Swoją pieszą wędrówkę do Chin rozpoczął dwa miesiące temu. Wyruszył z Recklinghausen, miasta oddalonego od Kalisza o ponad 800 km. Dziennie pokonywał 30 km w 6 godzin. Na jego trasie znalazł się Kalisz, w którym spędził ponad dobę i jak mówi, najstarsze miasto w Polsce bardzo go ujęło. Piechur doszukał się nawet pewnego powiązania z Kaliszem. - Niedaleko mojego miejsca zamieszkania mieści się miasto Hamm. Jest to jedno z miast partnerskich Kalisza w Niemczech. I właściwie szedłem od jednego miasta partnerskiego zwanego Hamm, aż do Kalisza – cieszy się Jens Kwass.
W miastach Jensen nocuje u ludzi, którzy oferują mu bezpłatny nocleg w ramach serwisu couchsurfing, ale Niemiec przeważnie porusza się po mniej uczęszczanych drogach. Wtedy nocuje w lasach. - Odwiedzają mnie różne zwierzęta, np. dziki. Zawsze się kręcą w pobliżu jak jestem w lesie. Pewnego razu, gdy byłem we Francji taki dzik wszedł prawie do mojego namiotu – wspomina Kwass.
Namiot, który waży niewiele ponad kilogram i śpiwór, w którym można spać nawet podczas największych mrozów, to najważniejsze elementy podróży Jensa. Wszystkie swoje rzeczy przewozi w ważącym 30 kg wózku. Nie brakuje również miejsca na tablet, który umożliwia mu kontakt z rodziną i dokumentację podróży. - To jest jak praca, potrzebuję dużo czasu, co dwa, trzy dni, żeby uzupełnić dane na mojej stronie, czy na facebooku – dodaje podróżnik.
To między innymi relacjonowanie podróży za pośrednictwem Internetu umożliwia mu wędrówkę. Osoby, które bacznie śledzą każdy krok piechura wspomagają go finansowo, wpłacając na jego konto nawet niewielkie kwoty. We wtorek rano, 17 listopada Jens Kwass wyruszył w dalszą drogę. Piechur idzie przez Łódź i Warszawę w kierunku Suwałk. Potem na długo zabawi w Rosji, skąd za około dwa lata dotrze do Chin.
Ewelina Samulak, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze