Reklama https://toyotamikolajczak.pl/samochody-dostawcze/
Reklama
Reklama

Oczyszczenie z kłamstw i samotności, czyli "Dziwny przypadek psa nocną porą". Najnowsza premiera na deskach teatru

Tworzymy labirynty kłamstw, oddalając się nie tylko od prawdy, ale też od ludzi. Zapatrzeni w siebie ignorujemy innych – szczególnie tych odstających od przeciętnej i postrzegających świat według prostych reguł, które zatracamy otoczeni własnymi intrygami. „Dziwny przypadek psa nocną porą”, czyli najnowszy spektakl kaliskiego teatru warto obejrzeć nie tylko dlatego, że przypomina nam o tym, co powinno być najważniejsze. Także gra debiutującego na scenie Michała Felczaka, którego główny bohater głęboko wgryza się w pamięć i zmusza do rachunku sumienia, jak daleko zabrnęliśmy, mistyfikując rzeczywistość zasługuje na pełną widownię.
Oczyszczenie z kłamstw i samotności, czyli "Dziwny przypadek psa nocną porą". Najnowsza premiera na deskach teatru

Historia jest prosta. Kilkunastoletni, wyjątkowo utalentowany matematycznie Christopher próbuje ustalić, kto zabił psa jego sąsiadki. Równocześnie dowiaduje się, że zmarła jego matka. Wbrew zakazowi ojca chłopak kontynuuje śledztwo i im więcej zna szczegółów - jeszcze nieświadom, jaki związek ma ze sobą informacja o śmierci matki ze śmiercią psa - zaczyna dotykać prawdy. A może raczej wspinać się na piramidę kłamstw, jaką budują otaczający go ludzie. On sam, co podkreśla bardzo często, nigdy nie kłamie, bo jest dobrym człowiekiem.

Dobrym dzięki chorobie. Autyzm sprawił, że jako jedyny w tłumie zachował w sobie prostotę postrzegania świata i wiarę, że wszyscy wokół tak jak on mówią prawdę. A monotonnie powtarzane ruchy charakterystyczne dla cierpiących na autyzm, które główny bohater intensyfikuje w momentach zetknięcia z kłamstwem, rozbudzają w widzu dziwny niepokój momentami przechodzący w przyzwyczajenie. Tak jak lęk budzi fałsz, ale często powtarzany zaczyna być lekceważony. I tutaj wielkie brawa dla Michała Felczaka. Nowy nabytek kaliskiego teatru nie tylko debiutuje nad Prosną rolą autystycznego nastolatka. Rola, w którą włożył ogrom pracy fizycznej i jak można się domyślać również emocjonalnej, jest jego scenicznym debiutem w ogóle. Debiutem przez duże „D”. Dla tej wgryzającej się w każdą komórkę gry warto poświęcić dwie godziny i obejrzeć „Dziwny przypadek psa nocną porą”.  

Lekceważona jest nie tylko prawda. Także prostolinijność Christophera zderza się z obojętnością owładniętych budowaniem kolejnych kłamstw otaczających go osób. Z jednej strony wszyscy podziwiają jego umiejętności. Z drugiej wkładają w stworzone przez siebie schematy, według których osoby chore powinny żyć: trudności w zdaniu matury w szkole specjalnej, bo wcześniej nikt w tej placówce tego nie dokonał, powtarzane jak mantra słowa, że nastolatek powinien poruszać się w życiu wzdłuż wyimaginowanej czerwonej linii, bo tylko ona daje mu bezpieczeństwo psychiczne i życiowe. Linii, która symbolicznie pojawia się na scenie na tle minimalistycznej scenografii, tworząc barierę chroniącą od poprzeplatanych, chaotycznych białych linii, które nie tylko agresywnie wgryzają się w przestrzeń prawdy, ale są korytarzami działań pozostałych bohaterów i oczywiście widzów.

Autystyczny bohater Marka Haddona - autora powieści, na której Simon Stephens oparł swoją sztukę, a po którą sięgnął Bartosz Zaczykiewicz jest nie tylko zwierciadłem naszego zakłamania. Obnaża nasze wyrachowanie w tworzeniu spirali kłamstw, brnięcie w fałsz z braku odwagi i bezradności w przerwaniu tego galopu, który w ostatecznym rozrachunku i tak prowadzi do zrzucenia kurtyny i ujawnienia prawdy, czego doskonałym przykładem jest ojciec Christophera Ed, grany przez Michała Wierzbickiego, w którym skumulowały się sprzeczne ludzkie cechy. Silny i stawiający czoła trudnej osobistej sytuacji nie potrafi najbardziej szczerej osobie w swoim otoczeniu – synowi – powiedzieć prawdy o jego matce i tworzy mistyfikację. Pytanie, czy chce chronić nieskalanego kłamstwem bohatera, czy w końcu uwierzyć we własne oszustwo, by jemu żyło się lepiej? A odkurzona prawda boli bardziej, a czasami traci na znaczeniu. Staje się tłem do innych wydarzeń, jak książka chłopaka czytana przez Shiobhan - nauczycielkę nastolatka, w której rolę wciela się Małgorzata Kałędkiewicz-Pawłowska.  Kolejne fragmenty układają kolejne puzzle całej układanki, uzmysławiają, że to, co oglądamy jest tylko światem wymyślonym i nierzeczywistym, ale z każdą kolejna stroną odczytywaną spokojnym głosem nabieramy dystansu. Chcemy poznać prawdę, ale emocje łagodnieją, pozwalają na jej chłodne przyjęcie.

