Reklama
piątek, 31 października 2025 05:39
Reklama
Reklama
Reklama

Cudo architektury ukryte w LESIE! Przyciąga ciekawskich z całego kraju ZDJĘCIA

Godzinę drogi od Kalisza, gdzieś na południowych rubieżach powiatu ostrowskiego, w środku lasu, stoi pałac, jakich mało. Nawet bardzo mało, bo w Europie ponoć tylko dwa. To prawdziwa perełka architektury, chociaż od lat popada w ruinę. Ale jest światełko w tunelu – została wystawiona na sprzedaż i szuka nowego właściciela, który przywróci jej dawny blask.
Cudo architektury ukryte w LESIE! Przyciąga ciekawskich z całego kraju ZDJĘCIA

Połowa XIX wieku. Rozpoczęto budowę Kanału Sueskiego, a Darwin sformułował swoją teorię ewolucji, Polski od dawna nie ma na mapie świata. Książę brunszwicko-oleśnicki Wilhelm, założyciel i właściciel huty żelaza nieopodal Sośni, zapragnął mieć leśną rezydencję. 

"Taka jest moja wola!"

Projekt pałacu stworzył... I tu pojawiają się dwa nazwiska: polskiego inżyniera Karłowskiego oraz niemieckiego architekta Carla Wolfa, który pracował dla księcia. Leśna rezydencja wybudowana została... i tu kolejna nieścisłość: zapewne w latach 1854-1855, ale są też źródła mówiące o roku 1852. Nie obyło się bez kłopotów. Projektant – bez względu na to czy Wolf, czy Karłowski – zaproponował zupełnie inną lokalizację. 

Książę Wilhelm miał jednak tupnąć nogą i wskazać to miejsce, które jemu najbardziej przypadło do gustu, pieczętując decyzję słowami „taka jest moja wola”. I na pamiątkę tego wydarzenia pałac nazwano leśną rezydencją Moja Wola, a tutejsza osada przyjęła tę samą nazwę. Przynajmniej taką historię przekazuje się z pokolenia na pokolenie. 

Architektoniczny majstersztyk

Ale dość tych gdybań. Faktem jest, że pałac stoi i – mimo złego stanu – zachwyca. Czemu? Szkieletowa konstrukcja na kamiennej podmurówce, dwuspadzisty dach z ornamentowanymi deskami, wieża z tarasem widokowym. Do tego malownicze otoczenie olbrzymiego parku, który przechodzi płynnie w las. Ale nie to sprawia, że dawną książęcą rezydencję każdego roku przyjeżdżają oglądać miłośnicy architektury z całego kraju i turyści szukający zachwytu poza utartymi szlakami. 

Elewacja. To ona sprawia, że pałac jest wyjątkowy. Została oszalowana deskami i obłożona korą z dębu korkowego. Ponoć sprowadzono ją aż z Portugalii. Uzupełnienie tego wyjątkowego budulca stanowi kora rodzimych dębów. Podobną elewację ma stojąca nieopodal oficyna.

Z rąk do rąk...

A co działo się z pałacem w Mojej Woli odkąd wzniesiono go na polecenie księcia Wilhelma? Fundator rezydencji zakończył życie w 1884 roku. Wówczas majątek stał się własnością króla Alberta Saskiego. Po dwóch latach przechodzenia z rąk do rąk, szeroko pojęte dobra międzyborskie - czyli ziemie w okolicy Międzyborza - z Moją Wolą kupił baron Daniel Von Diergardt, który na początku XX wieku szczycił się posiadaniem ponad 5400 hektarów terenu. Zgon barona niewiele zmienił, bo wyjątkowa leśna rezydencja z przyległościami stała się własnością wdowy po nim. 

II wojna światowa przyniosła natomiast bardzo dużą zmianę. Majątek Moja Wola odziedziczyła Elżbieta Brygida von Klitzing-Romberg. Za sprawą jej męża pałac stał się ośrodkiem działania wielu organizacji faszystowskich. Są źródła mówiące, że funkcjonował tutaj szpital polowy, ale większość z nich mówi o przeznaczeniu części pałacowych zabudowań na nazistowski obóz jeniecki. Po zakończeniu II wojny światowej i wkroczeniu na te tereny Armii Czerwonej także był tu obóz jeniecki, tyle że dla obywateli III Rzeszy. 

Rok 1948 to początek okresu, kiedy Moja Wola służy – jakby to dziś określono – doskonaleniu kadr. Przez dwa lata rezydencja mieściła Ośrodek Doskonalenia Robotników Leśnych. W 1950 roku powołano tu pierwszą w historii leśnictwa szkołę dla dziewcząt. Było to Technikum Leśne im. – jakżeby inaczej – Bolesława Bieruta. Szkoła działała w pałacu przez ćwierć wieku. Potem przeniesiono ją do Małopolski. Leśnicy gospodarowali tu jeszcze aż do 1992 roku. W rezydencji mieściła się kolonia robotnicza i zaplecze biurowe. Potem dawny majątek księcia Wilhelma przejęła gmina, następnie trafił w ręce prywatne. 

Obecnie pałac Moja Wola także należy do prywatnego właściciela, który w najbliższej perspektywie może się jednak zmienić. Rezydencja wystawiona jest na sprzedaż. Cena to 4 500 000 zł - 2 389 zł za m2. 

Położenie, historia, leśna i myśliwska tradycja to atuty posiadane przez wiele dawnych rezydencji czekających na remont. Nadrzędnym atutem pałacu w Mojej Woli jest jednak wyjątkowa w skali międzynarodowej architektura. Dowodem na to jest przyciąganie setek turystów, którzy pomimo braku odpowiedniej infrastruktury gromadzą się i podziwiają korkowy pałac. 
 
Ułatwieniem dla potencjalnego nabywcy będzie to, że pałac posiada kompletną dokumentację inwentaryzacyjną i projektową. Nie bez znaczenia jest również położenie Mojej Woli na terenie Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy, który cieszy się coraz większą popularnością wśród turystów. Z pewnością mógłby on uzupełnić ograniczoną obecnie bazę noclegową w tym rejonie - czytamy w ogłoszeniu o sprzedaży.

Co zrobi z nią nowy gospodarz, gdy w końcu do niej dojdzie? Może hotel, może centrum spa, może centrum szkoleniowe, a może jeszcze coś innego. Bo ograniczeniem – jak to w życiu – są tylko wyobraźnia i zasobność portfela. No, może jeszcze konserwator zabytków. 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Kaliszanin 05.05.2025 17:59
Kiedyś sprzedawali dosłownie za 1 złotówkę żeby się tego pozbyć. Warunkiem było odrestaurowanie. Większość w ten sposób sprzedanych, zostało rozkradzionych, zdewastowanych i wyglądało gorzej niż przed sprzedażą.

kaliszanka 05.05.2025 09:52
I właśnie przez to że takie pałace jak i inne są wystawiane za kolosalne pieniądze nikt ich nie kupuje i popadają powoli w ruinę, bo trzeba mieć kolejne miliony by go odrestaurować. Takie miejsca powinny być sprzedawane taniej to wtedy byłaby szansa, że przetrwają.

Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 6°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1016 hPa
Wiatr: 22 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: StrzałTreść komentarza: "21-letni wówczas Adam Cz. zaczął uciekać. Jeden z funkcjonariuszy, Sławomir L. z odbezpieczoną i przeładowaną bronią podjął próbę zatrzymania mężczyzny" Nie biegnie się z odbezpieczoną i przeładowaną bronią. Za dużo filmów się naoglądałeś. Dodatkowo oddaje się strzał ostrzegawczy - tylko nie pomyl ze strzałem w plecy. Policjant popełnił błąd. Owszem, to ciężka praca,. Tak, na blokowiskach różnie bywa - dlatego jak się idzie do takiej pracy to trzeba liczyć się z konsekwencjami.Data dodania komentarza: 30.10.2025, 22:00Źródło komentarza: Policjant śmiertelnie postrzelił młodego chłopaka. Sześć lat po tragedii sprawa wraca na wokandęAutor komentarza: PacjentTreść komentarza: Tak .Ten przestępca bardzo upodobał sobie gnębienie młodych w Koninie.Takie miał hobby zwyrol.Data dodania komentarza: 30.10.2025, 21:43Źródło komentarza: Policjant śmiertelnie postrzelił młodego chłopaka. Sześć lat po tragedii sprawa wraca na wokandęAutor komentarza: LisekTreść komentarza: Policja to nie praca.To służba .Szkoda że niektórzy zrobili sobie z tego zajęcia maszynkę do gnębienia ludzi.Niczym dzisiejsze psy nie różnią się od milicji z dawnych czasów.A szacunku dla nich nie mam ani grama.A cała kadra zarządzająca to już wogóle temat rzeka a właściwie temat szambo.Data dodania komentarza: 30.10.2025, 21:41Źródło komentarza: Policjant śmiertelnie postrzelił młodego chłopaka. Sześć lat po tragedii sprawa wraca na wokandęAutor komentarza: acabTreść komentarza: Bredzisz jak potłuczony ale cóż poradzić jak pracuje sie na Kordeckiego i swoich się broni nawet jak są bandytami i mordercami.Zastrzelił chłopaka z zimną krwią oddając strzał w plecy.W PLECY GOSCIU! dotarło to do ciebie ? Przestań więc wypisywać farmazony .Data dodania komentarza: 30.10.2025, 21:38Źródło komentarza: Policjant śmiertelnie postrzelił młodego chłopaka. Sześć lat po tragedii sprawa wraca na wokandę
Reklama
Reklama
Reklama