Dzisiaj, w dobie powszechnie rozwiniętej telefonii komórkowej, technologia ta jest już dawno zapomniana. Kiedyś jednak z budek telefonicznych korzystali wszyscy. Nawet ci, którzy mieli w mieszkaniach telefon, wyjeżdżając na wakacje nie mieli innej możliwości kontaktu z bliskimi. I dzwonili.
Wcześniej jednak w urzędach pocztowych albo wszechobecnych wówczas kioskach musieli nabyć karty telefoniczne. W okresie największego boomu w użyciu były karty, w których stosowano technologię pasków magnetycznych. Należało włożyć je do aparatu, który najpierw analizował pasek, po czym - gdy proces ten wypadł pomyślnie - umożliwiał inicjację połączenia. Podczas rozmowy na wspomnianym pasku mechanizm telefonu rysował pionowe paski, symbolizujące wykorzystane impulsy. Kiedy kredyt na karcie kończył się, w słuchawce było słychać charakterystyczny dźwięk.
Polskie karty z paskiem magnetycznym produkowano od 1991 do 2003 roku. Początkowo odpowiadała za to włoska firma Urmet, która wygrała przetarg na montaż pierwszych aparatów w kraju – premierowe pojawiły się w 1991 roku w Częstochowie podczas VI Światowego Dnia Młodzieży. Karty sprowadzano więc ze słonecznej Italii.
W 1995 roku produkcję przejęła polska Telefonica. Początkowo awersy kart utrzymane były w czarno-czerwono-białej kolorystyce i zawierały informację o liczbie jednostek – 25, 50 lub 100 – dostępnych na niej, czarny pasek magnetyczny, napis „karta telefoniczna”. W późniejszych latach wzory te ewoluowały, ale wspomniane informacje były na nich obecne.
Ciekawsze były rewersy. Te przedstawiały widoki z miast, reklamy, zabytki, ilustracje z bajek, stare pocztówki, zwierzęta… W sumie ponad 1400 wzorów, często bardzo ładnych, co doprowadziło do pojawienia się nowej gałęzi kolekcjonerstwa – fonokartystyki, czyli zbierania właśnie kart magnetycznych. Ukłonem w stronę zbieraczy było ponumerowanie i skatalogowanie kart.
Z uwagi na swój, często ponadmilionowy, nakład i powszechne użycie, stały się one popularnym narzędziem reklamowym. Korzystały z tego firmy prywatne, spółki państwowe i samorządy. Także te związane z Kaliszem.

Najstarsze z polskich miast wzmiankowane jest na kilku kartach z paskiem magnetycznym. Karta nr 1009 wydana została w 2000 roku nakładem 65 500 sztuk. Jej rewers przedstawia budynek Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego z charakterystycznym odbiciem gmachu w wodach Prosny. Z uwagi na jej jubileuszowy charakter jest też informacja o dwustuleciu kaliskiej sceny.

131 000 nakładu miała karta nr 1179 z 2001 roku, która przedstawia nocny widok na Basztę Dorotkę i kościół św. Józefa. Na zdjęcie to naniesiono napis „Kalisz – młode duchem, najstarsze miasto w Polsce”. Była to więc typowa reklama naszego miasta.

W następnym roku na rynku pojawiła się karta telefoniczna nr 1329. Jej nakład wyniósł 65 500 sztuk. Na jej rewersie widać ręce, które trzymają pałki i bębnią w bęben. Jest też napis „3. międzynarodowy festiwal muzyki perkusyjnej” oraz miejsce i data. Festiwal ten, organizowany przez Filharmonię Kaliską, od lat się już nie odbywa.

Z dobrodziejstwa marketingowego kart telefonicznych korzystały także kaliscy przedsiębiorcy. W 1996 roku wyprodukowano serię promującą produkty firmy Winiary. Karta nr 182 o nakładzie 262 400 sztuk reklamowała tzw. zupę z papierka, konkretnie barszcz biały. Karta nr 183 z nakładem 276 000 sztuk przedstawiała wizerunek kostki rosołowej. A na kolejnej karcie o takim samym nakładzie, tyle że o numerze 184 znalazł się – jakżeby inaczej – majonez dekoracyjny. Na wszystkich kartach obecne były oczywiście logo firmy Winiary oraz hasło „Dobre pomysły – dobry smak”. Kaliskie przedsiębiorstwo wydało po jakimś czasie jeszcze jedną kartę telefoniczną. Miała nakład 72 000 sztuk i numer 666. Reklamowała flagowy produkt Winiar, czyli majonez dekoracyjny.

Swoją serię wydał także Big Star. Miało to miejsce w 2000 roku. Trzy karty – od 884 do 886 – miały bardzo podobne rewersy. Przedstawiały one firmową metkę na jeansowym materiale z numerami od 1 do 3 w białej gwieździe wpisanej w czerwone kółko. Karty miały nakłady kolejno 90 000, 21 000 i 20 000 sztuk.
Jeszcze ćwierć wieku temu karty telefoniczne z paskiem magnetycznym obecne były w większości polskich domów. Dzisiaj są przedmiotami zapomnianymi, których obecni nastolatkowie mogliby nie potrafić zidentyfikować. Większość z nich zapewne uległa zniszczeniu. Zostały te, które zdobią albumy kolekcjonerów.
Napisz komentarz
Komentarze