W sprawie dotyczącej oszukanego osiedla Dębowego dzisiaj - w poniedziałek 22 września - zapadł wyrok. Sąd wymierzył karę łączną 3 lat i 6 miesięcy bezwzględnego więzienia, grzywnę w wysokości 30 tysięcy zł oraz obowiązek naprawienia szkody - Sąd zobowiązał Sebastiana O. do wypłaty pokrzywdzonym rekompensaty w kwotach sięgających 50 tysięcy zł na mieszkanie. Mężczyzna dostał także zakaz działalności gospodarczej deweloperskiej na 10 lat. Musi też wypłacić zaległe kwoty, sięgające od kilkudziesięciu do nawet 150 tysięcy zł swoim podwykonawcom.
Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżony nie pojawił się dzisiaj w sądzie.
Jakie emocje teraz pani towarzyszą? - pytamy tuż po ogłoszeniu wyroku jedną z poszkodowanych.
Myślałam, że będą mniejsze, ale cała się trzęsę. Trochę radości i trochę smutku, że przez to wszystko musieliśmy przejść. Cieszę się, ale wolałabym, żeby tego nie było, wolałabym o tym zapomnieć – mówi nam Marta Kranc.
Uważa pani, że to sprawiedliwy wyrok? I tak i nie. Sprawiedliwy, dlatego że winny został ukarany. Ale niesprawiedliwy, bo tak naprawdę, to co przeszliśmy... ktoś może powiedzieć, że "to tylko mieszkania", że jesteśmy zdrowi itd. Ale nas to bardzo dużo kosztowało. Niektórych zdrowia, niektórych utratę najbliższych...
Prokuratura żądała dla oskarżonego 4 lat bezwzględnego więzienia, karę grzywny, obowiązek naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonych i 10-letniego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej. Obrona wnioskowała o uniewinnienie Sebastiana O.
Proces trwał od czerwca 2023 roku, czyli ponad 2 lata.

Satysfakcja ogromna! Pan prokurator w trakcie mów końcowych powiedział bardzo ważną rzecz, że ten wyrok ma przywrócić godność tym pokrzywdzonym i uważam, że zakres kary, który został orzeczony, obowiązek naprawienia szkody właśnie tę godność pokrzywdzonym, którzy pamiętamy, zaczęli swoją walkę od maszerowania po ulicach Kalisza, żeby zwrócić uwagę na problem, który miał miejsce, więc chyba tę godność po części odzyskali, z czego jestem bardzo szczęśliwa i dumna, bo to był trudny proces - mówi nam Karolina Skrzypczyńska, adwokat mieszkańców Osiedla Dębowego, oskarżyciel posiłkowy w procesie.
Zamiast murów, rosły chwasty…
Cała historia swój początek ma w 2017 roku. Wtedy ruszyła budowa Osiedla Dębowego na Tyńcu, u zbiegu ulic Dybowskiego i Raciborskiego, Piękne wizualizacje, przystępna cena – tak firma S&O przekonała do siebie kilkadziesiąt chętnych. 42 rodziny miały wprowadzić się tutaj w 2018 roku. Łącznie zainwestowali 9 mln zł.

Początkowo wszystko szło zgodnie z planem, jednak po czasie klientów Sebastiana O. zaczęło martwić wolne tempo prac. Mieszkańcy wierzyli jednak deweloperowi, że opóźnienia wynikają z braku towaru, braku ludzi do pracy, różnych przeciwności losu. W końcu gdy Sebastian O. zaczął ich ignorować, a na placu budowy szybciej rosły chwasty niż mury, grupa „oszukanych z Osiedla Dębowe” zaczęła głośno protestować.
Zjednoczył ich wspólny dramat
Część rodzin zainwestowała w budowę cały majątek życia. Inni zadłużyli się na kilkaset tysięcy złotych. Kredyt musieli spłacać, a mieszkać nie mieli gdzie.
Oszukani wpłacili pieniądze na otwarty rachunek powierniczy – najczęściej około 250 tysięcy zł, by budowa mogła ruszyć. Problem w tym, że deweloper wypłacał z niego pieniądze, ale kolejne etapy budowy nie szły w planowanym tempie. A mieszkańcy w swoich umowach potwierdzonych przez notariusza nie mieli możliwości wycofania pieniędzy czy jakiejkolwiek reakcji.

Organizowali protest na placu budowy, byli z prośbą o pomoc u prezydenta Kalisza, zorganizowali nawet duży marsz ulicami Kalisza czy protest przed prokuraturą. Sprawę nagłaśniały nie tylko lokalne, ale i ogólnopolskie media.
Sebastian O. przez cały ten czas był nieuchwytny dla dziennikarzy. W końcu zabrał się za niego wymiar sprawiedliwości. Gdy sprawa nabrała rozgłosu ogólnopolskiego, po wielu interwencjach poselskich wkroczyła prokuratura, a postępowanie objęła nadzorem prokuratura krajowa.
Deweloper usłyszał zarzuty.
– Wprowadził pokrzywdzonych w błąd, co do swoich możliwości finansowych, organizacyjnych i technicznych w zakresie przyjętego przez siebie zobowiązania do wybudowania (…) zespołu budynków mieszkalnych , wielorodzinnych. Przy czym zataił swoją rzeczywistą sytuację finansową kierowanego przez siebie podmiotu. W wyniku czego nie doszło do wyodrębnienia lokali mieszkalnych i przeniesienia praw własności na nabywców, co skutkowało spowodowaniem szkody w wysokości 9 mln zł. Kolejny zarzut to obciążenie pozornymi umowami tej nieruchomości czym działał na szkodę podmiotu, w którego interesie powinien działać – mówił Maciej Meller, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Miasto wyciągnęło pomocną dłoń
Działania prokuratury były jak najbardziej konieczne, ale nie gwarantowały dokończenia budowy ani zwrotu pieniędzy. Wymiar sprawiedliwości działa swoim tempem, a ludzie i tak już za długo czekali na własne mieszkania.
Na krzywdę grupy kaliszan obojętny nie pozostał prezydent Krystian Kinastowski.

- Chcieliśmy pomóc mieszkańcom. W porozumieniu z syndykiem masy upadłościowej, który zarządza porzuconym placem budowy, podjęliśmy decyzję, że inwestycję zakończy Kaliskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Prowadzona jest inwentaryzacja tego, co pozostawił deweloper. Już wiadomo, że budynki i teren wokół nich są jednak w opłakanym stanie – mówił jesienią 2020 roku prezydent Krystian Kinastowski.
Choć było to duże wyzwanie, to Miasto się jego podjęło. Gdy syndyk przejął inwestycję, kasa dewelopera była prawie pusta. Budowę dokończono z dopłat oszukanych mieszkańców - każdy z nich dołożył dodatkowe około 100 tysięcy zł.
Siła wspólnoty
Najważniejsze, że udało się uratować mieszkania, bo jak wskazywał syndyk – w tego typu sytuacjach to rzadkość. Zazwyczaj syndyk sprzedaje majątek, a pieniądze dzieli między wszystkich wierzycieli. A tymi są również podwykonawcy dewelopera.

Rok od tej decyzji, tuż przed Bożym Narodzeniem 2021 roku mieszkańcy odebrali klucze do własnych mieszkań, a jesienią 2022 roku zorganizowali otwartą parapetówkę, podczas której podziękowali wszystkim wspierających ich w tej bardzo trudnej batalii, m.in. mecenas Karolinie Skrzypczyńskiej, prezydentowi Kinastowskiemu i ówczesnemu szefowi KTBS, Andrzejowi Górskiemu. Ludzie odzyskali nie tylko swój kapitał, ale i wiarę w sprawiedliwość. A nade wszystko przekonali się o sile wspólnoty i o tym, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

fot. AG, Oszukane Osiedle Dębowe.fb, Krystian Kinastowski - Prezydent Miasta Kalisza
Napisz komentarz
Komentarze