Reklama
poniedziałek, 16 czerwca 2025 19:45
Reklama
Reklama
Reklama

"Wypełniamy testament" - wspomnienia ks. Leona Stępniaka w rocznicę wyzwolenia obozu w Dachau

Świadków cudu – jak o wyzwoleniu obozu w Dachau mówili księżą, którzy ocaleli zagładę - już nie ma. Jednak ich świadectwo i przyrzeczenie, które w momencie największej grozy złożyli św. Józefowi kaliskiemu jest wypełniane. Ostatni raz naoczny świadek wydarzeń z 29 kwietnia 1945 roku był w Kaliszu w 2010 roku. Trzy lata później ks. Leon Stępniak zmarł, ale słowa, które padły w tamte rocznicę nadal magnetyzują i powracają przy okazji kolejnej rocznicy cudu, na pamiątkę którego ustanowiono Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.
"Wypełniamy testament" - wspomnienia ks. Leona Stępniaka w rocznicę wyzwolenia obozu w Dachau

Do obozu koncentracyjnego w Dachau trafiło 4 tysiące duchownych. Dnia wyzwolenia przez wojska amerykańskie doczekało zaledwie 850. To oni przez lata pielgrzymowali do świętego Józefa Kaliskiego, by dziękować za ocalenie życia i siłę, którą otrzymali w najgorszych dniach swego życia. 65 lat po wyzwoleniu obozu, czyli w 2010 roku, do Kalisza przyjechało dwóch z kilku żyjących jeszcze księży dachauczyków. Ksiądz Tadeusz Kosecki z Gdyni i ksiądz  Leon Stepniak z Kościana, który wtedy tak wspominał moment kiedy trafił do obozu. - To było zaledwie kilka miesięcy po przyjęciu prze zemnie święceń kapłańskich 3 czerwca 1939 roku. Zacząłem posługę kapłańską w Kłębowie (powiat wolsztyński). 27 stycznia, to był bardzo mroźny poranek, szykowałem się do odprawienia mszy świętej. Wtedy do wikariatu wtargnęło dwóch niemieckich policjantów z imiennym nakazem aresztowania. Najprawdopodobniej podejrzewali mnie o współpracę z podziemiem.

Ten dokument ks. Leon Stępniak zachował. Z bagażem w ręku, który pozwolono mu zabrać stawił się w Urzędzie Policji w Wolsztynie. Kilka dni później trafił do klasztoru benedyktynów w Lubiniu, który przekształcono na areszt. Był najmłodszym spośród kilkudziesięciu przebywających tam duchownych. Zaczął uczyć się niemieckiego, który już w Dachau okazał się bardzo przydatny. Do Monachium, razem z innymi duchownymi, dojechał 24 maja 1940 roku. - Starsi księża od razu wiedzieli, że kolejny przystanek to KL Dachau. Hitler zbudował go w latach 30-tych, by niszczyć tam swych wrogów. 2 sierpnia razem z 15 innymi duchownymi wywieziono mnie do kamieniołomów w Gusen. Pracowaliśmy po 12 godzin. Warunków nie da się opisać słowami. Człowiek w obozie jest numerem, który dopóki pracuje i ma siłę jest narzędziem do morderczej pracy. Jeśli nie, umiera. Mnie udało się przeżyć. Dlaczego? To jest dla mnie zagadka życia. Każdy dzień powierzaliśmy Bogu i świętemu Józefowi. Byłem tym, który ocalał, któremu modlitwa pozwoliła przetrwać fizyczne i psychiczne wycieńczenie.

Wspomnienia tych, którym udało się przetrwać gehennę są zatrważające. Każdy, kto miał okazję spotkać się byłymi więźniami Dachau otrzymywał świadectwo ich ogromnej wiary w moc modlitwy. -  Dzień wyzwolenia? To cud. Proszę sobie wyobrazić wszystkich więźniów płaczących, krzyczących i rzucających się sobie w ramiona. I ramiona amerykańskich żołnierzy, którzy obóz wyzwolili. I to zaledwie na kilka godzin przed zaplanowanym przez Niemców zniszczeniem. Mięliśmy zginać o 21.00. 29 kwietnia 1945 roku. Amerykanie 7. armii generała Pattona,  przyszli o 17.25 – mówił w 2010 roku ks. Leon Stępniak. 

To najpiękniejszy moment we wspomnieniach duchownego, który o kilku latach w obozie mógłby opowiadać godzinami. Wspomnień, mimo że mrożą krew w żyłach i do oczu cisną łzy, słuchało się z zapartym tchem. Potwierdzi to każdy, kto choć raz był na dziękczynnej mszy.  Każde słowo, każde wspomnienie przywoływało pytanie, jak człowiek drugiemu człowiekowi może zgotować taki los? - Nie wszyscy Niemcy byli okrutni. W mojej pamięci jest pewien SS-man, który nadzorował moją pracę w ogrodzie. Kiedyś szedłem z nim do lasu po świerkowe gałązki. Zaczęliśmy rozmawiać, a on podarował mi różaniec, który dostał od matki. Wiedział, że jestem księdzem, a w obozie nie wolno było mieć żadnych symboli wiary. Podarował mi go. Kilka paciorków i krzyżyk, które ocalały przetrzymuję do dziś. To był syn Niemca z Belgii, katolik, ubrany w mundur – zapamiętał ks. Leon ten niezwykły gest.

Jednak obok tych rzadkich gestów człowieczeństwa, więźniów w Dachau przede wszystkim spotykało okrucieństwo. Głównie dlatego, że byli Polakami, do tego duchownymi.  - Zimno, epidemie tyfusu brzusznego i plamistego, gruźlica, a do tego wszy. Słabsi i chorzy więźniowie, którzy nie byli w stanie dostosować się do panującego reżimu byli dotkliwie bici. Często nie przeżywali. Nie przypuszczałem, że spotkam się tam z tak wyrafinowanym okrucieństwem i zezwierzęceniem. Z jednej strony ich brutalizm, z drugiej niesamowity porządek. Łóżka musiały być ścielone według określonego sposobu. Rzeczy osobiste, naczynia, ułożone według listy. Kto się nie dostosował, był bity, poniżany - wspominał ksiądz.

Każdy z duchownych, który był w KL Dachau, który przeżył i ci, którym nie dane było doczekać dnia wolności to oddzielna, smutna i zarazem niewiarygodna historia. - Może trudno w to uwierzyć, ale modlić się tak jak wtedy to ja już nawet teraz nie potrafię, z taką gorącą ufnością do Boga. Może dlatego, że w zderzeniu z obozową rzeczywistością jakże niezwykle przejmująco brzmiały dzwony z pobliskiego kościoła wzywającego w niedzielę wiernych na Anioł Pański. Razem z braćmi ks. Ireneuszem i ks. Marianem Szczerkowskimi rozpoczęliśmy duchowe uczestnictwo w nabożeństwach. Każdą wolną chwilę wypełniała mi modlitwa – mówił przed laty świadek tamtych wydarzeń. 

Najwięcej smutku przynoszą historie o zmarłych księżach, przyjaciołach z seminarium, których okrutny los zaprowadził do Dachau, czy tych spotkanych już tam na miejscu. - Wszyscy byliśmy numerami. Wiele pamiętam do dziś. Nie byliśmy wywoływani po nazwiskach, sami nie mogliśmy się meldować nimi. Jedynie numery. One stawały się naszą osobowością, naszym drugim ja. Losy osób dzielących niedolę zapadają głęboko w pamięć pierwszym księdzem, który zmarł był Włodzimierz Laskowski z Lwówka - dziś jest błogosławionym. To było w trakcie pracy. Szedł z kamieniem na plecach. Jeden z SS-manów kazał innym księżom włożyć na plecy ks. Laskowskiego większy głaz. Ten go przygniótł. Strażnik kopał kapłana, bił go, skakał po nim. Kilka godzin później ks. Laskowski zmarł – wspominał tragiczne losy swych przyjaciół ks. Stępniak.  

Jeszcze większym wstrząsem była śmierć tych, z którymi dzieliło się baraki a nawet materace. W Gusen taką osobą był ks. Leon Rygus. - Straszne warunki, mordercza praca i brak żywności były powodem chorób i zgonów. Zorganizowałem pomoc dla przyjaciela, nosiłem go do rewiru na zmiany opatrunków na ropiejącej ranie nogi. Po powrocie do Dachau ks. Rygus myślał, że wyzdrowieje. Niestety zapadł na płuca. Niemcy w ramach pseudomedycznych eksperymentów skrócili mu kilka żeber. Zmarł 4 marca 1941 roku.

Praca w obozie zabijała. Była mordercza i wyczerpująca. Na początku ks. Stępniak pracował na „plantagach”. -  Uprawiano tam głównie zioła lecznicze i rośliny, których mieszanki sprzedawano jako lekarstwa. W obozie nie było zwierząt. My je zastępowaliśmy. Ziemię uprawialiśmy zaprzęgnięci do bron. Zimą wozami wywoziliśmy śnieg. Każdego dnia żegnaliśmy kilkunastu z nas.

Dzięki wstawiennictwu Bolesława Rexa, kolegi z gimnazjum, ks. Stępniak trafił do ogrodów warzywno-owocowych. To jak mówił uratowało mu  życie. - Tam mogliśmy zjeść odpadki, które wyrzucano na kompost. Raz dostaliśmy nawet zezwolenie na ugotowanie zupy  z głąbów od kapusty i marnych główek kapusty. Znaleźliśmy garnek na złomowisku. Palenisko zrobiliśmy z cegieł. To był rarytas. Jesienią dostawaliśmy pod dostatkiem marchwi. Czasami głodny żołądek nie wytrzymywał surowych warzyw. Byłem świadkiem jak dwóch księży po zjedzeniu surowych ogórków zmarło. Dodatkowymi katuszami było roznoszenie żywności w kotłach 50- i 100-litrowych. Wycieńczeni i wygłodzeni musieliśmy na czas dostarczyć posiłki Niemcom. Inaczej spotykała nas kara – takie zatrważające historie przytaczał w trakcie homilii w 2010 rok ks. Leon. 

Nieludzkie warunki łączą na zawsze. Człowiek w obliczu wspólnej niedoli ufa bardziej. Przyjacielem ks. Leona Stępniaka był o. Marian Żelazek, kandydat do Pokojowej Nagrody Nobla. Zażyłość trwała do 2006 roku do śmierci o. Mariana, który po wojnie wyjechał do Indii, gdzie założył ośrodek dla trędowatych.

Ocalałych już nie ma. Ksiądz Leon Stępniak ostatni raz w Kaliszu był w 2010 roku i to wtedy przypomniał te niezwykłe historie. Zmarł 6 kwietnia 2013 roku. Obietnicę o ocaleniu od zapomnienia tego, co wydarzyło się w obozie realizują teraz najbliżsi duchownych dachauczyków. Od wielu lat ich losami zajmuje się bratanica księdza Leona Stępniaka, która spisała wspomnienia wuja. - My, młodsi, którzy mięliśmy kontakt z ocalałymi stajemy się kolejnym ogniwem testamentu osób uwięzionych w Dachau – wyjaśnia  Anna Jagodzińska, autorka książki „Ksiądz kanonik Leon Stępniak. Więzień Dachau i Gusen 1940-1945”. - Mamy taką rodzinna historię. W czasie I wojny światowej bracia Stępniakowie, było ich pięcioro (w tym ojciec księdza Leona) brali czynny udział w działaniach na froncie. Po powrocie za ocalenie życia ufundowali Panu Bogu figurę Matki Boskiej Niepokalanej. W czasie II wojny figurę zniszczyli Niemcy. Po odzyskaniu wolności w tym samym miejscu, na rozstaju dróg z Czarnkowa do Zaniemyśla i Lubończyka dzieci Jana Stepniaka figurę odbudowały- to znak przynależności naszej rodziny Bogu i ciągłemu polecaniu się jego opiece.

29 kwietnia, na pamiątkę cudownego ocalenia księży z obozu koncentracyjnego w Dachau, obchodzony jest Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego. Tradycyjnie w rocznicę wyzwolenia obozu w bazylice św. Józefa, w samo południe, odprawiono mszę świętą. Po niej księża ponownie powierzyli swoje życie św. Józefa. A pamiątki po księżach, którzy ocaleli można oglądać w specjalnej kaplicy w podziemiach świątyni.

Agnieszka Walczak, zdjęcia arch.     


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 19°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 21 km/h

OSTATNIE KOMENTARZE
Autor komentarza: KtośTreść komentarza: Kiedyś lubiłam ten kościół, ale od lat Bazylika kaliska jest mocno umoczona w politykę. Zjazdy "miłośników" Radia Maryja, teraz to. Masakra.Data dodania komentarza: 16.06.2025, 19:00Źródło komentarza: Krzysztof Bosak w Kaliszu: Chcemy państwa narodowego ZDJĘCIAAutor komentarza: KdbsbsTreść komentarza: Oprócz tego co napisałeś jeszcze po drodze masz Redzikowo baza jankesów .Inowrocław gdzie będą Apache i Powidz baza NATO (magazyny USA)i BLTr SP R.PData dodania komentarza: 16.06.2025, 18:29Źródło komentarza: Druga obwodnica Kalisza? Plan na rozbudowę kolejnej „krajówki”Autor komentarza: efkaTreść komentarza: do osoby ---pogromca ----TE ZIEMNIAKI , TO W/G WAS TO DO HOSPICJUM !!! WIEMY KTO SIĘ TAK MOCNO WYDATOWAŁ ----PRZYNAJMNIEJ SIĘ NIE OŚMIESZAJCIE ., BO CAŁA PRAWDZIWA POLSKA SIĘ Z WAS ŚMIEJE .Data dodania komentarza: 16.06.2025, 17:49Źródło komentarza: Krzysztof Bosak w Kaliszu: Chcemy państwa narodowego ZDJĘCIAAutor komentarza: JATreść komentarza: TO DOPIERO KALISKIE KOMUSZE KORYTO RUSZYŁO !----PRAWDA WIDAĆ ICH W ŚLEPIA KOLE I OD TEGO IM NA MÓZG PADA . ---ŻE TEŻ NIE CHCĄ ZNIKNĄĆ W TEJ ICH UKOCHANEJ NIEMIECKIEJ CZYLI SZWABSKIEJ UNII , TYLKO TU SIEDZĄ I CZEKAJĄ NA KOLEJNE --WYPASANIE --NICZYM W DAWNEJ KOMUNIE !!! MOGLIBY SIĘ CHOCIAŻ TE SWOJE ZDRADZIECKIE GĘ,,. ZAMKNAĆ .Data dodania komentarza: 16.06.2025, 17:45Źródło komentarza: Krzysztof Bosak w Kaliszu: Chcemy państwa narodowego ZDJĘCIA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
NIKON Serwis Naprawa Aparatów Cyfrowych POZNAŃ NIKON Serwis Naprawa Aparatów Cyfrowych POZNAŃ 📸 Serwis aparatów cyfrowych – Poznań 🔧 Specjalizacja: Nikon D5100 / D5200 / D5300 📍 Profesjonalna naprawa błędu: "Błąd. Ponownie naciśnij przycisk spustu migawki." Masz aparat Nikon D5100, D5200 lub D5300 i pojawił się komunikat: "Błąd. Ponownie naciśnij przycisk spustu migawki"? Nie martw się – to częsty problem, który sprawnie i skutecznie naprawiamy! ✅ Bezpłatna diagnoza i wycena naprawy ✅ Oryginalne części lub wysokiej jakości zamienniki ✅ Gwarancja na wykonaną usługę ✅ Możliwość wysyłki sprzętu kurierem 📞 Zadzwoń teraz: 663 599 889 📧 E-mail: [email protected] 🌐 Strona internetowa: http://www.aparatserwis.pl 📍 Serwis stacjonarny w Poznaniu – łatwy dojazd i bezpłatny parking. Zadbaj o swój aparat – wróci do formy jak nowy! Zapraszamy do kontaktu! serwis aparatów cyfrowych Poznań, naprawa aparatów fotograficznych Poznań, naprawa błędu „ponownie naciśnij przycisk spustu migawki”, aparat pokazuje komunikat ponownie naciśnij spust migawki, naprawa migawki aparatu cyfrowego, serwis lustrzanek Poznań, naprawa Canon Nikon Sony Poznań, problem ze spustem migawki aparat, aparat nie robi zdjęć błąd migawki, fotograf Poznań naprawa sprzętu, gdzie naprawić aparat cyfrowy Poznań, serwis aparatów z błędem migawki, aparat nie ostrzy i pokazuje komunikat o migawce, co zrobić gdy aparat pokazuje ponownie naciśnij spust migawki, wymiana migawki aparat Poznań, naprawa aparatów fotograficznych z błędem, nikon serwis Poznań, canon serwis Poznań, sony serwis Poznań, Olympus serwis Poznań, Fujifilm serwis Poznań, sigma serwis Poznań, tamron serwis Poznań
Działka budowlana 1415 m² blisko Małej Plaży media, ogrodzenie, pozwolenie na budowę! Działka budowlana 1415 m² blisko Małej Plaży media, ogrodzenie, pozwolenie na budowę! Na sprzedaż atrakcyjna działka budowlana o powierzchni 1415 m², położona w miejscowości Wolica (gmina Godziesze), tuż przy granicy z Szałe, zaledwie 300 metrów od zbiornika wodnego i popularnego centrum rozrywki Mała Plaża! To idealna propozycja dla osób ceniących bliskość natury, a jednocześnie dobrą komunikację z miastem do centrum Kalisza dojedziesz w zaledwie kilka minut. Okolica słynie z wyjątkowych walorów krajobrazowych liczne tereny zielone, lasy, stadnina koni w pobliżu oraz zbiornik wodny tworzą idealne warunki do życia lub wypoczynku. Działka znajduje się w sąsiedztwie nowych domów jednorodzinnych, co dodatkowo podnosi atrakcyjność tej lokalizacji. Stan działki: Działka ogrodzona estetycznym panelowym płotem w kolorze antracytowym z podmurówką Dojazd utwardzoną drogą (do działki przynależy też udział w drodze dojazdowej, ujętej w osobnej księdze wieczystej) Doprowadzona woda i prąd Na działce znajduje się blaszany garaż oraz bloczki budowlane (Silka) mogą posłużyć do rozpoczęcia budowy Obowiązuje aktualne pozwolenie na budowę nr 81.2022 (wydane przez Starostwo Powiatowe w Kaliszu) Projekt zakłada budowę domu jednorodzinnego z garażem dwustanowiskowym Możliwości inwestycyjne: Dzięki dużej powierzchni i regularnemu kształtowi, działka idealnie sprawdzi się nie tylko pod dom jednorodzinny, ale także jako inwestycja deweloperska z możliwością budowy nawet dwóch domów wolnostojących lub trzech budynków w zabudowie bliźniaczej! Dodatkowo: Istnieje możliwość zamiany działki na wybudowany dom z dopłatą rozważę różne propozycje! Dlaczego warto? -Gotowe pozwolenie na budowę -Media na działce -Ogrodzenie -oszczędność czasu i pieniędzy -Bliskość wody i terenów rekreacyjnych -Cicha, -zielona i bardzo pożądana lokalizacja Idealna zarówno dla inwestora, jak i osoby prywatnej Nie zwlekaj działki w tej okolicy sprzedają się bardzo szybko! Zadzwoń i umów się na oględziny. Ta oferta to świetna okazja zarówno do zamieszkania, jak i pod inwestycję. Polecam Kalina Radomska tel. 882-126-987 Aleja Nieruchomości