Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

25 lat więzienia za podwójne morderstwo AKTUALIZACJA

Na 25 lat więzienia Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał dziś 27-letniego Piotra Mikołajczyka oskarżonego o zamordowanie w Tłokini Wielkiej 44-letniej kobiety i jej 80-letniej matki. Wcześniej mężczyzna usłyszał wyrok dożywocia, ale po jego uchyleniu proces toczył się od nowa. Obrona dążyła do uniewinnienia swojego klienta.  
25 lat więzienia za podwójne morderstwo AKTUALIZACJA

Krzysztof Patyna, sędzia prowadzący sprawę Piotra Mikołajczyk wskazał, że najważniejszym dowodem były zeznania oskarżonego tak z postępowania przygotowawczego, jak i samego procesu. Mężczyzna po zatrzymaniu, do którego doszło prawie rok po zbrodni przyznał się do winy. W czasie procesu zeznawał, że nie wie, dlaczego złożył wyjaśnienia, które go obciążyły i nie podtrzymał swoich wcześniejszych zeznań. Jednak dla sądu słowa z postępowania przygotowawczego były wystarczającym dowodem, by skazać Piotra Mikołajczyka na 25 lat pozbawienia wolności.

 

- Oskarżony, po odczytywaniu mu kolejnych wyjaśnień na sali sądowej, mówił: "Ja tak mówiłem. Nie wiem dlaczego tak mówiłem, ale tak mówiłem”. Oskarżony nigdy nie powiedział, że te zeznania zostały na nim wymuszone. Nigdy nie powiedział, że został pobity, że grożono mu. Po kilku latach procesu, rok temu w lutym, wykrzyczał na tej sali pretensje do policji – przypomniał sędzia Krzysztof Patyna. - W związku z tym cały problem zdaniem sądem  polegał na tym, czy mógł złożyć takie a nie inne wyjaśnienia, takiej a nie innej treści, czy z uwagi na upośledzenie umysłowe mógł wypowiadać takie a nie inne zdania, tak je formułować?

 

W czasie sprawy zostali powołani biegli, którzy stwierdzili, że Piotr Mikołajczyk ma problemy, ale te nie wpływają na jego zdolność rozumienia pytań. Dla sądu ważna była też inna opinia biegłych, którą przytoczono w uzasadnieniu wyroku. Na jej podstawie podważono argumenty obrony, jakoby Piotr M. wiedzę o tym, co wydarzyło się w domu kobiet czerpał z pokazanych mu przez policjantów zdjęć.  

 

- Dla przeciętnego człowieka wyuczenie się na pamięć szczegółów tak stresującej sytuacji, odtworzenie z takimi szczegółami przebiegu zdarzeń jest niemożliwe, a w przypadku oskarżonego, akurat biorąc jego problemy z przyswajaniem wiedzy, tym bardziej – wyjaśnił sędzia. - Oskarżony podał położenie obu zamordowanych, również położenia ciała Bronisławy J. Opis ciała podany przez oskarżonego jest zgodny z tym, co opisały pierwsze osoby, które były na miejscu zdarzenia, czyli małoletnia córka i wnuczka zamordowanych oraz osoby z kaliskiego Pogotowia Ratunkowego. Czy oskarżony mógł podać taki opis na podstawie zdjęć? Nie. Ponieważ na tych zdjęciach nie ma ciała Bronisławy J., która została zabrana do szpitala w Kaliszu zanim przyjechali policjanci. Oskarżony mógłby wiele razy patrzeć na te zdjęcia i ciała Bronisławy J. by nie zobaczył.

 

To tylko jeden z wymienionych przez sędziego przykładów. Przewodniczący składu sędziowskiego mówił również o kapturze, który Piotr Mikołajczyk miał oderwać w czasie szarpaniny od kurtki Moniki K. Taki na miejscu zbrodni śledczy znaleźli i sfotografowali, jednak według sądu ze zdjęć trudno wywnioskować, czy jest to kaptur czy czarna plama. To samo dotyczy przywoływanej torby z zakupami, którą oskarżony na zdjęciach miał widzieć na stole w kuchni domu zamordowanych. Według sądu przedmiot na fotografii był nieczytelny. Sąd nie dał wiary także alibi Piotra Mikołajczyka, który zeznawał, że w dniu morderstwa naprawiał samochód z jednym z mieszkańców Tłokini Wielkiej. Jednak Krzysztof G. sąsiad zamordowanych przyznał, że tego dnia naprawiał swój pojazd z innym znajomym, z którym też pojechał do miasta po części. Ogłaszając wyrok, sąd odrzucił też argument obrony, który miał świadczyć o tym, że zbrodni dokonał inny mężczyzna. Pod paznokciami zamordowanej Bronisławy J. znaleziono ślady biologiczne. Wyodrębniono DNA nieznanego mężczyzny. Dla sądu przekonujące było stwierdzenie biegłych, że często takie ślady zostawiane są już w prosektorium w czasie sekcji.

