9 sierpnia para seniorów z powiatu tureckiego wybierała się do sanatorium. Zawieźć ich tam miała rodzina. Gdy bliscy nie zastali ich w domu i nie mogli się z nimi skontaktować, zaalarmowali służby. Rozpoczęto poszukiwania, a tropem okazała się tablica rejestracyjna od ich pojazdu Volvo. Ślady wskazywały, że samochód zjechał ze skarpy i wpadł do wody. Nurkowie odnaleźli pojazd 10 m od linii brzegowej, na głębokości 5 metrów. W środku było małżeństwo, już nie żyli.
Zmarli to 77- letni mężczyzna i jego 75- letnia żona. Z ustaleń śledczych wynika, że to nie usterka auta doprowadziła do tragedii, samochód seniorów był bowiem sprawny. Jak podaje TVN24 77- latek w trakcie jazdy doznał zawału serca i zmarł zanim auto wpadło do zbiornika. Jego żona utopiła się.
To był rzadko spotykany niefortunny zbieg okoliczności. Byłem na miejscu zdarzenia po wypadku i proszę mi wierzyć, że z jednej strony, gdzie ten pan jechał [z lewej – przyp. red.] stały betonowe zapory na końcu asfaltu, a po prawej stronie były grube drzewa akacjowe, na których pojazd by się zatrzymał. Niestety auto zjechało z drogi w miejscu, gdzie są tylko krzewy i tak auto zjechało z tej górki i wpadło do wody – mówił w TVN Łukasz Sobczak, zastępca tureckiego prokuratora rejonowego.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Napisz komentarz
Komentarze