Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Portier nie wpuścił 7-latki do szkoły. Dziewczynka sama szukała drogi do domu

Jak to się mogło stać, że 6- letnie dziecko samo wychodzi ze szkoły i idzie piechotą pokonując pięć kilometrów po ruchliwych drogach? Szkoła tłumaczy, że było już po zajęciach i że w budynku widziana była matka dziecka. Tymczasem po naszym artykule odezwali się inni rodzice, których spotkał podobny przypadek. Ich 7-letnia córka we wrześniu nie została wpuszczona do szkoły i powędrowała do oddalonego o kilka skrzyżowań miejsca pracy swojej mamy.   
Portier nie wpuścił 7-latki do szkoły. Dziewczynka sama szukała drogi do domu

Takie sytuacje jak ta piątkowa, kiedy 6-letni chłopiec opuszcza szkołę i samotnie przemierza 5 kilometrów ruchliwych ulic i niebezpiecznych skrzyżowań (PISZEMY O TYM TUTAJ), nie mogą mieć miejsca. Nieobecność chłopca w szkole z pewnością zmroziła krew w żyłach jego ojca, który w piątek postawił na nogi policję. - Chłopczyk został odnaleziony w drodze do domu. Nic mu się nie stało. Niemniej jednak my wykonujemy czynności zmierzające do ustalenia przyczyn i okoliczności całego tego zdarzenia – mówi mł. asp. Witold Woźniak z zespołu prasowego KMP w Kaliszu.

Dyrekcja szkoły zaznacza, że do zdarzenia doszło po godzinach lekcyjnych, kiedy wszystkie dzieci skończyły zajęcia. – Było już po godzinie 15.20, w szkole nie było już ochroniarza, za to widziana była matka dziecka, ale chłopiec miał być odebrany przez ojca, na którego nie mógł się doczekać, więc podejrzewam, że dlatego sam ruszył w drogę do domu – mówi Beata Prus, dyrektor Zespołu Szkół nr 7 w Kaliszu.


W tej szkole podobny przypadek miał miejsce już wcześniej. Po artykule na portalu faktykaliskie.pl odezwał się do nas ojciec 7-latki, którego córka we wrześniu tego roku nie została wpuszczona do szkoły przez portiera, bo… nie miała legitymacji. – Odprowadziłem dziecko wzrokiem. Weszła do budynku, odczekałem chwilę i odjechałem – mówi ojciec pierwszoklasistki. Zdezorientowane dziecko, po wyproszeniu przez portiera wyszło z budynku i ruszyło w kierunku miejsca pracy swojej matki. Dziewczynka sama doszła do ulicy Kordeckiego. – Nie chcieliśmy robić afery, poinformowaliśmy o tym zdarzeniu dyrekcję. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem. Uspokoiliśmy się również, dlatego że po tym incydencie przy szkolnym wejściu zmienił się portier – dodaje nasz czytelnik.  Incydent miał się nie powtórzyć.

E. Samulak, fot. archiwum


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 7°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1017 hPa
Wiatr: 8 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama