Kolejne, bo sprawa ciągnie się już od lat. Wg planu z 1991 roku – większość terenu osiedla przeznaczona była pod zabudowę wielorodzinną. Jak przedstawiała Agnieszka Wypych, zastępca naczelnika Wydziału Budownictwa obszary te były konsekwentnie zmniejszane, ale ich funkcja utrzymywana. - Finalnie skończyło się na tym fragmencie. Państwo słusznie podnosicie: składaliście pisma, owszem, te wnioski zostały uwzględnione – na państwa nieruchomościach, bo jeżeli w kontrze - właściciel składa wniosek, że on prosi o utrzymanie zabudowy wielorodzinnej, to ja nie mam podstaw, żeby na państwa wniosek zmieniać na jednorodzinną. To musicie zrozumieć i to jest konsekwencja przyjętej polityki przed 30-laty – wyjaśniała urzędniczka.
Obecnie w rejonie ulic Szerokiej i Długiej obowiązuje miejscowy plan z 1997 roku opierający się na przepisach starej ustawy, która nie narzucała obowiązku określenia intensywności zabudowy i wysokości poszczególnych budynków. Miasto chce uregulować te kwestie i po spotkaniach z Radą Osiedla ustalono, że współczynnik intensywności zabudowy wyniesie 0,4, co oznacza że teren ten może być zabudowany w 40%, a budynki mogą mieć maksymalnie 11 metrów wysokości, czyli trzy kondygnacje: parter i dwa piętra. Część mieszkańców nadal jednak jest przeciwna zabudowie wielorodzinnej. Uważają, że to zmieni charakter ich osiedla. - My chcemy zachować ciszę, spokój i prywatność naszego osiedla – mówi nam jedna z obecnych na spotkaniu mieszkanek. - To trwa już około 15 lat. Zmieniają się władze, prezydenci i ten temat powraca jak bumerang. My jako mieszkańcy jesteśmy już zmęczeni. Chcielibyśmy, żeby doszło do podjęcia konkretnej decyzji, żeby to było piękne jednorodzinne osiedle, bajka… - wypowiada się kolejny mieszkaniec.
Podjęcia decyzji chcą też w końcu właściciele terenu: Ryszard Kubiak i Stanisław Tyc, którzy nabyli go na przetargu w sądzie w 2003 roku. I planowali, by powstało tu osiedle tzw. willi miejskich. Wczoraj pokazali, jak miałoby ono wyglądać. - Proszę państwa, który mamy dzisiaj rok? 2020-ty. Gdzie jest mój plan? Ja się pytam dzisiaj wszystkich. Tak to możemy procedować jeszcze 100 lat, moje dzieci, wnuki i tak dalej. Bądźmy w jakiś sposób decyzyjni, świat się zmienia – przekonywał Ryszard Kubiak. - Zrobiono już kanalizację dla Państwa, wodociąg, gaz, wszystkie media, dla mnie tego nie zrobiono, bo ja nie mam planu i ja tam jeszcze nie inwestuję i nie wiem czy przy takim Państwa podejściu jako przyszłych sąsiadów ja w ogóle coś tam zrealizuje – mówił zdenerwowany właściciel.
Na 5 ha terenu miałoby powstać 8 willi, w których łącznie mogłoby zamieszkać 160 rodzin. To oczywiście wstępne założenia. - Zabudowa wielorodzinna to nie jest nic strasznego i na współczesnych osiedlach zabudowa wielorodzinna doskonale współgra z zabudową jednorodzinną - uważa Agnieszka Wypych, zastępca naczelnika Wydziału Budownictwa, Urbanistyki i Architektury kaliskiego Urzędu. - Mamy mnóstwo takich przykładów w Kaliszu - jest to chociażby osiedle Dobrzec, patrząc przy samej granicy przy ul. Poligonowej, tak się dziś projektuje. Tu zostało Państwu zagwarantowane zachowanie charakteru wysokości poprzez to ograniczenie. Liczba mieszkańców, która mogłaby zamieszkać tutaj w budynkach szeregowych, prawdopodobnie byłaby taka sama, jak przy tej intensywności zabudowy wielorodzinnej - argumentowała urzędniczka.
Mieszkańcy Chmielnika obawiają się drastycznego zwiększenia ruchu i hałasu. – Ja nie twierdzę, że te super nazwane wille miejskie będą piękne, bo współczesne budownictwo jest ładne. Ale nam chodzi o natężenie ruchu wokół tego wszystkiego, bo jeżeli my dzisiaj nie mamy dróg, jeśli karetka „topi się” i nie może w XXI wieku przejechać, to co będzie, jak zacznie 160 rodzin jeździć? – obawia się jedna z mieszkanek.
Właściciele terenu rozumieją obawy mieszkańców, ale podkreślają, że inwestycja powstawałaby stopniowo i trudno ocenić, jak bardzo zwiększy się ruch w tym obszarze. - Chcę zwrócić uwagę, że to budownictwo wielorodzinne wysokościowo, wizualnie ono na pewno będzie zupełnie inne niż wyobrażenie, części w każdym razie, mieszkańców, że to będą jakieś przytłaczające budynki. Zgadzam się co do generowania ruchu, inwestycja będzie generowała ruch, ale jak duży - trudno przewidzieć, bo nie wiadomo, jaki będzie model życia mieszkańców – mówi nam Stanisław Tyc, właściciel terenu.
Prezydent Krystian Kinastowski podkreślał, że miejscowy plan zakłada powstanie odpowiednich dróg, by inwestycja była dobrze skomunikowana. – Jeżeli takie problemy komunikacyjne będą, to my będziemy musieli tę infrastrukturę budować, bo to rola miasta, by system komunikacyjny rozbudowywać, żeby infrastrukturę rozbudowywać. Teren jest dobrze skomunikowany, biegną tam drogi szybkiego ruchu. Będziemy rozbudowywać później do ul. Sikorskiego, robić połączenie od ronda. Miasto będzie się w naturalny sposób w tamtą stronę rozwijało, musicie mieć tego świadomość – mówił prezydent.
Włodarz apelował również, by na problem spojrzeć szerzej i zrozumieć, że w granicach miasta zabudowa wielorodzinna jest potrzebna i pożądana. - Ten plan powinien uszanować interesy wszystkich grup, które na tym terenie się znajdują, a jednocześnie zabezpieczyć interes miasta. W interesie Kalisza jest, by tego typu zabudowa w obrębie miasta powstawała. Musimy się godzić na to, że miasto się rozwija i my musimy, tworząc plany miejscowe, zabezpieczyć sobie tereny pod zabudowę wielorodzinną, bo nie każdy, jak mieszka w mieście, chce mieszkać w domu jednorodzinnym i my musimy takie zabudowy również planować – wyjaśniał prezydent.
Dyskusji przyglądało się kilkoro radnych. Sławomir Lasiecki z Klubu Prawa i Sprawiedliwości zaproponował, by mieszkańcy opracowali dla radnych jedno, spójne stanowisko.
Projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w rejonie ulic Długiej i Szerokiej najprawdopodobniej trafi pod obrady Rady Miasta w lutym.
AG, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze