Reklama
Reklama

Nie ma smartfona ani maila. Tajemnice miliardera, założyciela Dino

Nie udziela wywiadów, nie ma smartfona, nie używa maila, mało kto wie jak w ogóle wygląda. Dziennikarzom portalu money.pl udało się porozmawiać ze współpracownikami Tomasza Biernackiego, miliardera z Krotoszyna, założyciela sieci sklepów Dino. Według nich Biernacki tak samo jak założony przez siebie biznes ceni sobie prywatność.
Nie ma smartfona ani maila. Tajemnice miliardera, założyciela Dino

Autor: Dino Polska, pixabay.com

Dino na koniec stycznia jako spółka giełdowa wart był 38 miliardów złotych. 51 procent udziału ma ten jeden człowiek: Tomasz Biernacki. Formalnie jest on w tej chwili prezesem rady nadzorczej spółki, ale w praktyce to on rządzi firmą – informuje money.pl. Prezes kontroluje cały łańcuch dostaw od produkcji na detalu kończąc. Dino w przeciwieństwie do konkurencji buduje markety na własnej ziemi, powiększając przez to swój majątek. A cały model biznesowy opiera się na samowystarczalności. Biernacki ma udziały w firmach, które budują kolejne markety Dino, a jak ustaliły Wiadomości Handlowe, zasiada w organie nadzoru Centrum Wynajmu Nieruchomości oraz masarni Agro – Rydzyna, która jest dostawcą mięsa do marketów z Krotoszyna. 

Biernacki tak jak o własne biznesy dba o własną prywatność. 

 To człowiek, który przez lata wypracował swoje przyzwyczajenia, aby zminimalizować możliwość podsłuchów i zmaksymalizować poczucie prywatności. (…)   Smartfony? Nie ma szans. To według niego mokry sen esbeków. Ludzie sami się oznaczają, z kim są i dlaczego. Google zresztą wie, gdzie jesteśmy, a zabezpieczenia rozmów są żadne.  Gdy wchodzimy do jego gabinetu, zawsze każe nam zostawić urządzenia elektroniczne. Podczas spotkań nie może być nawet cienia podejrzenia, że ktoś coś nagrywa lub ktoś go podsłucha, wykorzystując do tego smartfon – mówi portalowi money.pl współpracownik krotoszynianina. 

O założycielu Dino tylko raz wyciekły informacje, które były poza jego kontrolą. W 2008 roku w Krotoszynie doszło do wypadku z udziałem jego ferrari. 

W środę 30 kwietnia 2008 r. przed godziną 19:00 na ul. Ostrowskiej wypadkowi uległ samochód marki Ferrari F430. Autem jechały dwie osoby. Z niewiadomych przyczyn kierowca zjechał na przeciwległy pas ruchu, uderzył w drzewo, a potem staranował płot prywatnej posesji. W ferrari wybuchły dwie poduszki powietrzne. Według świadków pasażer po kraksie dał radę samodzielnie wydostać się z rozbitego samochodu, został odwieziony do miejscowego szpitala. 34-letni kierowca natomiast w ciężkim stanie został odwieziony do szpitala w Kaliszu - podał 15 lat temu serwis moto.wp.pl.

 Jak wygląda Biernacki?

Miliarder na tyle zadbał o ochronę własnego wizerunku, że „oszukał” nawet Google i media. Po wpisaniu w tę popularną wyszukiwarkę frazy „Tomasz Biernacki” wyskakuje nam oficjalne zdjęcie mężczyzny w średnim wieku, ale to nie Biernacki a Szymon Piduch były prezes zarządu Dino. Nawet duże portale często popełniały błąd podając zdjęcie Piducha jako właśnie Biernackiego. 

Na zdjęciu widzimy Szymona Piducha, byłego prezesa Dino. Zdjęciem tym media często ilustrowały artykuły nt. Biernackiego, przez to Google zdjęcie to zaindeksował jako "Tomasz Biernacki"


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Prawda 14.02.2023 00:57
Dostał kase ze stanów i połowa nie jest jego to boi sie pokazać na oczy...

BTR 13.02.2023 20:11
Właśnie tak powinni zachowywać się poważni ludzie mający poważne pieniądze. Szpan i lans jest dla pozerów, poważny człowiek zamiast się lansować skupia się na prowadzeniu firmy. Trzeba zrozumieć, że duże pieniążki nie lubią hałasu i szumu. Ja go szanuję za to, że jest właśnie taki z boku a nie jak pozostali "brylują".

Bbb 13.02.2023 11:12
No i co wam do tego .NIE MA TO NIE MA....XD

Mania 13.02.2023 08:18
Kopiujecie wiadomości z innych portali!

Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 14°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1025 hPa
Wiatr: 15 km/h

Reklama
Reklama
Reklama