gdzie przechowywana jest do dziś. Od lat naukowcy starają się wyjaśnić sposób, w jaki na płótnie powstało odbicie. Jedni starają się udowodnić jego oryginalność. Inni doskonałe fałszerstwo.      

- Wątpliwości nie mają Chrześcijanie – zdecydowanie mówi ks. Henryk Droździel, superior zakonu Jezuitów. – Między odbiciem na płótnie a przekazami ewangelii jest wiele wspólnych elementów. Są ślady po koronie cierniowej, nałożonej jak czapka. W czasach Chrystusa nie stosowano tego typu elementów, ale wiemy, że Zbawicielowi ją nałożono. Głowa ma na centymetrze 60 punktów bólu. W sumie oprawcy zadali 600 ran kłutych. Całun pokazuje, że śmierć była  bolesna.  Patrząc na płótno, nie można być obojętnym wobec takiego okrucieństwa. Stojąc przed nim, przypominamy sobie, że miłość Boga do nas kosztowała go życie i okrutną śmierć na krzyżu. Zresztą miłość zawsze kosztuje, jeśli nic nie kosztuje to niewiele jest warta - dodaje.

 

Badania pokazały, że rany zadawały dwie osoby o różnym wzroście. Naukowcy, którzy prześcigają się w metodach badania całunu, tak by odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób powstał obraz, ciągle mają więcej niewiadomych niż konkretów.

 

- Obraz nie powstał za pomocą farby, raczej dziwnego promieniowania. Nie jest to też ślad po zerwaniu materiału z poranionego ciała. Ciało, które znajdowało się pod całunem raczej się  zdematerializowało – dodaje jezuita.

 

Według bł. Jana Pawła II całun to wyzwanie dla ludzkości i niewyjaśniona tajemnica wiary.

AW, zdjęcia autor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 12°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1004 hPa
Wiatr: 30 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama