Bardzo dużo żywności marnuje się już przy jej produkcji, przetwórstwie i dystrybucji. Ale to tylko 40 procent tego, co trafia na śmietnik, a mogłoby być spożytkowane. Większość z setek ton produktów, które każdego roku trafiają do kosza to produkty spożywcze kupione lub przygotowane przez indywidualnych konsumentów. „Wielki biznes” zrozumiał, że nie stać ich na marnotrawstwo.
- W krajach bardziej rozwiniętych gospodarczo producenci surowców rolnych, firmy przetwórcze oraz transport i dystrybucja mają zaawansowane rozwiązania technologiczne oraz modele biznesowe zapobiegające marnotrawstwu zasobów. W związku z tym, np. w Polsce i innych krajach europejskich, straty żywności są mniejsze na tych etapach łańcucha wartości. Ciężar odpowiedzialności przesuwa się nieco bardziej w stronę konsumentów – mówi serwisowi infowire.pl Michał Siwek, Dyrektor International Food & Agri Hub.
Wciąż żywa w Polsce tradycja suto zastawionego stołu, nieumiarkowania w zakupach i jedzeniu sprawia, że 60 procent zmarnowanej żywności do śmieci wyrzucają sami konsumenci. Strata jest podwójna, bo z jednej strony tracimy pieniądze, z drugiej tracimy okazję, by pomóc tym, którym brakuje i jedzenia i pieniędzy.
Dobrym sposobem zapobiegania takiego marnotrawstwa jest funkcjonowanie takich punktów jak jadłodzielnia przy ulicy Towarowej 1 w Kaliszu. Można tam zanieść produkty spożywcze, a nawet gotowe dania i po prostu zostawić. Są tam regały na suche produkty i lodówka na te, które szybko się psują. Jadłodzielnia czynna jest całą dobę, więc każdy, bez skrępowania może przyjść w dowolnym momencie i zabrać ze sobą, to czego naprawdę potrzebuje.
Gdy my odwiedzamy to miejsce, bo akurat mamy czegoś za dużo, jadłodzielnia zawsze jest pusta. To dlatego, że albo ten prosty i mądry system „podaruj – przyjmij” działa bardzo sprawnie, albo w Kaliszu nie ma osób, które kupują za dużo i tych, które chodzą głodne. Oby to drugie.
Napisz komentarz
Komentarze