Schemat działania oszustów był standardowy. Do dwóch różnych małżeństw zadzwoniła osoba podająca się za członka rodziny, po czym rozmowa została przerwana. Po chwili telefon zadzwonił ponownie. – Tym razem w słuchawce odezwał się mężczyzna podający się za policjanta. Twierdził, że ściga przestępców oszukujących seniorów i zapytał swoich rozmówców, czy ostatnio nie mieli dziwnych telefonów od rzekomych członków ich rodzin. Gdy ci potwierdzili, że taka sytuacja miała miejsce przed chwilą, mężczyzna oświadczył, że ich pieniądze są zagrożone i powinni oddać je na przechowanie policji – mówi sierż. sztab. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
To jednak nie wszystko. W ostatnim czasie oszuści udoskonalili metodę działania i dla uwiarygodnienia swojej wersji proszą rozmówców, by ci wykręcili numer alarmowy policji 997 i dla pewności potwierdzili tożsamość dzwoniącego policjanta. – Sęk w tym, że seniorzy nie rozłączają się, tylko wykręcają numer 997, cały czas trzymając słuchawkę w dłoni i mając oszusta na linii. Tym razem mężczyzna po drugiej stronie przedstawia się jako dyżurny policji i potwierdza, że taki a taki policjant faktycznie pracuje w komendzie – dodaje Anna Jaworska-Wojnicz.
Efekt tego jest taki, że małżonkowie, którzy w środę odebrali takie telefony dali się nabrać. Do banków udały się panie: jedna w wieku 57 lat, druga – 75. – Łącznie wypłaciły ze swoich kont 45 tysięcy złotych. Pieniądze, w ustalonym wcześniej miejscu, przekazały nieznanej osobie – dodaje rzeczniczka policji.
Policja po raz kolejny apeluje do seniorów, by nikomu, kogo nie znają nie przekazywali żadnej gotówki. – Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy rozmawia z policjantem, powinien osobiście stawić się w komendzie policji, zanim komukolwiek odda swoje oszczędności – podkreśla Anna Jaworska-Wojnicz.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze