Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Rzeźnik z Lipowej - zbrodnia, która wstrząsnęła Kaliszem

Widok, jaki w jednym z mieszkań przy ul. Lipowej zastali pracownicy pogotowia, a później policjanci mógłby być wytworem chorej wyobraźni autora wyjątkowo drastycznego thrillera. Ale był przerażająco rzeczywisty, przyprawiający o drżenie nóg nawet najbardziej zaprawionych w boju funkcjonariuszy. Trudno wyobrazić sobie, że człowiek jest zdolny do takiego okrucieństwa. W ramach cyklu poświęconego najgłośniejszym zbrodniom ostatnich lat przypominamy zabójstwo, do którego doszło dokładnie 8 lat temu - w listopadzie 2008 r.
Rzeźnik z Lipowej - zbrodnia, która wstrząsnęła Kaliszem

Informację o leżących w mieszkaniu zwłokach młodej kobiety policja odebrała w 28 listopada 2008 r. około godz. 23.00. Na miejscu znajdowała się karetka pogotowia, ale lekarz nie miał tu nic do roboty, poza formalnym stwierdzeniem zgonu.

Ciało 35-letniej Katarzyny B. znajdowało się na progu między kuchnią a dużym pokojem. Pomieszczenie tonęło we krwi. I w tym wszystkim ON. 36-letni Hubert L. był spokojny, opanowany, nie próbował stawiać oporu. Funkcjonariusze nie mają wątpliwości, że był mocno pijany. Nie zgodził się jednak na poddanie badaniu.

Śmiertelna cisza

Horror rozegrał się w piątkowy wieczór pod nieobecność właścicielki mieszkania, matki Katarzyny B.; kilka godzin wcześniej zabrało ją pogotowie.  – W pewnym momencie przybiegł do nas 13-letni syn Kasi i powiedział, że babcia źle się czuje i trzeba zadzwonić po pogotowie. Był z nią wtedy sam w domu – opowiadała jedna z sąsiadek. – Ponieważ lekarz stwierdził, że trzeba do szpitala, zadzwoniłam do Kasi do pracy i powiedziałam jej, że matkę zabrali. Z tego co wiem, odwiedziła ją po południu.

Miała tam jechać z bratem i konkubentem. Po powrocie ze szpitala – jak wynika z relacji chłopca - Katarzyna i jej towarzysz spożywali alkohol. W tym czasie 13-latek grał na komputerze, mając na uszach słuchawki. Nie słyszał kompletnie nic.  – Był wieczór, więc gdyby krzyczała, gdyby doszło tam do jakiejś awantury, pewnie byłoby słychać – dziwił się jeden z mieszkańców kamienicy. – Ale tam zawsze było cicho, nigdy się nie kłócili. Wszyscy zachodzimy w głowę, co też się mogło stać…

Około 23.00 chłopiec wyszedł ze swojego pokoju, napotykając zmasakrowane ciało matki i siedzącego obok ojca. Cofnął się gwałtownie i zachowując trzeźwość umysłu, a może działając pod wpływem szoku, wykręcił numer alarmowy 999 i poinformował dyspozytorkę, że mama leży we krwi. Kilka minut później musiał wyjść ponownie, by wpuścić do mieszkania ekipę pogotowia. Nie sposób wyobrazić sobie, co działo się w jego głowie, gdy mijał zwłoki kobiety leżące w kałuży krwi.

Przerażająca zbrodnia

Nawet śledczy z wieloletnim doświadczeniem, tacy, co to niejedno okrucieństwo widzieli w swoim życiu, nie ukrywają, że z tego rodzaju zbrodnią spotkali się po raz pierwszy. Zbrodnią z jednej strony tak przerażającą, z drugiej – zagadkową; sekcja zwłok nie wykazała, aby przed śmiercią, która z pewnością nie nadeszła od razu, Katarzyna B. został ogłuszona czy podduszona. Dlaczego więc nie krzyczała?

 

Do zabójstwa doszło za tymi dzrzwiami

Prokuratura nigdy nie zdradziła dokładnego przebiegu zabójstwa z uwagi na szczególną drastyczność tego czynu. Wiadomo jednak, że mężczyzna, używając noża, zadał kobiecie rany cięte, a następnie wyciągnął na zewnątrz wnętrzności swojej partnerki. Kaliszanka zmarła na skutek wykrwawienia. Trudno sobie wyobrazić, w jak straszliwych męczarniach.

Normalna rodzina

Szok sąsiadów, otoczenia, śledczych był tym większy, że Katarzyna B. i Hubert L. uchodzili za tzw. normalną rodzinę. Może nie wzorową, ale na pewno zgodną. Huber L. święty nie był; przesiedział w wiezieniu łącznie 3,5 roku, skazywany m.in. za włamania, ciężkie uszkodzenie ciała i podpalenie kilka lat wcześniej dworca PKS. Ale te zachowania wydawały się być przeszłością. W ostatnim czasie nie wchodził w konflikty z prawem. – Wie pani, wypić lubili, ale jak każdy. W życiu ani jej, ani jego pijanych nie widziałam – mówiła jedna z napotkanych przed bramą sąsiadek. – Nigdy też nie było słychać, żeby się kłócili. Wręcz przeciwnie.  Pamiętam, jak on drewno rąbał na opał, bo my tu piece kaflowe mamy, a ona podchodziła do niego i mówiła: Kotku, obiad gotowy.

Według policji, para nie należała do tzw. marginesu społecznego. Postrzegana była pozytywnie również w roli rodziców. 13-letni wówczas syn Katarzyny, dziecko z pierwszego małżeństwa, do Huberta L. zwracał się „tatusiu”. Para miała wspólnie 6-letnią wtedy córkę, która uwielbiała swojego ojca (w dniu, kiedy doszło do zbrodni, przebywała u babci).  – Czasami jak z nią do sklepu wchodził i o coś tam płakała, zawsze jej batonika czy zabawkę kupił. Normalny był, grzeczny - mówiła sprzedawczyni z pobliskiego spożywczaka.

Przez kilka lat poprzedzających zbrodnię Hubert pracował w Anglii. Wrócił, bo jak opowiadał jego rezolutny pasierb „wartość funta spadłą i przestało się tam opłacać”. Trochę grosza jednak zarobił, bo wystarczyło i na zakup samochodu, i na kapitalny remont mieszkania. A i wakacyjnych wyjazdów nigdy dzieciom nie brakowało. Jeździli razem nad wodę, a syna to i do Anglii zabrał na kilka dni – mówiła znajoma ofiary. – Zgodnie żyli, kochali się i szanowali. Nigdy nie widziałam, żeby rękę czy choćby głos na Kasię poniósł.

Zbrodnia i kara

Prokuratura oskarżyła mężczyznę o dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, ale ostatecznie został skazany jedynie za zabójstwo. Groziło mu dożywocie. 17 czerwca 2010 r. Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał Huberta L. na 25 lat pozbawienia wolności, zaliczając mu na poczet kary czas spędzony w areszcie od listopada 2008 r.

MIK, fot. arch.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 23°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1023 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
NIKON Serwis Naprawa Aparatów Cyfrowych POZNAŃ NIKON Serwis Naprawa Aparatów Cyfrowych POZNAŃ 📸 Serwis aparatów cyfrowych – Poznań 🔧 Specjalizacja: Nikon D5100 / D5200 / D5300 📍 Profesjonalna naprawa błędu: "Błąd. Ponownie naciśnij przycisk spustu migawki." Masz aparat Nikon D5100, D5200 lub D5300 i pojawił się komunikat: "Błąd. Ponownie naciśnij przycisk spustu migawki"? Nie martw się – to częsty problem, który sprawnie i skutecznie naprawiamy! ✅ Bezpłatna diagnoza i wycena naprawy ✅ Oryginalne części lub wysokiej jakości zamienniki ✅ Gwarancja na wykonaną usługę ✅ Możliwość wysyłki sprzętu kurierem 📞 Zadzwoń teraz: 663 599 889 📧 E-mail: [email protected] 🌐 Strona internetowa: http://www.aparatserwis.pl 📍 Serwis stacjonarny w Poznaniu – łatwy dojazd i bezpłatny parking. Zadbaj o swój aparat – wróci do formy jak nowy! Zapraszamy do kontaktu! serwis aparatów cyfrowych Poznań, naprawa aparatów fotograficznych Poznań, naprawa błędu „ponownie naciśnij przycisk spustu migawki”, aparat pokazuje komunikat ponownie naciśnij spust migawki, naprawa migawki aparatu cyfrowego, serwis lustrzanek Poznań, naprawa Canon Nikon Sony Poznań, problem ze spustem migawki aparat, aparat nie robi zdjęć błąd migawki, fotograf Poznań naprawa sprzętu, gdzie naprawić aparat cyfrowy Poznań, serwis aparatów z błędem migawki, aparat nie ostrzy i pokazuje komunikat o migawce, co zrobić gdy aparat pokazuje ponownie naciśnij spust migawki, wymiana migawki aparat Poznań, naprawa aparatów fotograficznych z błędem, nikon serwis Poznań, canon serwis Poznań, sony serwis Poznań, Olympus serwis Poznań, Fujifilm serwis Poznań, sigma serwis Poznań, tamron serwis Poznań