Choroba pozwala dotknąć jeszcze jednego ważnego we współczesnym świecie problemu. „Osobie z autyzmem […] ciężko nawiązać zwykły, swobodny kontakt. Nie oznacza to, że wolą być samotne. Nawet osoby z autyzmem, które  wydają się nie zauważać bliskich, mają takie same potrzeby nawiązywania relacji” - można przeczytać w cytowanym w programie sztuki fragmencie z portalu synapsis.org.pl. Christopher unika dotyku, nawet dotyk rodziców wywołuje w nim panikę i agresję, o obcych nie wspominając. Takich reakcji nie budził jedynie zabity pies Pani Shears (Kama Kowalewska), którego mordercy szuka oraz jego szczur. Z dystansem, wręcz w sposób zachowawczy, podchodzi do bliskości. Potrzebuje jej, stąd specyficzna, ale na swój sposób urocza relacja ze starszą sąsiadką panią Alexander (Bożena Remelska), która pielęgnując ogródek, obserwuje mieszkających na niej ludzi, dokładnie wiedząc, co i o której robią. Jest pierwiastkiem pokazującym, jak bardzo zamknęliśmy się na siebie i świat. Kiedy już ma okazję porozmawiać z głównym bohaterem potok wyrzucanych z siebie słów - bez cienia wścibstwa czy chęci wchodzenia z butami w życie innych, ale z pewnością z potrzebą rozmowy i kontaktu z drugim człowiekiem - staje się pierwszym zarzewiem do szukania prawdy. I refleksją, jak kłamstwo i współczesny świat oddalają nas od drugiego człowieka.

Targającym emocje synonimem samotności w wielkim świecie jest londyński dworzec, na który trafia zagubiony, poszukujący matki Christopher. Dziwnie zachowujący się – dla obserwujących może pijany, może pod wpływem narkotyków – młody człowiek jest tylko jednym z wielu pędzących w swoim kierunku ludzi. Odbijający się jak pionek od kolejnych podróżnych jest przeszkodą, którą bezrefleksyjnie trzeba ominąć, by złapać własny pociąg. Zatrzymanie się nad osobą odstającą od całości byłoby stratą czasu.

Jakie refleksje daje oglądającemu ta prosta i z pozoru smutna historia o naszej rzeczywistości? U podstaw teatru jest katharsis. Wraz z opuszczeniem kotary przychodzi oczyszczenie. Przecież nie zawsze kłamiemy i nie zawsze uciekamy przed drugim człowiekiem. Jeśli chcemy potrafimy, wbrew wszystkiemu, być szczerzy i zauważać innych. Tak jak Christopher – wbrew swym ograniczeniom i wewnętrznym lękom potrafił odbyć długą drogę - w wymiarze emocjonalnym i fizycznym - do prawdy i matki. Znalezienie zabójcy psa sąsiadki, które uruchomiło lawinę zdarzeń, pozwoliło odkryć kłamstwa. Podróż do Londynu, która wydawała się ponad siły nastolatka jest jak ucieczka z matni obojętności na drugiego człowieka i ucieczka od własnych ograniczeń i bezradności. Zdanie przez bohatera matury i to na szóstkę pokazuje, że jeśli chcemy możemy przełamać wszystkie stereotypy. A dowodem są owacje na stojąco w czasie premierowego spektaku. 

„Dziwny przypadek psa nocną porą"
Simon Stephens wg powieści Marka Haddona
Przekład: Bogusława Plisz-Góral
Reżyseria: Bartosz Zaczykiewicz
Scenografia: Anita Bojarska
Muzyka: Marcin Mirowski

Aktorzy:
Malwina Brych
Małgorzata Kałędkiewicz - Pawłowska 
Kama Kowalewska 
Bożena Remelska
Zbigniew Antoniewicz
Michał Felek Felczak
Marcin Trzęsowski
Michał Wierzbicki
Lech Wierzboski 

Inspicjent: Agnieszka Wierzbowska
Plakat: Oliwia Ziębińska

Agnieszka Walczak, zdjęcia autor  


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 12°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 5 km/h

Reklama
Reklama
Reklama