 

- Jedynie, co jest zadowalające w tej sprawie to fakt iż sąd uznał, że w sprawie oprócz samooskarżenia się oskarżonego nie ma innych dowodów, które potwierdzałyby jego sprawstwo i na tym będziemy opierać naszą apelację – zapowiedziała Monika Krenc, która broni Piotra Mikołajczyka.

 

Adwokat skazanego zapowiedziała apelację i dalszą walkę. Według niej nigdy nie dowiemy się, jak doszło do przyznania się do winy jej klienta w czasie przesłuchania na policji. Mężczyzna został aresztowany w sierpniu 2011 roku. Został zabrany z rodzinnego domu. Jak mówiła obecna na ogłoszeniu wyroku Monika Mielczarek, krewna skazanego, policjanci rodzicom 27-latka powiedzieli, że ten jest podejrzany o kradzież betonowych płyt.

 

- To jest zwykły chłopak, który nie skrzywdziłby nikogo. Nie ma żadnego dowodu, nie ma DNA, nie ma odcisków palców, spodenki nie są z jego krwią, nie są nawet z ludzką krwią, a wyrok jest skazujący? Na jakie podstawie sędzia Patyna go wydał? Gdyby to był jego syn też by go tak skazał, na podstawie samooskarżenia? Nie. On by drążył, poruszyłby wszelkie możliwe środki, jakie są w Polsce żeby go uniewinnić, ale to jest zwykły obcy człowiek, gdzie matka jest upośledzona, brat pracuje na roli, ojciec zmarł miesiąc po aresztowaniu. Taki jest wymiar sprawiedliwości w Polsce? – pytała zrozpaczona krewna Piotra Mikołajczyka tuż po opuszczeniu sali rozpraw.

 

Dodała też, że gdyby twarde dowody wskazywały na winę jej kuzyna pogodziłaby się z faktem, że zamordował i że usłyszał taki wyrok. Ich brak plus wiele uchybień, na które wskazywała adwokat oraz przyglądający się sprawie przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie pozwalają jej na przyjęcie wyroku i będzie dalej walczyć. 

Do podwójnego morderstwa, które wstrząsnęło całą okolicą doszło w listopadzie 2010 r. Obie kobiety zginęły od ciosów w głowę zadanych tępym narzędziem, prawdopodobnie młotkiem. Ich zmasakrowane ciała znalazła 12-letnia córka i wnuczka ofiar. Domniemanego sprawcę tego czynu zatrzymano dopiero ponad pół roku później.

23-latek z Pabianic, w okresie, gdy doszło do zbrodni, dorabiał w jednym z gospodarstw w Tłokini Wielkiej. Z 44-latką połączył go romans. Przeciwna tej znajomości 80-letnia matka kobiety miała zginąć z zemsty. Jej córka, bo zastała zabójcę w domu. To jednak tylko domniemania, bowiem Piotr Mikołajczyk, który tuż po zatrzymaniu przyznał się do morderstwa i opisał jego okoliczności, niedługo potem odwołał wszystkie zeznania. Ponieważ nie znaleziono narzędzia zbrodni, a zabezpieczone na miejscu ślady biologiczne nie potwierdziły jednoznacznie udziału mężczyzny w zbrodni, proces był poszlakowy. Mimo to sąd uznał oskarżonego winnym i skazał na dożywocie.

Wyrok został jednak uchylony przez Sąd Apelacyjny w Łodzi, który zlecił zebranie dodatkowych opinii biegłych z kilku dziedzin, m.in. daktyloskopii czy mechanoskopii. Niemal rok temu, 26 lutego Piotr Mikołajczyk ponownie stanął przed sądem. Mężczyzna wciąż nie przyznawał się do winy, a obrona dążyła do jego uniewinnienia. Mecenas Monika Krenc podnosiła w tym procesie, iż jej klient jest człowiekiem o „deficycie intelektualnym„ podatnym na sugestie, a zeznania dotyczące zabójstwa mieli rzekomo podsunąć mu policjanci. Ze względu na wątpliwości związane z pierwszym wyrokiem sprawie przygląda się przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

AW, MIK, zdjęcia autor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 13°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1006 hPa
Wiatr: 30 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama