- Mój tata ciężko pracował w Niemczech w rzeźni, wczoraj w nocy poszedł się umyć przed pracą. Miał jechać tylko na 4 godziny do pracy i wracać na święta do Polski, żeby spędzić z całą rodziną wesoło święta. Jego kolega musiał wyważyć drzwi od łazienki, bo nie było z nim żadnego kontaktu i zobaczyli, że leży na ziemi. Przyjechała karetka i policja ,stwierdzili zgon i zawieźli od razu do kostnicy – pisze do nas Norbert, najstarszy syn zmarłego 46- latka.
Rodzinna tragedia ma też wymiar finansowy, bo zmarły był głównym żywicielem rodziny. Teraz jego żona i najbliżsi muszą na własny koszt sprowadzić ciało 46- latka do Polski, do rodzinnego Witkowa. Ponadto muszą pokrywać wysokie koszty utrzymania domu.
Najbliżsi zorganizowali na ich rzecz zbiórkę finansową. Jeśli ktoś chce wesprzeć tę rodzinę, można ją wesprzeć pod TYM linkiem.
Napisz komentarz
Komentarze