W dniu zaginięcia Danka S. wybrała się do Ostrzeszowa, gdzie miała umówioną wizytę u lekarza. Do miasta pojechała samochodem. Około godziny 16 kobieta poinformowała męża, że nie może uruchomić silnika i do domu wróci autostopem. Po niedługim czasie wysłała mu wiadomość, z której wynikało, że została porwana czerwonym busem ze zgorzelecką rejestracją. SMS był pełen błędów, rozszyfrowanie go wymagało skupienia.
Tego samego dnia około godziny 14 Danka spotkała w Ostrzeszowie kolegę. Mężczyzna zaprosił ją do domu na kawę. Spędzili razem prawie dwie godziny. Z jego zeznań wynika, że przed godziną 16 podwiózł Dankę na parking, gdzie zostawiła samochód. Potem miał nie mieć z nią żadnego kontaktu.
Danuta S. i konto w Tunezji
Mężczyznę zaginiona poznała ponad 2 lata temu, gdy oboje zostali chrzestnymi dziecka jej siostry. Kolega miał być w Dance bardzo zakochany. Najstarszy, 12-letni syn poszukiwanej przyznał, że "wuj" często u nich gościł. Nieraz też przyjeżdżał po Dankę i zabierał ją gdzieś samochodem. Nie wiadomo, jaki był charakter tej znajomości, ale przez ostatni rok kobieta miała publikować na Facebooku "dziwne" zdjęcia. - Danusia była na nich wymalowana, często miała głęboki dekolt, robiła z ust "dziubek". Wyglądało to tak, jakby chciała się komuś spodobać - opowiada ciocia zaginionej Barbara Walczak.
W ciągu ostatniego roku miały też miejsce inne niepokojące zdarzenia. Z konta Danki regularnie ubywało od 400 do 600 zł. Pieniądze trafiały do Tunezji, na rachunek niejakiego Mahometa. Policja odkryła, że kobieta była szantażowana na Facebooku przez niezidentyfikowanego obcokrajowca. W ostatnim czasie Danka przyjęła też do grona znajomych wiele osób arabskiego pochodzenia.
Koleżanki poszukiwanej mówią, że przez ostatnie 4 miesiące kobieta była wyciszona, jaby nieobecna. Najbliższa przyjaciółka Danki pojechała z nią niedawno do urzędu, by wyrobić paszport. Zaginiona tłumaczyła, że planują z mężem zagraniczny urlop. 18 grudnia ktoś wykupił bilety do Tunezji. Operacji dokonano z Katowic z konta Danuty Stempin, wiadomo jednak, że zaginiona nie pojechała tam osobiście. Na dodatek od około 6 tygodni Dankę dręczyły koszmary. Kobiet budziła się w nocy z krzykiem - śniło jej się, że ktoś podrzynał jej gardło.
Rodzina S. oburzona na policję
Na podstawie zebranych informacji ostrzeszowska policja wysnuła wniosek, że Danuta S. nie została uprowadzona. - Po przeprowadzeniu czynności możemy już z pewnością powiedzieć, że porwanie jest wykluczone – powiedziała portalowi Faktykaliskie.pl podkomisarz Ewa Jakubowska, rzecznik Komendanta Powiatowego Policji w Ostrzeszowie.
Rodzina zaginionej nie kryje oburzenia. - Próbują nam wmówić, że Danka zostawiła męża, wzięła pieniądze i uciekła. Chcą sobie po prostu odpuścić - mówi Barłomiej Walczak, kuzyn poszukiwanej 30-latki. Zarówno on, jak i pani Barbara opisują zaginioną jako osobę otwartą, wesołą i prostolinijną. Mówią, że gdyby chciała porzucić męża i dzieci, na pewno nie uciekłaby się do intrygi. - Nie potrafiła utrzymać niczego w tajemnicy, nawet gdy się ją o to poprosiło - dodaje ciocia zaginionej.
Danuta S. była na lotniskach?
23 grudnia Danuta S. była widziana na lotniskach w Katowicach i we Frankfurcie. Najprawdopodobniej leciała do Tunezji. Kierowca busa, który wiózł ją do Niemiec, zeznał, że była uśmiechnięta, rozmowna, dużo żartowała. Pani Barbarze wydaje się to nieprawdopodobne. - Kobieta, która właśnie zostawiła trójkę dzieci, miałaby zachowywać się tak beztrosko? Mnie to wygląda na tabletkę ecstasy - mówi. Kuzyn zaginionej dodaje, że Danusia była bardzo przywiązana do swojej rodziny.
Mąż Danuty jest w stanie załamania nerwowego. Nie udzielono mu żadnej pomocy psychologicznej. Dzięki staraniom burmistrza Ostrzeszowa pomoc taką dostały natomiast dzieci zaginionej 30-latki.
W dniu zaginięcia 30-latka była ubrana w zimową granatową kurtkę i jasne jeansy. Na nogach miała jasne półbuty. Ktokolwiek widział Danutę S. lub wie cokolwiek o miejscu jej przebywania proszony jest o pilny kontakt z Komendą Powiatową Policji w Ostrzeszowie przy ul. Zamkowej 27- tel. 62/ 732 42 00 lub 997.
Źródło: Fakt24.pl
Napisz komentarz
Komentarze