Dziś rano policja przekazała dziennikarzom smutną informację: chłopiec wyłowiony wczoraj z morza przez policjantów zmarł w koszalińskim szpitalu. Za zaginione uważa się jego młodsze rodzeństwo. Akcja poszukiwawcza została przerwana wczoraj o 17.30, bo zbyt wysokie fale i silne prądy uniemożliwiły przeczesywanie dna morza. Dziś, z powodu trudnych warunków atmosferycznych, nie jest kontynuowana. Ale tylko w wodzie. Przez cały czas służby penetrują brzeg, a część plaży, na której doszło do tragedii została zamknięta dla turystów. - Jak tylko pogoda na to pozwoli, akcja na morzu zostanie wznowiona. Na razie są bardzo wysokie fale - powiedziała portalowi faktykaliskie.pl sierż. Agnieszka Łukaszek, oficer prasowy policji w Sławnie.
Weszli do wody pomimo zakazu
Dramat rozegrał się we wtorek, 14 sierpnia około godz. 14.30. Nad morzem wypoczywała matka z czworgiem dzieci w wieku: 2, 11, 13 i 14 lat. To rodzina z Sulmierzyc w powiecie krotoszyńskim. - Rodzice zostali już przesłuchani, ale ciągle wyjaśniamy wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Wstępne ustalenia wskazują, że matka przebywała w wodzie razem z dziećmi. W pewnym momencie oddaliła się z najmłodszym do toalety. Gdy wróciła pozostałych dzieci już nie było – mówi sierż. Agnieszka Łukaszek.
Gdy kobieta podniosła alarm na ratunek ruszyli plażowicze, a po chwili policjanci. To oni wyłowili nieprzytomnego 14-latka. Chłopiec był reanimowany, a następnie przewieziony helikopterem LPR do koszalińskiego szpitala. Niestety tam zmarł.
Tego dnia w Darłówku obowiązywał zakaz kąpieli. Ratownicy wywiesili czerwoną flagę.
MIK, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze