Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wdowa po kaliskim opozycjoniście chce rekordowego odszkodowania. Zakończył się proces w tej sprawie

Wysokie – wynoszące ponad 600 tysięcy złotych odszkodowanie ma być rekompensatą nie tylko za czas internowania i okres, kiedy pozostawał bez pracy, ale także za to, co z jego życiem zrobiły Służba Bezpieczeństwa i aparat komunistyczny. Przedstawiciel Skarbu Państwu jest zdania, że wypłacona kwota musi być równa z tymi przyznawanymi innym działaczom podziemia z czasów PRL. 21 lutego Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu zakończył się proces, jaki Małgorzata Chwilczyńska, wdowa po Bogusławie Śliwie - autorze słynnego napisu na sądzie „Przywrócić godność prawu”, wytoczyła Skarbowi Państwa.
Wdowa po kaliskim opozycjoniście chce rekordowego odszkodowania. Zakończył się proces w tej sprawie

Bogusław Śliwa był internowany przez dziewięć miesięcy.  Trzykrotnie przenoszony, a głodówka, którą rozpoczął w trakcie przetrzymywania zakończyła się hospitalizacją. I w końcu odzyskaniem wolności.

Powrót do rodziny wykorzystał na dalszą działalność antykomunistyczną, za co ponownie został zatrzymany i wsadzony do więzienia. Jednak według pełnomocnika wdowy przyznanie jej rekompensaty to nie tylko zadośćuczynienie za czas, kiedy jej mąż był pozbawiony wolności. Walka z ustrojem komunistycznym zakończyła się dla prokuratora pozbawieniem pracy, utrudnianiem w podjęciu jakiegokolwiek zatrudnienia, a w efekcie emigracją do Szwecji, gdzie zmarł. W sumie chodzi o dwanaście ostatnich lat życia jednego z najaktywniejszych członków „Solidarności” przełomu lat 70. i 80. XX wieku. -  Bogusław Śliwa był jednym z najbardziej nękanych przez ówczesny aparat reżimu totalitarnego, przez ówczesnych przedstawicieli SB, państwa, prokuratury, sądu – argumentował kwotę, jakiej oczekuje Małgorzata Chwilczyńska jej adwokat Maciej Krzyżanowski. - Był to człowiek, który został zakatowany nękaniem go przez ówczesny aparat władzy. Miało to miejsce nie tylko od momentu wprowadzenia stanu wojennego, ale cały ten dramat pojawia się w w 1978 r., kiedy zostaje wydalony dyscyplinarnie z prokuratury.

I kiedy to odmówił spreparowania dowodów i postawienia przed sądem niewinnych osób zamiast milicjanta i jego braci, którzy byli odpowiedzialni za śmierć 21-letniego Ryszarda Mikołajczyka. Wraz ze zwolnieniem z prokuratury Śliwa otrzymał tzw. wilczy bilet, który uniemożliwił mu znalezienie zatrudnienia. A jako członek „Solidarności” był pod stała kontrolą SB, która tylko czekała, by móc go aresztować. Nakaz przyszedł wraz z wprowadzeniem stanu wojennego i prokuratura reprezentująca w procesie Skarb Państwa uważa, że pieniądze dla żony zmarłego w 1989 roku opozycjonisty, powinny być takie same, jakie otrzymali wszyscy, których w tamtym czasie spotkał podobny los, czyli po 10 tysięcy zł za każdy miesiąc w więzieniu i 8 tysięcy za każdy miesiąc w szpitalu. Łącznie 108 tysięcy zł, od których trzeba odliczyć przyznane już wcześniej 20 tysięcy zł. - Znane mi są warunki w aresztach, które były wtedy i to również wobec osób, których działalności na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego nie można podważyć. Te osoby również zasłużyły się dla Polski i przebywały w takich samych warunkach – argumentowała 21 lutego w sądzie Agata Kubiak, prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. -  A trzeba pamiętać jeszcze o ćwiczeniach wojskowych, trwających trzy miesiące, na które wysyłano część z takich osób. Tam warunki były katastrofalne. W  mrozie te osoby kopały sobie groby, przenosiły ciężkie stemple i wszystkie te osoby mniej więcej dostawały kwotę 10 tysięcy za miesiąc bycia na takich ćwiczeniach. Dlatego uważam, że w tym przypadku, skoro te osoby się zasłużyły jak Bogusław Śliwa, to ta kwota za jeden miesiąc powinna wynosić tyle, co w innych przypadkach.

Dlatego Skarb Państwa jest w stanie wypłacić rodzinie autora słów „Przywrócić godność prawu”, które widnieją na gmachu kaliskiego sądu, zadośćuczynienie, ale domaga się odrzucenia wniosku o odszkodowanie za czas, kiedy był bez pracy i za konieczność emigracji.  Według mecenasa Macieja Krzyżanowskiego jest ono zasadne choćby z uwagi na fakt, jak dużo uwagi SB poświęcała Bogusławowi Śliwie i jak bardzo komuniści bali się prokuratora nawet kiedy ten już mieszkał w Szwecji. Dowodzą tego dokumenty, jakie niedawno wpłynęły do kaliskiego sądu. – W 1985 roku udzielił wywiadów jednej z tamtejszych gazet oraz radiu i Radiu Wolna Europa. Komentował śmierć ks. Jerzego Popiełuszki  - przypomina przedstawiciel Małgorzaty Chwilczyńskiej. - I w związku z tym postanowiono w lipcu 1985 r., a więc po 1,5 roku od wyrzucenia go z Polski, zastosować tymczasowe aresztowanie i wszcząć postępowanie wobec niego jako osoby zagrażającej interesom PRL. Prokuratura ścigała go listem gończym, który nie został zrealizowany, ponieważ do Polski ze Szwecji nie wrócił. A tam był bezpieczny, bo miał status uchodźcy politycznego.

Kwota, jakiej domaga się żona Honorowego Obywatela Miasta Kalisza, to 580 tysięcy zł. Dodatkowo oczekuje też rekompensaty za zarekwirowane pięciu złotych monet, które Śliwowie otrzymali w prezencie ślubnym od ojca kobiety. Ówczesna wartość Krugerrand wynosiła 30 średnich pensji. Obecnie jedna wyceniana jest na niespełna 7 tysięcy zł.

Wyrok wkrótce.

AW, zdjęcia autor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 9°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1018 hPa
Wiatr: 18 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama